PiS nie wycofa się z reform mimo przeprowadzenia nad nim „groteskowej inkwizycji”

0
0
0
/

- Cała ta konstrukcja jest nie tylko przekroczeniem kompetencji, ale to ma być swoistego rodzaju precedens. - powiedział eurodeputowany Ryszard Antoni Legutko podczas wtorkowej debaty nad sytuacją w Polsce przeprowadzonej na forum Parlamentu Europejskiego, zarzucając, iż UE chce przejąć drogą precedensu nienależne jej kompetencje.

 

Uwagę na to zwrócił sam Martin Schulz, który podkreślał, iż debata była w ramach mechanizmu wczesnego ostrzegania, stąd – jak tłumaczył - ta debata może mieć kluczowe znaczenie dla procedur tego rodzaju.

 

Hans-Olaf Henkel (EKR) określił debatę mianem „groteskowej inkwizycji” i wezwał Martina Schulza, aby przeprosił Beatę Szydło za swoje niedawne słowa. - Najwięcej naruszeń traktatów z Maastricht jest w strefie euro – zauważył, dodając, iż kanclerz Angela Merkel dopuszcza się naruszenia konwencji dublińskiej i nikt nie zwraca jej na to uwagi.

 

- Dlaczego stacje publiczne niemieckie przez miesiące donosiły przez różowe okulary sytuację imigrantów i sytuację kobiet, które były przez nich masowo gwałcone? - pytał w kontekście wolności mediów. - Jeżeli jakiś kraj nie potrzebuje pouczeń, jak walczyć o wolność demokrację, jest to Polska – skonstatował.

 

Głosów w obronie Polski pojawiło się zdecydowanie więcej, chociaż nie stanowiły one większości.

 

- Sprawy polskie powinny być rozwiązywane w Polsce i przez Polaków. Ta debata jest niepotrzebna, jej motywy są niejasne, a podstawy wątpliwe – mówił Robert Jarosław Iwaszkiewicz (EFDD). Zwrócił uwagę na wzrost nastrojów eurosceptycznych, biorący się z faktu, że UE zajmuje się nie tym, do czego została powołana. Nawiązując do dziejów Polski, której najpierw „bratniej pomocy” udzielili na prośbę kilku zaprzańców zaborcy, później zaś Związek Sowiecki. - Teraz okazuje się, że z bratnią pomocą spieszą komisarze europejscy – skonstatował (wideo).

 

- Nie martię się opiniami, jakie padają na tej sali, bo one nie mają znaczenia – mówił Michał Marusik (ENF), wyrażając przekonanie, iż jedynym problemem jest to, że „ta debata odbywa się tutaj”. - To ostentacyjna próba mieszania się do wewnętrznych spraw Polski – zdiagnozował sytuację, podkreślając, iż mówi ona o katastrofalnej sytuacji projektu jakim jest UE. Jednocześnie zwrócił uwagę na konieczność dokonania zmian warunków koegzystencji w ramach wspóloty

 

- Jeżeli twierdzicie, że PiS to zła partia, a ja się z tym zgadzam, to wyobraźcie sobie, jak złe były poprzednie rządy, że udręczony naród polski wybrał właśnie PiS – mówił Janusz Korwin-Mikke (niezrzeszony).

 

Zwrócił uwagę, że Polacy wybierajac PiS mieli nadzieję, że „poprzednich władców będzie można powsadzać do więzień, gdzie jest ich miejsce”

 

Ryszard Antoni Leutko (EKR) zwrócił uwagę, iż w Polsce pobito rekord świata szkalując rząd, kiedy ten jeszcze nie powstał. - Skąd KE czerpie informacje o faktach? Kto te informacje przekazuje? Kto robi analizy prawne? - pytał przedstawicieli KE. - Z mediów? - dodał. - Panowie, przyznajcie się, że jesteście z faktami na bakier – zwrócił się do zebranych.

 

Podkreślił, że UE solidaryzuje się z obecnymi demonstracjami, a z tymi organizowanymi przez opozycję za rządów PO-PSL, jakoś się nie solidaryzowała.

 

Zauważył, że UE wcale nie przeszkadzało poprzednie państwo jednopartyjne, gdzie jedna partia zdominowała wszystkie instytucje. - Gdzie byliście państwo, gdy masowo wyrzucano dziennikarzy z mediów publicznych? Była jakaś reakcja? Żadnej reakcje nie było – stwierdził, zauważając, iż w UE są kraje bardziej i mniej równe oraz partie bardziej i mniej równie.

 

Zarzucił KE przekroczenie kompetencji. - Ten instrument jest prawnie podejrzany, nie ma żadnego uzasadnienia w traktatach – skomentował uruchomienie wobec Polski mechanizmu kontroli praworządności. - Cała ta konstrukcja jest nie tylko przekroczeniem kompetencji, ale to ma być swoistego rodzaju precedens - powiedział zarzucając, iż UE chce przejąć drogą precedensu nienależne jej kompetencje.

 

W podobnym tonie wypowiedział się Petr Mach (Grupa Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej). - Mamy sytuację skandaliczną. To, co się dzieje jest żałosne. Co tak naprawdę przekszadza UE? To że partia, która kwestionuje obecny kształt UE wygrała wybory? - zastanawiał się.

 

- To jest skandaliczna ingerencja w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa. Powinniśmy wszyscy stanąć u boku Polski, która pada ofiarą niesprawiedliwych oskarżeń - konkludował.

 

Z kolei Jean Luc Schaffhauser (ENF) wskazywał, że nie może być zgody na dominację Niemiec. Aymeric Chauprade podkreślał zaś, iż w całej sprawie chodzi o to, żeby zdestabilizować demokratycznie wybrany rząd.

 

- Nie ma żadnych intencji rozmontowywania praworządności – przekonywał Syed Kamall (przewodniczący EKR). Wskazywał, że kiedy podczas rządu poprzedniej koalicji nie było żadnych skarg na łamanie przez nią prawa. -Skupmy się na rzeczywistym kryzysie – zaapelował wskazując na imigrantów jako podstawowe zagrożenie.

 

Euroinkwizytorzy w akcji

 

- Mieliśmy na naszym kontynencie straszne doktryny, udało nam się je przezwyciężyć. Wyciągnęliśmy wnioski z lekcji. Dzisiaj ważne jest to, abyśmy nadal tak działali – mówił Bert Koenders, szef MSZ Holandii, dodając, iż „Polacy zasługują na szacunek”.

 

Z kolei przemawiający w imieniu KE Frans Timmermans jako główny powód oceny podał wydarzenia wokół Trybunału Konstytucyjnego. Wskazywał, że inne instytucje w Polsce nie wykonały zaleceń TK. - Ponadto Sejm RP postanowił w poprawce o TK dokonać zmian, które czynią orzecznictwo TK bardziej skomplikowanym. Widzimy tu zwiększenie ryzyka przestrzegania praworządności – oświadczył.

 

Jego zdaniem po przyjęciu nowej ustawy medialnej, wolność słowa w Polsce jest zagrożona, co w jego ocenie uzasadnia pierwszą fazę procedury kontroli praworządności. Jednocześnie zapewniał, że Komisja Europejska w pełni respektuje suwerenność Rzeczpospolitej Polskiej.

 

W zdecydowanie ostrzejszym tonie wypowiedział się Esteban Gonzales Pons (EPL). - Autorytaryzm nie zawsze przychodzi z zewnątrz. Najgorszy autorytaryzm pochodzi od wewnątrz. Problemem nie jest Polska. Problemem jest autorytaryzm – stwierdził, przewrotnie dodając: „

 

To, co wszystkich nas dotyka, to stan państwa prawa. Musimy mówić sobie prawdę i że nie będziemy przekształcać faktów. Nie chodzi o prawo, ale o wartości. Może pani zmienić ustawę, ale nie może pani zmienić wartości.”

 

- Może pani rządzić swoim państwem, ale z poszanowaniem prawa i wartości – grzmiała Gianni Pitella (S&D). - Decyzje pani rządu negują tę historię. Słuszna jest decyzja ze strony UE. Europa potrzebuje Polski wolnej i silnej – zwróciła się do polskiej premier.

 

- Nadużywacie tej istotnej większości, aby rozmontowywać system kontroli i równowagi w kraju – wtórował jej Guy Verhofstadt (ALDE). Mówił, że zmiany PiS paraliżują pracę TK, czego nie było w programie wyborczym PiS.

 

- Byłoby bardzo złą rzeczą gdyby przesunęła pani Polskę na wschód, w stronę innego systemu – perorował, posuwając się nawet do stwierdzenia, że „Putin chciałby zniszczyć jedność Europy, a to, co się dzieje w Polsce może mu w tym pomóc”. - Ludzie w Polsce nigdy nie zaakceptują rezygnacji z pryncypiów demokracji. Proszę słuchać większości swoich obywateli – dodał.

 

W sposób zupełnie oderwany od rzeczywistości przemawiała Gabriele Zimmer (GUE/NGL). Podkreślała, że nie chodzi o legitymizację demokratyczną rządu polskiego, ale praworządność działań.

 

Jej zdaniem w Polsce jest zagrożenie społecznych praw podstwowych, a nowa ustawa medialna jest krokiem wstecz, jeżeli chodzi o niezależność mediów. - Nowa reforma zaprzepaści równowagę prowadzącą do niezależności mediów – oświadczyła, insynuując, iż w Polsce zagrożona jest praworządność.

 

Jeszcze dalej posunęła się Rebecca Harms (Zieloni). Wyraziła ona opinię, że przyjęcie Polski do UE było błędem, ponieważ Polacy nie byli do tego przygotowani.
Podkreślała, że wiedzę ma nie od wichrzycieli, czy podżegaczy, ale od polskich obywateli. W tym miejscu powitała Mateusza Kijowskiego z Komitetu Obrony Demokracji, który tego dnia zasiadał w Parlamencie Europejskim na miejscu przeznaczonym dla obserwatorów.

 

- Większość rządząca przeradza się w dyktat. Pod osłoną nocy zostały podjęte decyzje, które wymagają dłuższej debaty - konkludowała.

 

Szydło pokazała klasę

 

Premier Beata Szydło mówiła w sposób wyważony i z godnością. - Zmiany wprowadzamy dlatego, że w wyniku demokratycznych wyborów obywatele zdecydowali, żeby właśnie takie zmiany zaproponowane przez PiS zostały wdrożone. To jest decyzja polskich obywateli, dla których wolność, równość, sprawiedliwość, są warościami które cenimy sobie ponad wszystko - przekonywa.

 

- Głosy oceniające polskie państwo w sposób nieuprawniony są wynikiem niedoinformowania, bądź wygłaszane są przez tych, którzy mają złą wolę – skomentowała pojawiające się głosy, zaznaczając, iż „powinniśmy budować naszą wspólnotę o zaufanie”.

 

- Przez wiele lat walczyliśmy o prawo do własnego zdania, do suwerenności. Wywalczyliśmy to i nie damy sobie tego odebrać – zwróciła się do eurokratów. Wskazywała, iż wyborcy, głosując właśnie na jej ugrupowanie, głosowało na wyrównanie szans. Tłumaczyła, że Polska chce być członkiem takiej Unii Europejskiej, która szanuje głos obywateli.

 

- Nie doszło w ostatnim czasie do żadnego złamania Konstytucji w Polsce. Nie widzę podstaw do tego, abyśmy poświęcali tyle czasu polskim sprawom, ponieważ wiele problemów, które zasługują na uwagę, dzieje się dzisiaj w Europie - poinformowała.

 

- Trybunał Konstytucyjny ma się w Polsce dobrze, pracuje, nic złego się nie dzieje. Zmianyw TK w niczym nie odbiegają od uregulowań przyjętych przez inne kraje UE – stwierdziła tłumacząc szczegółowo przyczyny, dla których zmiany w tej instytucji były konieczne. Powołała się przy tym na liczne opinie ekspertów, w tym ekspertyzy Komisji Weneckiej, wskazujące na konieczność zapewnienia bardziej demokratycznego składu tego ciała.

 

- Mamy 15 sędziów TK, czyli tylu, ilu przewiduje Konstytucja – informowała eurokratów, zaznaczając, iż PiS nigdy nie dążyło do zdominowania TK, ale do zapewnienia równowagi.

 

Wskazała na polityczny charakter sporu o TK, zwracając uwagę, iż z prawnym nie ma on nic wspólnego. - Spór o Trybunał Konstytucyjny ma wymiar polityczny, a nie merytoryczny. To jest wewnętrzna sprawa Polski – oświadczyła, dodając iż powinniśmy to rozwiązać na gruncie polski,

 

Podkreślała, że ustawa medialna ma za zadanie przywrócenie pluralizmu, wprowadzenie standardów neutralności i rzetelności. - Do reformy wzywało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - mówiła

 

Zapewniła, że rząd RP jest otwarty na dialog i na debatę, także z opozycją, „aby budować dobre zmiany dla Polski”, „by wspólnie rozwiązywać polskie problemy”. Podkreśliła, że ważne jest, abyśmy w tych działaniach mieli wsparcie UE, a „w decyzjach dotyczących naszych wewnętrznych spraw zostanie zachowana nasza suwerenność”.

 

Pytań z sali nie padło zbyt wiele, nad czym premier Beata Szydło ubolewała z mównicy parlamentarnej. - Wynika to z braku problemu, więc nie macie państwo, o co pytać - stwierdziła. - Nie zgadzam się aby KE zastosowała w stosunku do Polski takiej decyzji, jaką podjęła - dodała.

 

Wyraziła przy tym gotowość do udzielenia wszelkich niezbędnych informacji.

 

- Polski rząd nie zrezygnuje z programu, który wybrali wyborcy – zapowiedziała. - Czekamy na opinię Komisji Weneckiej – zaznaczyła, podkreślając, iż jej rząd sam zwrócił się o nią i nadal czeka na odpowiedź.

 

- My nie jesteśmy partią nacjonalistyczną – oświadczyła w mowie końcowej, zapowiadając, iż nie będzie się odnosiła do obraźliwych opinii, jakie padły na forum izby PE.

 

Julia Nowicka

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną