Artur Zawisza: Narodowcy nadchodzą

0
0
0
/

Tygodnik "Plus Minus" (2-3 lutego br. z tekstami Ziemkiewicza, Wildsteina jr, Halla i Tycnera) przyjrzał się nieco bardziej z bliska idei narodowej we współczesnym życiu społecznym i politycznym. Jednocześnie jest zastanawiające, iż w czterech tekstach poświęconych tej tematyce ani razu nie padła nazwa Ruchu Narodowego jako współczesnej wersji tego liczącego ponad sto lat nurtu myślowego i organizacyjnego.



Ktoś mógłby powiedzieć, że dzisiejsze dokonania narodowców są jeszcze zbyt skromne, ale przecież gdyby nie Marsze Niepodległości ostatnich kilku lat i 11-listopadowe ogłoszenie Ruchu Narodowego, to w ogóle nie byłoby powodu, aby poświęcać idei narodowej choćby co nieco miejsca w ważnym periodyku.

A jednak narodowy ruch na rzecz tożsamości narodowej i suwerenności państwa odrodził się i wykuwa swoje miejsce na mapie społecznej naszego kraju. Mimo kilkunastu lat opozycji wobec marszałka Piłsudskiego, mimo hekatomby na ziemiach okupowanych przez Niemców, mimo odrzucenia Polski sowieckiej i jej krwawej zemsty, mimo dyskusyjnych i nawet pokracznych form epigońskich w wolnej Polsce - Ruch Narodowy istnieje na nowo i działa jako organizująca się siła społeczna. Nie trzeba pisać tylko o dawnych pisarzach politycznych i działaczach partyjnych, aby móc dyskutować o ważności, doniosłości i aktualności polskiego nacjonalizmu. Trzeba odnieść się do niektórych sądów wygłoszonych na ten temat na łamach "Plusa Minusa".

Najpoważniejszy ideowy zarzut wobec historycznej endecji to jej modernizm mający jakoby polegać na odrzuceniu tego, co ponadczasowe na rzecz nowoczesnej konstrukcji człowieka i wspólnot, w jakich żyje. Owszem, prawdą jest, że narodowi demokraci myśleli i działali w warunkach nowoczesnej polityki zarówno parlamentarnej, jak i masowej, ale przecież konserwatyzm jako nurt polityczny też siłą rzeczy narodził się w warunkach porewolucyjnej nowoczesności. Gdyby nie polityka gabinetowa i uliczna XIX i XX, to nie byłoby konserwatyzmu odrębnego od komunizmu, socjalizmu, liberalizmu czy nacjonalizmu, gdyż rzeczywistość przedrewolucyjna była z natury konserwatywna. Doniosłośc europejskich nacjonalizmów polega na tym, że były współtworzone przez ludzi chcących zrozumieć nowoczesność i w jej ramach ocalić nie tyle to, co dawne, ale to, co wieczne.

Roman Dmowski pisał u nas "Myśli nowoczesnego Polaka" jako polemikę wobec "patryotów starej daty", którzy sto pięćdziesiąt lat temu wzniecali symboliczne i przegrane w punkcie wyjścia powstania, a dzisiaj pisałby polemicznie wobec tych, którzy niepomni nauk dziejowych istoty sprawy polskiej upatrują w nieustannej ruchawce zamiast w obronie czynnej prowadzonej przez dobrze zorganizowany naród. Sięgając jednocześnie do istoty polskości, musiał po latach skonstatować, że "katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale w znacznej mierze stanowi jej istotę", czyli był piewcą narodowej modernizacji opartej o fundamenty historyczne i duchowe. Nota bene, w ten sposób dzisiaj modernizację postrzega wielu przywódców dalekowschodnich, którzy idą tym tropem zamiast poddawać się westernizacji rozumianej odrzucenie tradycji kulturowej na rzecz naiwnego progresywizmu i cynicznego relatywizmu.

Nie uszło to uwadze jemu współczesnych, czego znakomity dowód dał przywódca radykalnych i walczących "młodokonserwatystów" z lat 80-tych XIX wieku Teodor Jeske-Choiński, który po trzydziestu latach od swych pierwszych manifestów napisał w roku 1912, że ówczesna narodowa demokracja wypełnia postulaty młodych i ideowych konserwatystów. Z biegiem czasu endecja startująca jako świecki ruch narodowo-wyzwoleńczy dała się ochrzcić i stanęła na Jasnej Górze podczas pamiętnej pielgrzymki akademickiej roku 1936. Można na marginesie zadać pytanie, czy współcześni konserwatyści kiedyś uznają, że konserwatyzm to coś więcej niż późny antykomunizm, chłodny republikanizm i naprawdę ciepła woda w kranach, dając się ochrzcić i autentycznie sięgając do tego, co wieczne nie tylko w naturze ludzkiej, ale i w jej źródłach?

Natomiast narodowcy naszego czasu są głośni i radykalni, bo przyszło im żyć warunkach pokłosia komunizmu, nędzy liberalizmu i opresji międzynarodowej. Dlatego z reguły nie noszą melonika jak Dmowski, ale są z ludźmi swego czasu, samemu oddając się wytężonej nauce, ciężkiej pracy czy aktywności społecznej. Widząc układy społeczne, pokrętne państwo i pognębioną polskość, krzyczą na wiecu i działają społecznie po wiecu. Tworzą środowiska samokształceniowe, grupy rekonstrukcyjne, stowarzyszenia kulturotwórcze, wspólnoty kibicowskie, organizacje harcerskie, fundacje politologiczne, inicjatywy wydawnicze. Tworzą oddolny, spontaniczny i elastyczny narodowy ruch na rzecz tożsamości narodowej i suwerenności państwa.

Patrząc na najnowszą historię polityczną, możemy wyróżnić trzy fale odradzającego się nurtu narodowego. Pierwszą falą było Zjednoczenie Chrześcijańsko - Narodowe, które odwoływało się do pewnych intuicji endeckich, ale tworzone było naprędce jako partia polityczna słabo zakorzeniona w społecznych ciałach pośredniczących charakterystycznych dla narodowego ruchu społecznego. ZChN-owcy powtarzali za Wojciechem Wasiutyńskim, że zadaniem ruchu narodowego pod zaborami było unarodowienie społeczeństwa i odzyskanie niepodległości, w wolnej Polsce - nadanie państwu narodowego charakteru, zaś po upadku komunizmu - ocalenie chrześcijańskiej tożsamości kulturowej i prawnej. Polityczne odejście śp. profesora Wiesława Chrzanowskiego spowodowało dekompozycję tej partii ze względu na jej nazbyt przypadkowy charakter. Drugą falą była Liga Polskich Rodzin, która oparta była o ruch społeczny wokół Radia Maryja i osobiste przywództwo Romana Giertycha. Grunt pod tą partią osunął się, gdy zarówno zaplecze medialne, jak i przywódca dokonali hiperpragmatycznych wyborów, wiążąc się z głównymi aktorami sceny politycznej bez kontynuowania trudu budowy samodzielnej pozycji. W tej sytuacji powierzchowni obserwatorzy sądzili, że nie ma życia patriotycznego poza Prawem i Sprawiedliwością. Jednak uważni obserwatorzy musieli widzieć pulsujący tygiel idei, osób i środowisk ((np. periodyki "Polityka Narodowa" i "Myśl.pl") odwołujących się do dziedzictwa endeckiego . To musiało eksplodować i eksplodowało. Czasem nawet kontrowersyjnie i bez odgórnej decyzji, jak przed publicznymi wystąpieniami Magdaleny Środy i Adama Michnika, ale z siłą wodospadu każącą brać ją pod uwagę w ocenie sytuacji społecznej Polaków.

Ruch Narodowy jest ruchem młodych duchem, którzy (użyjmy tu paradoksu) nie wiedząc, że pełna niepodległość jest niemożliwa, wywalczą ją. Wywalczą, bo nie maja mentalnych i życiorysowych obciążeń, a wierzą w Polskę samodzielną i samowładną. Chcą obalenia republiki okrągłego stołu jako systemu nadzoru nad narodem, ale wrogów polskości widzą głównie nie w kraju, ale poza jego granicami. Nie chcą wojny polsko-polskiej, ale narodowej wspólnoty przeciw możnym tego świata. Chcą narodowej samopomocy i współpracy po to, aby obcy nie pluł nam w twarz, nie wywoził zysku za granicę, nie rządził poprzez swoich namiestników. Chcą dobrych rządów sprawowanych przez swoich, a nie kolonializmu w imieniu i na rzecz obcych.

Odnosząc się do typologii celów i zadań obozu narodowego, można powiedzieć, że potrzebne jest zarówno nowe unarodowienie społeczeństwa, jak i utrzymanie suwerenności w zglobalizowanym świecie. Nowe unarodowienie to przywrócenie kulturowej idei polskiej i politycznego interesu narodowego jako kluczowych pojęć społecznych. Rzecz w tym, aby nie oceniać problemów i urządzeń społecznych jako postępowe lub wsteczne czy jako wolnorynkowe lub etatystyczne, ale jako służące interesowi narodowemu Polaków. W pewnym sensie musimy być jak Żydzi, którzy każdą sprawę tego świata rozpatrują w kontekście ich interesów międzynarodowych oraz interesu państwowego Izraela. Choćby cały świat płonął, ich interesuje wyłącznie lub przede wszystkim to, co będą z tego mieli. Nauczmy się tej zapobiegliwości i konsekwencji w działaniu.

Suwerenność to klucz do myślenia wszystkich pokoleń narodowców. Decyzje dotyczące losu Polaków nie mogą być podejmowane w Berlinie, Moskwie, Brukseli czy Waszyngtonie, ale w Warszawie. Z tego rodzi się wolność i wielkość Polski, która winna być celem największego środkowoeuropejskiego narodu. Dlatego Ruch Narodowy żąda renegocjacji traktatów unijnych w celu repatriacji władzy, czyli jej powrotu do państw narodowych, wyrażając gotowość opuszczenia przez Polskę Unii Europejskiej, gdyby to się nie stało; dlatego żąda polskiego rabatu w ramach Paktu Klimatycznego, czyli zwolnienia naszego kraju z niektórych antyprzemysłowych i wycieńczających gospodarkę zobowiązań; dlatego woli rynkową konkurencję podatkową niż restrykcyjny pakt fiskalny oraz silny krajowy nadzór finansowy niż unię bankową. Mówiąc wprost, nie chcemy być jako Polacy kiwani i wyzyskiwani, ale chcemy polskiego złotego w polskich kieszeniach prywatnych i portfelach inwestycyjnych w celu pomnażania polskiego stanu posiadania. Twardo i konkretnie.

Tożsamość i suwerenność muszą być wzbogacone o wolność jako trzeci z filarów wkrótce ogłaszanej deklaracji ideowej Ruchu Narodowego. Jesteśmy stłamszeni nie tylko jako naród przez struktury ponadnarodowe, ale także jako Polacy poprzez źle działające państwo z biurokratyczną wszechwładzą i zacieśniającą się kontrolą służb nad obywatelami. Odzyskać wolność to pozwolić rodakom żyć swobodnie bez ograniczania w kroczeniu ku dobrym celom osobistym i społecznym oraz bez odbierania owoców pracy w ramach fiskalizmu niszczącego wolność gospodarowania. W szczególności młodzi Polacy chcą być odpowiedzialni za siebie i swoje rodziny, więc odrzucają państwowe oszustwo socjalnego i zdrowotnego bezpieczeństwa w zamian za codzienne rabowanie wypracowanego zysku z pracy etatowej lub działalności gospodarczej. Polacy gotowi są docenić smak wolności i odpowiedzialności zamiast etatystycznego i zamordystycznego kieratu.

Dyskutując historię obozu narodowego zawsze zahacza się o kwestię żydowską, a tę sprawę wprost przywołuje Dawid Wildstein, łącząc to z funkcjonalnym sojuszem narodowców z rzekomo antysemickim układem wspierającym władzę liberalną przeciwko partii "nowego porządku", czyli PiS. To świetna konstrukcja z 1968 roku, ale mająca się nijak do rzeczywistości po roku 1989. Przecież cały obóz władzy postokrągłostołowej celował w znakomitych relacjach ze środowiskami żydowskimi: od rewizjonistów z Unii Demokratycznej poprzez postmoczarowca Leszka Millera aż po patriotę Lecha Kaczyńskiego. Trzeba wyjaśnić i przypomnieć, że wątek żydowski nie jest sam z siebie eksploatowany ani nawet przywoływany przez spikerów Ruchu Narodowego, skoro nie istnieje po temu przyczyna. Jednocześnie ciężką nieporadnością umysłową byłoby ulec mitologii antysemityzmu jako naczelnego zła naszych czasów. Przyjmując kulturową definicję polskości, trzeba przecież pytać o kształt oraz inne niż język normy kultury polskiej jej nowych adeptów. Co więcej, warto zachować judeosceptyczną ostrożność wobec działań światowej społeczności żydowskiej działającej jako zorganizowana grupa interesu nazywana przez Adolfa Nowaczyńskiego "anonimowym mocarstwem". Wolno nam oceniać politykę Watykanu i wolno oceniać politykę Pekinu, niechże więc wolno będzie oceniać politykę np. Światowego Kongresu Żydów. To przecież godziwe, racjonalne i wręcz zwyczajne.

Czy Ruch Narodowy szkodzi opozycji wobec rządzącego obozu liberalnego, jak ostatnio oświadczył rzecznik prasowy opozycji parlamentarnej? Przecież narodowcy wyrażali solidarność wobec każdej inicjatywy, w której można kooperować: od społecznego udziału w marszu w obronie wolnych mediów poprzez polityczne wsparcie prof. Krystyny Pawłowicz w jej boju o normalność aż do osobistych przejawów żałoby po zmarłej Matce prezydenta i premiera. Narodowcy nie chcą być ruchem osłabiającym opozycję polityczną, ale wzmacniającym jej przekaz i jednocześnie wyostrzającym go. Jeżeli PiS jest czasowo przeciw wspólnej walucie unijnej, to narodowcy trwale za złotym jako walutową narodową, a jeżeli PiS przeciw nadużywaniu Traktatu Lizbońskiego, to narodowcy za jego odrzuceniem na rzecz traktatu repatriacyjnego (przywracającego suwerenne kompetencje państwom narodowym). Ruch Narodowy nie chce władzy partyjnych baronów, ale samoorganizacji społecznej w ramach dynamicznej sieci inicjatyw podejmowanych przez dojrzałych obywateli, a także patriotycznych entuzjastów.

Jednakowoż sięgając do istoty polskości, narodowcy nade wszystko nie chcą, aby Polska stała się "duchowym Żoliborzem", gdzie sprawa polska zamknięta jest pomiędzy wywrotowymi ideami rewizjonistów szukających nowej utopii a spowalniającymi rewoltę społeczną mimikrami neopatriotów marzących o "szklanych domach" i odbudowie człowieczeństwa przez państwo. Jest jeszcze Polska najgłębsza i rdzenna, mówiąca pokoleniami tysiącletniej historii, oddana w macierzyńską niewolę Maryi przez Prymasa Tysiąclecia i "prowadząca swe syny ku szczęśliwości". O takiej myślą i dla takiej pracują polscy narodowcy.

Artur Zawisza - sekretarz generalny ZChN (1999-2000), poseł PiS i Prawicy Rzeczypospolitej (20001-07), członek Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego.
 

fot. prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną