Niebezpieczne oblicza fałszywej solidarności

0
0
0
/

images_nowe_rozne_a_z_i_imigranci_tir7Od wielu miesięcy cała Europa żyje sprawą uchodźców. Fala imigrantów przetacza się przez nasze kraje. Tak naprawdę nie znamy prawdziwych przyczyn tego zjawiska. Oficjalnie wmawia nam się, że jest ono spowodowane wojnami w Syrii i w Libii, a ci ludzie uciekają przed przemocą. Trudno jest nam jednak w to uwierzyć, gdy na zdjęciach i filmach prezentowanych w mediach, widzimy młodych, zdrowych mężczyzn. Co więcej, wydarzenia, które miały miejsce w Niemczech, w noc sylwestrową, udowadniają, że nie mogą oni narzekać na brak sił witalnych. Do najbiedniejszych raczej też nie należą, bo ich podróż do „ziemi obiecanej”, którą jest dla nich Europa, na pewno nie była tania. Media informują o kwotach sięgających nawet kilku tysięcy dolarów od osoby. Poza tym, jaki mężczyzna, w obliczu niebezpieczeństwa, zostawia swoją rodzinę i ucieka? W związku z zaistniałą sytuacją rodzi się pytanie - czy rząd Niemiec, otwierając dla uchodźców na oścież swoje granice, robi to wyłącznie ze względów humanitarnych? Czyżby nasi zachodni sąsiedzi mieli wrażliwsze sumienia niż my, Polacy? Media niemieckie zarzucały nam nie tylko brak empatii, ale także solidarności z tymi państwami Unii Europejskiej, które przyjmowały uchodźców. Te argumenty może byłyby do przyjęcia, gdyby nie fakt, że dla naszych rodaków, wiele lat po wstąpieniu Polski do Unii, granice niemieckie były zamknięte. Czyżby Polacy byli niebezpieczniejsi od przybyszy z Bliskiego Wschodu? Niewątpliwie przejdzie do historii wypowiedź Angeli Merkel: „My wszystkich przyjmiemy”, która spowodowała tę lawinę. Przecież jeszcze kilka tygodni wcześniej, przestrzegano Europejczyków przed turystycznymi wyjazdami do Egiptu czy Tunezji (nie wspomnę o tych krajach, gdzie toczy się otwarta wojna). Nawet firmy ubezpieczeniowe wycofywały się ze swoich zobowiązań w przypadku złamania tych ostrzeżeń. Powód był oczywisty - zagrożenia terrorystyczne. Nagle, niemalże z dnia na dzień, mieszkańcy tamtego regionu tłumnie wpuszczani są do Europy, w sposób absolutnie niekontrolowany i nikt nie pyta o bezpieczeństwo. Czyżby potencjalny terrorysta był zagrożeniem tylko w swoim kraju, a po przekroczeniu granic Europy staje się zwiastunem pokoju? Ktoś mógłby mi teraz zarzucić zbytnią podejrzliwość. Ale czy ministerstwa spraw zagranicznych i firmy turystyczne nie stosowały wcześniej tej samej logiki? Przecież w krajach, przed wyjazdami do których przestrzegano, też nie wszyscy są terrorystami. Niedawno Andrzej Olechowski powiedział w jednym z programów telewizyjnych, że Niemcy muszą przyjmować około miliona obcokrajowców rocznie przez 30 lat, aby wyrównać niż demograficzny. Nawet jeśli ta liczba jest zawyżona, to może jest to odpowiedź na postawione wyżej pytania? Problemy demograficzne są prawdziwą tragedią państw zachodnich. Według oficjalnych danych statystycznych, ponad 50 proc. Niemców nie posiada w ogóle dzieci, a ponad 30 proc. ma tylko jedno; 12 proc. ma dwoje, a tylko 3 proc. troje lub więcej. Prognozuje się, że w roku 2050, a więc już za 34 lata, co drugi obywatel Niemiec nie będzie pochodzenia niemieckiego. Powodem jest nie tylko napływ ludności z zewnątrz, ale także wielodzietność rodzin muzułmańskich. Nie do przewidzenia są konsekwencje społeczne, religijne czy polityczne tego zjawiska. Niemniej jednak, politycy niemieccy nie mają alternatywnego rozwiązania problemów demograficznych. Zaniechanie przyjmowania cudzoziemców mogłoby bowiem doprowadzić do załamania gospodarczego. W społeczeństwie starzejącym się z zawrotną szybkością, ktoś musi przecież opłacać ubezpieczenie rentowe, pracować w domach spokojnej starości, w szpitalach itd. Coraz częściej pojawiają się w mediach zachodnich naciski pracodawców, którzy potrzebują tzw. taniej siły roboczej. Wszak miejscowi są do tego stopnia zdemoralizowani wysokimi świadczeniami społecznymi, że za niewielkie wynagrodzenie nie zabiorą się do pracy. To się po prostu nie opłaca. Z kolei przedsiębiorcy, z powodu wygórowanych pensji, które muszą płacić, uciekają do innych krajów w poszukiwaniu tańszych pracowników. Nietrudno więc o wnioski, że powodem przyjmowania uchodźców przez kraje zachodnie, jest po prostu czysta kalkulacja, spowodowana problemami demograficznymi. Narzucanie jednak kwot państwom biedniejszym, takim jak Polska, przypomina następującą sytuację: bogaty rolnik potrzebuje taniej siły roboczej do uprawy olbrzymich połaci swojej ziemi. Kiedy pracowników pojawia się dużo więcej, niż przewidział, próbuje zmusić swoich biednych sąsiadów, których stać zaledwie na wyżywienie własnej rodziny, do solidarności i do przyjęcia ściągniętych przez siebie robotników. Może więc w dzisiejszej Europie bardziej potrzebny jest apel o prawdę, uczciwość niż o solidarność w przyjmowaniu uchodźców?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną