GUS chce w Polsce zrównoważonego rozwoju

0
0
0
/

Główny Urząd Statystyczny eksponuje inicjatywę "zrównoważonego rozwoju". Tak przedstawiciele lewicy wprowadzają sterowanie gospodarką w imię m. in. walki z globalnym ociepleniem.

 

 

Jak podaje Komisja Europejska w ramach Europa 2020 "zrównoważony rozwój" oznacza: "budowanie bardziej konkurencyjnej gospodarki niskoemisyjnej, która będzie korzystać z zasobów w sposób racjonalny i oszczędny" a także "ochronę środowiska naturalnego, ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i zapobieganie utracie bioróżnorodności". Cele strategiczne oznaczają do 2020 zmniejszenie CO2 o 20%, odrzucanie węgla w energetyce, ropy i gazu. Wedle założeń to pozwoli na stworzenie 600 tys. miejsc pracy przy źródłach odnawialnych.

 

Raport Światowej Komisji do spraw Środowiska i Rozwoju pt. "Our Common Future" z 1987 (Nasza wspólna przyszłość) połączył rozwój ekonomiczny z kwestiami ekologii. Akapit 43 (części tekstu są numerowane) określa: "Potrzebne są pilne kroki do ograniczenia ekstremalnego tempa wzrostu populacji". Za tym idzie zmniejszenie do 6 miliardów liczby mieszkańców Ziemi. Narzędziem ku temu stała się promocja aborcji oraz antykoncepcji w ramach Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA).

 

Prymitywne społeczeństwa dokument stawia za wzór podejścia do ekologii (46), co oznacza nic innego jak próby zahamowania rozwoju przemysłu. Umacnia też pozycję rolników (w tym i kobiet-rolników). Wprowadza dla nich świadczenia pieniężne, bo wedle dokumentu gospodarka rynkowa nie pozwala na produkowanie żywności bez pomocy rządu.

 

Wraz z 1992 rokiem na Szczycie Ziemi powstał dokument "Agenda 21". Zakładał, że państwa wydadzą między 1993 a 2000 rokiem 600 miliardów dolarów rocznie na dotowanie gospodarki (33.18) w krajach rozwijających się. Propagował też m. in. ograniczanie prawa własności w obrębie technologii, tj. ograniczenie patentów na rzecz dóbr powszechnych. Rozdział 29 wprowadzał umacnianie roli związków zawodowych w gospodarce.

 

Rezolucja ONZ z 18 września 2000 roku jako zrównoważony rozwój wprowadziła "równość", "tolerancję" oraz "dzielenie odpowiedzialności". Wedle Agendy 21 środki przeznaczone na armie powinny być skierowane na ochronę środowiska. Rezolucja uznała to za czynienie pokoju na świecie.

 

Za tym szła równość gender, otwarcie krajów rozwijających na korporacje farmaceutyczne (rynki zbytu antykoncepcji), a także upowszechnienie Deklaracji Praw Człowieka na świecie. Oznaczały nic innego jak promocję feminizmu, "walkę z ksenofobią" oraz zacieśnienie współpracy z Światową Organizacją Handlu oraz instytucjami Bretton

Woods tj. Bankiem Światowym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

 

Szczyt w Rio de Janeiro z 2012 uznał walkę z globalnym ociepleniem (UNFCCC) i zachowanie różnorodności biologicznej (CBD) za kwestie uwzględnianie przez rządy. Wprowadził pojęcie zielonej ekonomii wyrażone w tekście "Przyszłość jakiej chcemy". Za tym szły treści z pogranicza religii. W ustępie 39 zamiast o planecie mowa o Matce Ziemi. Termin ów stosują poganie związani z kultem wicca, a ten znów pojawia się w feminizmie.

 

Cytowany dokument wskazał, że zmiana świata nastąpi z przewodnią rolą ONZ przy użyciu międzynarodowych instytucji finansowych (IFI) oraz banków rozwoju. Służą przenoszeniu środków z gospodarki do projektów "zrównoważonego rozwoju", czyli wedle uznania biurokracji.

 

Od 2015 powstało 17 wytycznych jako "Agenda na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030". Zakładają np. w celu 4 dostęp do edukacji. Z nim wiąże się "wrażliwość" i "równość" gender, a także "różnorodność kulturowa". Znów wytyczna numer 5 wprowadza "równość płci", a 5.6 oznacza dostęp do antykoncepcji (np. pigułki wczesnoporonnej). Cel 10, w podpunkcie 10.4 zakłada stosowanie podatków do osiągania "lepszej równości". Kolejny, 10.5 zakłada "usprawnienie regulacji oraz monitorowania światowych rynków finansowych" a 10.7 ułatwienie emigracji.

 

Główny Urząd Statystyczny powołuje się na "Agendę na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030", "Agendę 21" i wyżej cytowane dokumenty. Oznacza to dwie kwestie - wpływ ONZ na kierunki rozwoju gospodarki w Polsce oraz zagrożenie dla wolnego rynku.

 

W praktyce chodzi tu o takie kwestie (za GUS) jak: liczenie ilu rolników ma certyfikat ekologiczny, ile dzieci między 3 a 5 (sic!) rokiem życia uczy się w przedszkolach, jak wiele zużywa się nawozów na hektar, czy podliczanie "emisji dwutlenku węgla z zakładów szczególnie uciążliwych", jak wiele działa fundacji na 10 tys. osób, ile kobiet jest radnymi, poznanie średniej ceny jednorazowych biletów w komunikacji, o ile zmieniła się liczba wody w porównaniu do poprzedniego roku, czy ilu alkoholików leczy się psychiatrycznie.

 

Wedle GUS: "obecnie trwają prace nad przygotowaniem zestawu miar, które będą służyły opisowi stanu zazielenienia gospodarki w Polsce". Za tym idzie utrzymanie armii urzędników, aby Polska liczyła "Wskaźniki Zrównoważonego Rozwoju" w skali powiatu i województwa.

 

Zmiany w GUS pokazują, że dla państwa kwestia "zrównoważonego rozwoju" wzrosła na znaczeniu. To zaś przekłada się dla Polaków na poziom biurokracji oraz kwestie władzy urzędników, czyli ile będzie wolności gospodarczej.

 

Jacek Skrzypacz

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną