Oczekuje się, że po raz pierwszy od rozpoczęcia przez Moskwę pełnowymiarowego ataku na Ukrainę ponad dwa lata temu, UE wyceluje swoją bazookę sankcji w lukratywny rosyjski sektor gazowy.

Jednak przedstawione propozycje dotknęłyby tylko ułamka miliardów, które Moskwa uzyskuje rocznie ze skroplonego gazu ziemnego, pozostawiając wiele na jej wojenną skrzynię.

Według trzech unijnych dyplomatów, Komisja Europejska jest gotowa opublikować proponowany zakaz odsprzedaży moskiewskiego LNG przez porty UE już w piątek. Komisja zwróci się również o nałożenie ograniczeń na trzy nadchodzące rosyjskie projekty LNG. Środki te będą częścią 14. pakietu sankcji nałożonych przez Brukselę.

Sankcje LNG mają na celu zdławienie lukratywnego biznesu dla Moskwy, który utrzymuje jej ładunki energetyczne w ruchu na całym świecie. Jednak według ekspertów i danych przeanalizowanych przez POLITICO, zgodnie z wstępnymi propozycjami - które wciąż mogą ulec zmianie - kary uderzyłyby tylko w około jedną czwartą z 8 miliardów euro rosyjskich zysków z LNG.

Dzieje się tak w obliczu powtarzających się ostrzeżeń, że wysiłki UE i Zachodu mające na celu odcięcie Moskwy od dochodów z paliw kopalnych w dużej mierze zawiodły. Podczas gdy UE zakazała importu rosyjskiego węgla i morskiej ropy naftowej, liczne luki prawne i taktyki unikania opodatkowania sprawiły, że pieniądze nadal płyną na Kreml.

W międzyczasie UE poczyniła niewielkie postępy w karaniu moskiewskiego sektora LNG. Chociaż paliwo to stanowiło zaledwie 5 procent zużycia gazu w UE w ubiegłym roku, pozostaje ono dojną krową, na której Kreml polega w prowadzeniu wojny. Francja, Hiszpania i Belgia są największymi odbiorcami tego schłodzonego gazu, którego znaczna część jest następnie eksportowana do krajów takich jak Niemcy i Włochy.