Lobbing w sprawie przyjęcia muzułmańskich uchodźców przybiera na sile

0
0
0
/

Polska może zostać w tej części Europy jedyną ofiarą osiedleńców z Afryki i Syrii. Węgry i Czechy powiedziały „nie”. Na Słowacji aktywnie protestowało społeczeństwo. W Polsce, mimo sporej niechęci do tego pomysłu, społeczeństwo wydaje się ospałe. W związku z tym pojawiają się coraz to nowe próby rozmiękczenia opinii publicznej.

 

Jedną z nich jest dość kuriozalna rozmowa opublikowana na portalu Interia.pl. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że argumentacja przedstawiana w tego typu kampanii propagandowej bywa, najdelikatniej mówiąc, mocno naciągana. Jednak ta, użyta w rozmowie dwóch pań Katarzyn, Pruszkowskiej i Przybysławskiej - spadła na poziom tak żenujący, iż nie wiadomo, czy martwić się, że jej inicjatorzy wyjątkowo nisko cenią rozum Polaków, czy cieszyć, niczym z kolejnych wypowiedzi Lecha Wałęsy. Zarzekam się: nie wiem nic o kolorze włosów pierwszej, tj. dziennikarki, aczkolwiek zaczyna ona rozmowę, niczym blondynka z powszechnie znanych dowcipów: „Z sondażu IPSOS, wykonanego na zlecenie Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, wynika, że Polacy uważają uchodźców z krajów arabskich za "groźnych", chociaż zaledwie 7 proc. Polaków miało z nimi kontakt. Dlaczego tak bardzo boimy się akurat ich?”.

 

Pierwsza wypowiedź i już dwa porażające inteligentnych czytelników fragmenty. Jeden łączy się z fobią i nietolerancją, a drugi z fabułą Seksmisji. Jestem ciekaw, ilu Polaków miało właściwie kontakt z grzechotnikiem. Podejrzewam, że jeszcze mniej. A mimo wszystko ci, którzy wiedzą, cóż to takiego jest grzechotnik, lecz się z nim nie spotkali, cierpią na jakąś nieusprawiedliwioną „grzechotnikofobię”. Natomiast pytanie dlaczego boimy się akurat ludzi z krajów arabskich, wygląda tak, jakby dziennikarkę dopiero co rozmrożono po kilkudziesięciu latach, zupełnie jak obu bohaterów kultowej już komedii Jana Machulskiego. Mówiąc o „blondynkach”, przepraszam panie o tym kolorze włosów, chodzi mi bowiem wyłącznie o prymitywny stereotyp. Proszę się tylko przyjrzeć, jak dalej odpowiada dziennikarce druga gwiazda, a zrozumieją Państwo, co mam na myśli.
Katarzyna Przybysławska, prezes zarządu Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć: „Wyniki tych badań są zaskakujące, bo w Polsce Arabowie nie stanowią zauważalnej mniejszości, jest ich kilka tysięcy”. Zaskakujące … (!) A może właśnie dlatego, że jest ich kilka tysięcy, pojedynczo przez lata rozpłynęli się w Polsce i zintegrowali, przyjeżdżając zresztą w czasach, gdy islamiści nie byli tak rozpasani? Czytając to zdanie wiedziałem, jaki tok rozmowy i argumentacji przyjmą obie panie: Śladowe ilości zasymilowanych mieszkańców krajów arabskich, którzy w Polsce są od lat i nie stanowią zagrożenia, a przeciwnie mają swój wkład w życie społeczeństwa. Niestety nie pomyliłem się. Równie dobrze można by ciągnąć narrację, w stylu: Znam jedynego Eskimosa w Polsce, ma na imię Stefan. Przyjechał tu trzydzieści lat temu i potrafi robić bigos i grochówkę. Nieźle mu wychodzą. Wnioskuję: Eskimosi potrafią przyrządzać smakowity bigos i grochówkę. Oczywiście pani Kasia, nie opowiada ani o Eskimosach, ani żadnych kulinariach, lecz o świetnych lekarzach z Syrii, którzy niegdyś przyjechali tu na studia.

 

Nagle lampka najwyraźniej jej się zapala, kto pamięta charakterystyczny motyw muzyczny z Odysei Kosmicznej Stanley'a Kubricka, może nim sobie zilustrować nowatorską wypowiedź. „Myślę, że niechęć jest związana z tym, co dzieje się teraz na zachodzie Europy i z doniesieniami o działalności Państwa Islamskiego, jest podszyta strachem przed zagrożeniem terrorystycznym”. Przepraszam, ale umieszczenie znaku zapytania na końcu następnej wypowiedzi, tym razem dziennikarki Katarzyny Pruszkowskiej, która wypowiada się, jakby jej rozmówczyni ostatnią informacją dokonała odkrycia, powoduje, że śmiem ją zacytować w całości. Na początek cytatu dodałbym jeszcze wyrażenie „Eeee...”: „Polacy obawiają się, że razem z muzułmańskimi uchodźcami pojawią się w Polsce akty terroryzmu?”. Szkoda, że nie ma trzeciego rozmówcy, można by sobie wyobrazić teraz skaczącą i piszczącą szympansicę, która zainteresowała się problemem. 

 

Mówiąc o państwie islamskim Katarzyna Przybysławska przekonuje dalej: „ISIS prezentuje nawet nie tyle radykalny, ile zniekształcony, wypaczony odłam islamu. Turcy i Tunezyjczycy, a także Syryjczycy, którzy są przecież muzułmanami, również giną w zamachach od kul i w wybuchach, są ofiarami wojny, którą, także w Europie, prowadzi ISIS.”. Ciekawe, co sądzi o radykałach, nie mniej jednak jest to argumentacja, której mechanizm broniłby jednego mafioso względem prawa, że jego ludzie, tak jak i policjanci ginęli od „żołnierzy” drugiego. Nie to żebym stawiał bezpośredni znak równości, tylko trzeba zadać pytanie: Co to za argument, że muzułmanie też ginęli? Idąc tym tokiem myślenia: Niemcy w drugiej wojnie też ginęli, a nie było tak, że każdy głosował na Hitlera. W związku z powyższym mamy ich uznać za takie same ofiary jak np. Polacy i Żydzi, a następnie podporządkować się ich problemom naszym kosztem? 

 

Co cenne rozmówczyni nagle zauważa, że ISIS prowadzi wojnę nawet w Europie. Trudno jej jednak sobie wyobrazić, że społeczność muzułmańska, wraz z tą „niewinną” częścią, na którą się powołują, lecz każącą zakładać na głowę kobietom czarne worki zamiast ubrania - jest morzem, w którym w którym islamskie rekiny mogą się ukryć. I robią to od lat, a zawsze ci ludzie wśród których się ukrywają - krzyczą, że islam to religia pokoju. Ale liczą się konkrety, w jakim stopniu pomagają problem mordujących ziomków ograniczyć. Na razie on wzrasta.

 

Dalej pani Kasia wręcz poraża swoją logiką: „Myślę, że Państwo Islamskie znajduje w Europie sympatyków i działaczy przede wszystkim dlatego, że europejscy muzułmanie czują się często wykluczeni, wyrzuceni na margines życia społecznego. Poczucie braku przynależności muzułmanów w Europie może pchać ich w stronę bardziej radykalnych frakcji”. 

 

Zatem doszliśmy do miejsca, w którym - my mieszkańcy Europy jesteśmy obwiniani o to, że ludzie, nad którymi Europa się lituje dołączają do ludobójców. To bardzo źle wróży, bo można się spodziewać, że nawet jeśli uchodźcy dokonaliby wielokrotnych morderstw, to w prasie lewicowo-liberalnej będzie to wina polskiej ksenofobii.

 

Zresztą dość obrzydliwe w swojej wymowie pisemko „Charlie Hebdo”, którego część członków redakcji została wymordowana, w następnym numerze jeszcze przeprosiło. Oczywiście tylko muzułmanów, przecież nie chrześcijan, których straszliwie obrażali. Stare polskie przysłowie mówi „Pogłaszcz chama to cię kopnie, kopnij chama to cię pogłaszcze”. I szczerze mówiąc, nawet nie wiem w tym kontekście, do kogo lepiej pasuje, do lewaków, czy islamistów. Tak czy inaczej, nie wystarczy, że muzułmańskich uchodźców przyjmiemy, muszą mieć jak pączki w maśle, to może się zastanowią, czy nam w naszym własnym domu krzywdy nie zrobić. 

 

Teraz klasyka, tak bardzo czekałem, aż pojawi się fragment, który kojarzy mi się z GazWybem: „To, że tak bardzo boimy się Arabów, może być przejawem islamofobii”. Czekałem też kiedy pojawi się fragment z polskimi Tatarami, którzy ni jak, nic się nie mają, ani nie są reprezentatywni dla przeciętnych muzułmanów. Mówisz i masz: „W Polsce od stuleci mieszkają Tatarzy, którzy są muzułmanami. […] Zagrożeniem jest dla nas raczej właśnie islamofobia, bo nienawiść zawsze rodzi tylko nienawiść.”. Niby się człowiek na retorykę w stylu Gazeta Wyborcza powinien po latach uodpornić. Niby powinno to go nie ruszać, a jednak nadal argumentacja w tym stylu budzi taką odrazę, że trzeba siłować się z samym sobą, aby nie obudziły się emocje. Mówienie w tym kontekście o polskich Tatarach, którzy od kilkuset lat żyją w Polsce, ginęli w Katyniu, są polskimi patriotami jest nie lada bezczelnością. Nie tylko wobec inteligencji Polaków, ale i wobec samych polskich Tatarów. 

 

Nawiasem mówiąc, gdy w Rzeczypospolitej zamieszkali, była ona krajem silnym i twardą ręką reagowała na każde próby przemocy ze strony obcych. Polscy Tatarzy przez setki lat wchłonęli kulturę polską jako swoją, co nie udało się z uchodźcami oraz imigrantami w Afryce. Rzeczpospolita była pod tym względem swoistym fenomenem. Teraz jednak mamy III RP, państwo, które nie potrafi zadbać o rodzimych obywateli, nawet bez innych kulturowo uchodźców. „Jeżeli niechęć do Arabów będzie rosła, ten międzykulturowy konflikt będzie się dalej zaostrzał. […] Jeśli poczują się akceptowani, szybko się zintegrują, poczują się częścią społeczeństwa. […] Jeśli ci ludzie trafią na margines, spotkają się z nienawiścią, odsuną się, być może pojawią się getta, a to najkrótsza droga do dalszych konfliktów.” - ciągnie dalej pani Katarzyna, mówiąc o tym, że mamy przyjąć „jedynie” 2 tys. uchodźców. 

 

Z tej wypowiedzi można nie tylko wnioskować, że w ogóle nie mamy wyboru. Nie mamy nawet prawa się ich obawiać, bo to właśnie my, a nie sprowadzający ich wykreujemy niebezpieczeństwo (!). Trudno nie potępić takiego fałszu i obłudy u ludzi, którzy chcą nam tych muzułmańskich uchodźców za wszelką cenę wcisnąć.

 

Trudno nie reagować na taki stopień agresywnej, tępej propagandy, która kojarzyć się może raczej z sowietami. Getta najwyraźniej obudziły dziennikarkę panią Kasię Pruszkowską: „Takie getta - jak pokazuje przykład Francji czy Wielkiej Brytanii - mogą być niebezpieczne”.”. Pociesza ją jednak druga pani Kasia: „Mogą, ale w tamtych krajach jest zupełnie inna sytuacja. W gettach przebywają ludzie, którzy przez lata przyjeżdżali do tych krajów w ramach migracji zarobkowych, szukając pracy. Nie znaleźli jej, trafili do ubogich dzielnic, gdzie często utrzymują się z zasiłków. Bezrobocie i niechęć pozostałej części społeczeństwa dodatkowo pogłębia podziały”. 

 

Zatem bezczelna postawa roszczeniowa ma stanowić coś akceptowalnego. Dobrze, że bezrobotni Polacy nie gwałcą i nie zabijają w Wielkiej Brytanii, ba dobrze, że nie zaczęli tego robić na terenie Polski, czując się odrzucani przez rząd Tuska. Znów można się tu spotkać, z wypowiedzią, iż „Polska ma szansę uniknąć błędów Europy Zachodniej […]”. Tak ma szansę, po prostu tych uchodźców nie przyjmować. Bo jeśli chodzi o unikanie błędów krajów silniejszych od nas, jak niby ma Polska to zrobić?

 

To niestety pustosłowie, zwykły bełkot propagandowy, nie oparty na niczym, byleby nam tych Muzułmanów z Afryki i Syrii wcisnąć. I skoro o Tusku wspominamy, to ostatni fragment podobny jest do jego obietnic: „To osoby, które przez odpowiednie organy zostaną dokładnie sprawdzone - nie tylko pod kątem tego, czy ktoś miał związki z terrorystami, ale czy nie miał wcześniej konfliktów z prawem, etc. Nasze służby, działające niejawnie, naprawdę nie wpuszczą do Polski ludzi, którzy mogą nam zagrażać, procedury przyjmowania uchodźców są szczelne”. 

 

Niby jak można to na Miłość Boską sprawdzić? Na czystą logikę polskie służby nie mają możliwości sprawdzenia 2 tys. ludzi, których bytowanie miało miejsce wcześniej poza granicami Polski, na zachodzie Europy, bądź w krajach, gdzie bieda i zabijanie jest codziennością. Część z tych danych i to nie wszystkie, mogą mieć inne służby - państw zachodnich, które są zainteresowane tym, by nam omawianych uchodźców wcisnąć.

 

Podsumowując: żal patrzeć jak medialnie rozpętuje się kampanię propagandową na rzecz przyjęcia obcych muzułmanów w Polsce. Ludzie się temu opierają i nie chcą, a mimo wszystko na woli Polaków próbuje się dokonać gwałtu. To na tym miała polegać Unia Europejska? Skoku gospodarczego od bytności Polski w UE nie widać. Co więc de facto zyskaliśmy, prócz przekraczania granic bez paszportów i możliwości emigracji zarobkowej? Jeśli zaś chodzi o uchodźców, zadać można analogiczne pytanie: Co mogą zyskać na uchodźcach Polacy, a co ludzie z organizacji pozarządowych, które się uchodźcami zajmują?

 

Aleksander Szycht

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną