Unia obnażona

0
0
0
/

Zakończony w piątek fiaskiem szczyt Unii Europejskiej w sprawie budżetu na lata 2014-2020 pokazał wyraźnie, że unijna jedność i solidarność jest efemerydą i znika tak szybko, jak tylko dochodzą do głosu partykularne interesy najpoważniejszych graczy.


Myślenia wspólnotowego wymaga się od nowych krajów członkowskich, podczas gdy istnieje powszechne przyzwolenie, aby kraje „starej unii” realizowały swoje interesy niezależnie od dobrze pojętego dobra wspólnoty rozumianej jako wszystkie państwa należące do unii.

Zacięta gra między Francją, Niemcami a Anglią zdominowała spotkanie europejskich przywódców, udowadniając, że kraje regionu Europy Środkowo-Wschodniej w zasadzie się w europejskich rozgrywkach nie liczą – oczekuje się od nich biernej akceptacji propozycji największych i najsilniejszych. I co ciekawe – może za wyjątkiem Węgier – w zasadzie bez szemrania podporządkowują się one narzucanej im roli.

Inaczej bowiem nie sposób odczytać wypowiedzi premiera Polski Donalda Tuska o „połowicznym sukcesie” w negocjacjach budżetowych, w sytuacji kiedy Polsce zaproponowano zmniejszenie należnych jej funduszy, nie zmniejszając wysokości składki, jaką wpłaca do unijnej kasy.

Po raz kolejny okazało się, że mamy do czynienia z petryfikacją UE jako tworu kolonialnego – kolonizującego Europę pod względem prawnym i ekonomicznym. W zamian za transfer prerogatyw państwa do Brukseli otrzymujemy zmniejszenie środków, zniewolenie prawne i gospodarcze (narzucanie polityki zaciskania pasa, kwoty produkcyjne itp.).

Pytanie, czy rzeczywiście powinniśmy trwać w tym kształcie wspólnoty, rodzi się zapewne nie tylko w polskim społeczeństwie. Powoli narasta w Unii Europejskiej kryzys, który może doprowadzić do jej rozpadu, albo do całkowitego podporządkowania państw Niemcom. Przy czym pierwsza perspektywa wydaje się zdecydowanie bardziej przyjazna.

Wbrew zapewnieniom premiera Polski Donalda Tuska, delegacja rządowa nie była ani przygotowana do negocjacji, ani gotowa walczyć o polskie interesy. Sam fakt, że nie zawyżyła żądanej kwoty w trakcie negocjacji, wysyłając do Brukseli sygnał, że godzi się na mniejszą kwotę, świadczy nie tylko o indolencji polskiej ekipy rządzącej, ale – co gorsza – o całkowitym jej podporządkowaniu obcym interesom.

Warto w tym miejscu dodać, że kwestia funduszy dla Polski w ramach Wspólnej Polityki Rolnej została poddana walkowerem jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji. To, że nie zostały przyjęte uderzające w polską gospodarkę rozwiązania zawdzięczamy głównie Wielkiej Brytanii, której głos doprowadził do impasu w rozmowach. Te ostatnie mają zostać wznowione na początku stycznia i wtedy, jak prognozuje kanclerz Niemiec Angela Merkel, dojdzie do porozumienia.

W międzyczasie zostaniemy zapewne uraczeni lukrowaną retoryką o konieczności zachowania jedności w obliczu kryzysu, tak aby najwięksi gracze mogli bez przeszkód forsować korzystne dla siebie rozstrzygnięcia.

Po przyjęciu budżetu na nową perspektywę finansową Polska pozostanie taką jaką była dotychczas: z niewykorzystanym potencjałem gospodarczym, niekonkurencyjnym względem dobrze dofinansowanego zachodniego rolnictwem, zacofaniem pod względem infrastrukturalnym oraz niebotycznym i stale rosnącym zadłużeniem.

Czy nie wydaje się uzasadniona obawa, że jeśli tak dalej pójdzie, nasz kraj wkrótce zniknie z mapy Europy?

Anna Wiejak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną