Agonia Tomasza Lisa – ostatni hołd dla PO, Rzeplińskiego i... Magdalenki

0
0
0
/

Walec PiS-u jedzie, jak na walec, w tempie niesamowitym. Trybunał Konstytucyjny musi się bronić przed kolejnymi ciosami. Służba cywilna prawie poległa. W ministerstwach czystki. Media publiczne już prawie PiS-owskie – oto wizja współczesnej Polski upadłej już gwiazdy peowskiego establishmentu medialnego.

 

„Dla Polski nastał czas bardzo trudny. Dla Polaków nastał czas próby. To wielki test dla społeczeństwa” napisał Lis w tekście „Czas honoru, czas hańby”, pytając „Czy zasługujemy na wolność?”. Wkrótce potem stwierdza, że tak, ale „wyłącznie, jeśli jesteśmy gotowi bronić demokracji, państwa prawa i wolności właśnie”. Przy czym z dalszej części antyrządowego paszkwilu wyraźnie daje do zrozumienia, że na wolność zasługują jedynie przeciwnicy obecnej władzy, a jednocześnie zwolennicy poprzedniej, którzy brali udział w antypisowskich demonstracjach.

 

„U wielu, także u tych, którzy w demonstracjach wzięli udział, może pojawić się zwątpienie. Codziennie demolowane są kolejne instytucje” żalił się pieszczoszek medialny niedawnego układu. „Czy mamy demonstrować już nie co tydzień, ale codziennie?” pytał, stwierdzając, iż w tej sytuacji łatwo jest stracić nadzieję, popaść w apatię i rezygnację.

 

Tomasz Lis nie waha się w swoim zjadliwym wywodzie powoływać na papieża Jana Pawła II. „Papież Jan Paweł II powiedział, że każdy ma w życiu swoje Westerplatte. Dla wielu z nas, nasze Westerplatte właśnie się zaczyna. Za jakiś czas, gdy nie będziemy już pogrążeni w mroku, sami przed sobą będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie - kim naprawdę jesteśmy. Będziemy, patrząc w lustro, mogli powiedzieć sobie - czy w godzinie próby walczyliśmy, stawialiśmy opór czy ulegliśmy” perorował, ulegając najwyraźniej donkiszoterii nie tylko własnej próżności.

 

Zdaniem Lisa kwestia walki z rządem Zjednoczonej Prawicy to wielki egzamin z patriotyzmu, stąd ukłony śle skompromitowanemu sędziemu Trybunału Konstytucyjnego, Rzeplińskiemu. „Zachowujecie się Państwo dumnie i godnie. Służycie Rzeczpospolitej wspaniale. Chciałbym się tu nisko pokłonić” służalczo dodał „dziennikarz”. W owych ukłonach idzie jednak jeszcze dalej.

 

„Chciałem się nisko pokłonić dziesiątkom, setkom tysięcy ludzi, którzy na demonstracjach w tylu miastach Polski, protestowały przeciw deptaniu demokracji. Chciałem się pokłonić dziennikarzom Telewizji Polskiej, którzy zachowują się godnie i przyzwoicie, choć wiedzą, że PiS-owska czystka w publicznych mediach zacznie się pewnie za kilkadziesiąt godzin” stwierdził, ignorując fakt, iż część z tych osób otrzymała za swoją „patriotyczną postawę” sowite wynagrodzenie, po czym kłaniał się dalej KODowi itp...

 

Następnie Lis przyznaje, iż celem owej apologetyki jest poprawienie samopoczucia kolegom ze środowiska:

 

„Piszę jednak o tym w bardzo konkretnym celu. Poniewieranych, opluwanych będzie wkrótce bardzo wielu ludzi w Polsce. I jest wielce prawdopodobne, że nie będą mogli oni skorzystać z przywileju, z którego korzystam ja. Nie będą doświadczać tak licznych, tak wspaniałych gestów solidarności. Otóż jest naszym wielkim obowiązkiem, by okazywać im solidarność, dawać ciepło, dobre słowo, pokrzepienie. To jest nasze wielkie zadanie, to jest wielkie wezwanie nas wszystkich do solidarności.”

 

„Nikt, poniewierany sędzia, wyrzucany na bruk dziennikarz, lustrowany ze względu na swą niezależność sędzia, postponowany lekarz, biznesmen, ktokolwiek - nikt nie może być teraz sam. Nie trzeba wiele, słowa pokrzepienia, gest solidarności, zwykłe ludzkie ciepło, to nasz obywatelski, wielki obowiązek.” dodaje Lis (na szczególną uwagę zasługuje stwierdzenie „lustrowany za niezależność”!), podkreślając, iż wszyscy Polacy zagrają za chwilę w jednym z dwóch seriali. Jedni w serialu "Czas honoru". Inni w serialu "Czas hańby".

 

Uderza też w pojednawczą nutę: „Wielu z naszych rodaków popiera teraz działania Prawa i Sprawiedliwości. To ich święte prawo. To nie są idioci, głupie PiS-iory. To są nasze siostry i nasi bracia. Naszym obowiązkiem, naszym wspólnym obowiązkiem jest rozmowa ze sobą”.

 
Tomasz Lis z sentymentem wspomina okres transformacji i „wspaniałych Polaków”, jego autorytety, gdy miał 24 lata: Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Lech Kaczyński, Stefan Niesiołowski, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki (kolejność nieistotna). Wyraża przy tym satysfakcję, że to właśnie oni wygrali. „Nasze zadanie dziś jest nieskończenie prostsze niż to, którego podjęli się oni” zaznacza, niedwuznacznie dając do zrozumienia, iż podstawowym celem powinno być teraz utrzymanie pomagdalenkowego układu, niezależnie od konsekwencji oraz środków, jakie trzeba w tym celu przedsięwziąć.

 

Anna Wiejak

 

Źródło: NaTemat.pl

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną