Kopacz zadarła kieckę

0
0
0
/

Niegdyś na wsi co bardziej krewka gospodyni, kiedy zabrakło jej argumentów w kłótni ze znienawidzoną sąsiadką, zadzierała kieckę i pokazywała... no właśnie to, co tak mocno wybrzmiało na „taśmach prawdy” obok „ch...” i „kamieni kupy”.

 

Powiedzenie to stało się niejako wyznacznikiem rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, które dzisiaj zakończyła Ewa Kopacz w dokładnie tym właśnie stylu. Premier Kopacz tak bardzo wsłuchała się w sączoną przez siebie i swoich kolegów propagandę sukcesu, że sama w nią uwierzyła. Więcej nawet – odchodząc w niesławie, zaczęła wygrażać i Polakom i PiSowi.

 

Niesmak, jaki wywołała swoim prymitywnym, pełnym jadu i kłamstw przemówieniem, może stanowić przysłowiową kropkę nad „i” ostatnich ośmiu lat spadku jakości polityki, upadku moralności klasy rządzącej, o katastrofie państwa nie wspominając.

 

Przy okazji składania przez Ewę Kopacz dymisji jej naznaczonego licznymi aferami rządu, mogliśmy wysłuchać przemowy o „sukcesach” rządu PO-PSL i fantastycznym stanie państwa, pozostawianego rządowi PiS przez ustępującą ekipę. - Żebyście byli lepsi musielibyście wybudować ponad 3 tys. km autostrad – oświadczyła premier, jakby te 3 tys. km dróg nie powstało z udziałem wszechobecnego oszustwa i ludzkiej krzywdy, prowadzącej nawet do samobójstw oszukanych przez rząd i zleceniodawców przedsiębiorców.

 

- Życzę wam, abyście nie zaprzepaścili osiągniętej dzięki nam stabilności finansów publicznych – perorowała dalej, chociaż jej rząd zasłynął jedynie kreatywną księgowością, złodziejskim ściąganiem podatków i licznymi skokami na pieniądze obywateli, nie wprowadzając de facto żadnej wartości dodanej.

 

- Musielibyście utrzymać stan, w którym najwięcej ludzi w historii Polski ma pracę – mówiła dalej z samozadowoleniem, jakby zapomniała, że tę pracę, to Polacy mają, ale za granicą. Z chwilą jednak, kiedy Kopacz stwierdziła, iż „Wyprzedzamy nie tylko wszystkie kraje regionu, ale także Szwajcarię i Francję”, zromadzeni w Sali Plenarnej Sejmu gruchnęli śmiechem. Trudno się dziwić – słowa te zabrzmiały niczym niewybredny dowcip. Ustępująca premier kontynuowała jednak niezrażona: „Ostrzegę was jeszcze przed jednym, przed niszczeniem fundamentów demokratycznego państwa. Jeśli będziecie niszczyć to, co budowali Polacy przez ostatnie ćwierć wieku, zrobimy wszystko, żeby was powstrzymać”. Mina Beaty Szydło – bezcenna.

 

Nowa premier z niedowierzaniem a jednocześnie politowaniem uśmiechała się pod nosem, kiedy Ewa Kopacz wygrażała jej rządowi: „Jeśli spróbujecie zlikwidować niezależność sądów, wolność osobistą, święte prawo własności, jeśli zamachniecie się na prawa kobiet, to bądźcie pewni, że nie będzie na to zgody. Nawet jeśli nas przegłosujecie, to nie uda wam się zniszczyć polskiej demokracji po cichu”.

 

Cóż. Ewa Kopacz mimo wszystko miała szansę odejść z godnością, wybrała jednak kolejną kompromitację. Najwyraźniej nie potrafi ona żyć inaczej...

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną