Bohaterowie razem ze zdrajcami?

0
0
0
/

IPN rozpoczął poszukiwania na warszawskich Powązkach szczątków zamordowanych przez komunistów przywódców polskiego podziemia niepodległościowego, m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila", rtm. Witolda Pileckiego, mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Chwała im za to. Ale co zrobić z tymi, którzy ich mordowali, a mają dokładnie w tym samym miejscu okazałe pomniki w... Alei Zasłużonych?


Instytut Pamięci Narodowej prowadzi ekshumacje na tzw. Łączce na stołecznych Powązkach Wojskowych. Z danych jakie posiada wynika, że jest tam pochowanych kilkaset osób zamordowanych w więzieniu mokotowskim w latach 1948-1956. Nie trudno się domyślić, że leżą tam zwłoki najbardziej dzielnych i nieprzejednanych żołnierzy polskiego podziemia narodowego i niepodległościowego.

Ekshumacja była możliwa dzięki porozumieniu  IPN, Ministerstwa Sprawiedliwości i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jest realizowana w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956".

Wiadomość przyjąłem z zadowoleniem, bo w końcu sama już próba podjęcia tak ciężkiego zadania jak znalezienie zwłok w masowym grobie bezimiennych ofiar jest nad wyraz hołdem złożonym Żołnierzom Wyklętym. Zadanie będzie niezwykle trudne, bo komunistyczni zbrodniarze podobnie jak ich zleceniodawcy z Moskwy wiedzieli jak skutecznie chować swoje ofiary by słuch po nich zaginął, a miejsce pochówku było nieznane nawet dla najbliższej rodziny.

Próba ekshumacji gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila", rtm. Witolda Pileckiego, mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" zrodziła jednak w mojej głowie nieodłączną myśl. Jeśli podjęto decyzję o ekshumacji bohaterów i widocznie była na to zgoda polityczna i administracyjna, to co w takim razie należałoby zrobić ze komunistycznymi zdrajcami, katami i zbrodniarzami, którzy całą ławą leżą w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach za zasługi w zabijaniu tych, których dziś ciała chcemy odszukać, oddać im należną cześć i godnie pochować? Zostawić w spokoju czy ekshumować i przenieść w inne miejsce, które zapewne po czasie nazwane zostałoby Aleją Zdrajców?
Naturalne wydaje się, że jeśli uczcimy walczących o niepodległość przywracając im na powrót należne miejsce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, to nie na miejscu byłoby pozostawić tam sowieckich morderców, którzy przeciwko tej niepodległości na rozkaz Moskwy działali.

Powie ktoś - dajmy spokój ich zatraconym duszom i nie mąćmy umarłym wiecznego odpoczynku. Jest w tym prawda, ale tylko częściowa.

Po pierwsze Cmentarz Wojskowy na Powązkach to znana w Polsce i na świecie nasza narodowa nekropolia, a nie cmentarz komunalny za przeproszeniem na Wawrzyszewie w Warszawie, gdzie z obowiązku chowani są wszyscy bez względu na to czy ktoś był prawy czy lewy, katolik czy apostata, poczciwy obywatel czy zwykła szuja i kanalia.

Zagipsowali jej usta, a potem rozstrzelali >>

Po drugie traktowanie na równi ofiar i katów byłoby powtarzaniem komunistycznej propagandy, która i dziś święci triumfy w postaci określenia "wojny domowej". Tymczasem jak można porównywać rtm. Witolda Pileckiego - szlachetną postać z jakimś douczonym na przyśpieszonym kursie UB-kiem powiatowym, który mu szpilki pod paznokcie wbijał. To była masowa eksterminacja elementu patriotycznego na rozkaz okupantów sowieckich przez element społeczny w dosłownym tego słowa znaczeniu. Historycy już dawno ustalili skąd rekrutowali się w dużej mierze pracownicy powiatowych urzędów UB.

Zbrodnia w Owczarni. Kolaboranci z Armii Ludowej mordują AK-owców >>


Po trzecie to nie było bratobójcza walka jak w czasie zamachu majowego 1926 r., gdzie po jednej i drugiej stronie zabitych byli patriotycznie nastawieni piłsudczycy i w takiej samej proporcji kochający niepodległą Polskę wojska rządu Narodowej Demokracji i ludowców. Chichotem historii i Stalina zza grobu jest fakt, że jego sługusy w Polsce leżą w Alei Zasłużonych na Powązkach, a ofiary prawdziwie bratobójczej walki z zamachu majowego 1926 r. do dziś nie doczekały się żadnego pomnika.

Po ekshumacji bohaterów na Łączce na warszawskich Powązkach należałoby więc z całą determinacją usunąć zdrajców z Alei Zasłużonych dla higieny moralnej naszej i przyszłych pokoleń. I nie bójmy się reakcji mediów na takie zamiary. Jeśli rtm Pilecki o skali zbrodniczości komunistycznego systemu bezpieczeństwa napisał „Oświęcim przy nich to była igraszka”, podniesiony nazajutrz jazgot rządowej telewizji, "Gazety Wyborczej" i TVN to mały pryszcz.
 
Paweł Zbrojewicz

 

Na zdjęciu: mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko"

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną