W obronie prawdy o Polsce czyli artystyczna odpowiedź na kłamstwa „Pokłosia”

0
0
0
/

olszewski_arkadiuszZ Arkadiuszem Olszewskim producentem animowanych filmów patriotycznych, rysownikiem i grafikiem rozmawia Jacek Skrzypacz. "Ludobójstwo", tak nazywa się Pana film animowany o historii Polski. Przedstawia zbrodnie na Polakach od czasu drugiej wojny światowej. Kończy się on na Marszu Niepodległości. Podczas zbierania funduszy napisał Pan, że stanowi odpowiedź na "Pokłosie", "Idę", czy kłamstwa strony niemieckiej o tym, że to rzekomo Polacy, a nie naziści, mieli w naszym kraju obozy koncentracyjne. Jak narodził się cały pomysł na film? Co było dla Pana inspiracją do pracy nad nim? Choć pomysł na film kształtował się już od dłuższego czasu - najważniejszym impulsem było odrodzenie się kultu Bandery na Ukrainie po tamtejszym "Majdanie". Ilość kłamstw, przemilczeń i oszczerstw dotyczących omawianego okresu urosła do tak przytłaczających rozmiarów, że stworzenie filmu animowanego wydawało się jedynym możliwym rozwiązaniem przy trudnościach ze zdobyciem środków finansowych na ukazanie tak drażliwych tematów. Przyznam, że nie była to łatwa decyzja, a rysowanie okropnych tortur, mordów i gwałtów to proces wyjątkowo niewdzięczny. Gdyby ktoś inny zamierzał te tematy poruszyć najpewniej sam bym się na to nie zdecydował, jednak w tamtym czasie nie wydawało się to możliwe.   Porusza Pan kwestię zbrodni UPA oraz kultu Stepana Bandery. Są w Polsce głosy, że to są minione dzieje i nie warto już o tym mówić, bo teraz czas na pojednanie z Ukrainą. Jak by Pan się odniósł do tej kwestii? Nie uważam że nie warto o tym mówić - wręcz przeciwnie. Wielu Rodaków (ale i Ukraińców) nie zdaje sobie sprawy czym w rzeczywistości były mordy na Wołyniu nigdy oficjalnie nie nazwane ludobójstwem. Jeśli mamy się jednać - zróbmy to w prawdzie, nie ukrywając, nie odwracając oczu, nie udając że nic się nie stało, nie udając że nic się nie dzieje. Jednanie się wymaga wzajemności, nie uda się to gdy tylko jedna ze stron bezrefleksyjnie przymknie oczy na często nieukrywaną wrogość strony przeciwnej.   Na początku animacji przestrzega Pan, że film jest skierowany ku dojrzałemu odbiorcy. Przedstawia Pan z detalami, jak oprawcy gnębili Polaków, że np. odcinali ofiarom języki, strzelali w tył głowy itp. Jak Pan widzi granicę brutalności w kinie z pogranicza dokumentu? Czego twórca nie może pokazać, nawet jeśli podejmuje tak ważny temat jak prześladowania narodu? "Ludobójstwo" jest w dziedzinie filmów dokumentalnych pewnego rodzaju precedensem - nie wydaje mi się by ktoś wcześniej próbował zobrazować w podobny sposób tego rodzaju historię - i nie sądzę by ktoś prędko to powtórzył. Opowiadając o prawdziwych zbrodniach nie mogliśmy na siłę niczego cenzurować - wtedy historia byłaby nadal zakłamana, co wypaczyło by sens całego przedsięwzięcia. Forma filmu animowanego pozwoliła pokazać więcej niż byłoby to możliwe w przypadku filmu aktorskiego - jednak i my nie chcieliśmy przekraczać pewnych granic, starając się tak dobierać i kadrować poszczególne ujęcia, by zbrodnie które aż ciężko opisać słowami nie były pokazane zbyt bezpośrednio. Jedyną sceną która miała znaleźć się w filmie, a z której zrezygnowaliśmy ze względu na wręcz niemożliwą do ukazania brutalność była rzeź we wsi Koniuchy, jednak każdy, kto zna historię Rzezi Wołyńskiej (mimo iż sekwencja opisująca ją jest dla wielu najbardziej szokującą częścią filmu) zauważy, że i tu najbardziej skrajne przykłady barbarzyństwa zostały jedynie zasugerowane lub pokazane w sposób stosunkowo łagodny. Naszym celem było jak najbardziej rzetelne opowiedzenie historii, a nie ukazanie jedynie niekończącej się orgii przemocy.   Pojawia się w "Ludobójstwie" wątek Okrągłego Stołu i umowy z komunistami. Nie obawiał się Pan, że skoro Pan o tym wspomina w ten sposób będzie Pan wykluczony w jakiś sposób kultury, bądź że spotkają Pana jakieś szykany? Oczywiście obawialiśmy się tego - choć może akurat nie w kontekście wątku Okrągłego Stołu i obrad w Magdalence. Nie liczyłem nigdy na aprobatę ze strony postkomunistów, wręcz znaczyłaby ona, że coś poszło nie tak. Wychodząc z założenia, że tylko prawda jest ciekawa nie zastanawialiśmy się zbyt długo jak dane środowiska zareagują na film.   Jak Pan ocenia z punktu widzenia twórcy kino patriotyczne w Polsce? Czego tu brakuje, a co jest mocną jego stroną? Przede wszystkim Polskie kino patriotyczne przeżywało w ostatnich latach okres stagnacji. Brak możliwości uzyskania od państwa dotacji spowodował, że filmy choćby o Witoldzie Pileckim, Ince czy generale Nilu powstawały ze zbiórek publicznych i pieniędzy prywatnych darczyńców, co zawsze wiąże się niestety z pewną kameralnością i utrudnioną dystrybucją. Filmy historyczne posiadające większy budżet często nie dorastały do pięt swoim odpowiednikom z lat wcześniejszych, jak było w przypadku "Tajemnicy Westerplatte" (2013) i "Westerplatte" (1967), lub były do bólu poprawne politycznie ("Miasto 44" nadal pomijające całkowicie rolę Sowietów). W tej chwili wydaje się że coś w tym względzie się ruszyło - z niecierpliwością czekam na premierę filmów "Historia Roja", "Niezłomny" czy "Wołyń" od Wojciecha Smarzowskiego, jednak każda z tych produkcji powstaje w trudzie, mimo przeciwności - niewspierana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.   Na Pana kanale znalazłem nagrania, jak Pan rysuje w Photoshopie. Jak wyglądała praca nad animacją? Rysował Pan każdą klatkę filmu z osobna, czy może tu posłużył się jakąś techniką? Ile czasu potrzebował Pan na stworzenie całości? Wszystkie grafiki i animacje namalowane zostały w Photoshopie metodą poklatkową - następnie łączone były w całość przy użyciu różnych technik - od programowania - do bardziej klasycznej edycji i montażu. Strona wizualna filmu powstała w ciągu roku - jednak cała produkcja nie została jeszcze zakończona ponieważ nadal pracujemy nad kolejnymi wersjami językowymi filmu.   Kto jest dla Pana Autorytetem w sprawach rysunku i animacji? Od młodości fascynowały mnie produkcje Disney'a z lat dziewięćdziesiątych, między innymi "Król Lew", który do dziś uważam za techniczny majstersztyk. Nie można również nie wspomnieć produkcji Tomasza Bagińskiego. Nie próbowałem jednak nigdy ich naśladować - starałem się raczej wytworzyć własny, odmienny od czegokolwiek innego styl. Jeśli chodzi o kwestie digital-paintingu, dla mnie niekwestionowanym numerem jeden jest nasz rodak - Mariusz Kozik, tworzący grafiki do takich gier jak np. "Rome: Total War 2"   Co by Pan polecił tym, co myślą o pójściu w Pana ślady i zajęciu się animacją patriotyczną? Jak zacząć? Mówiąc całkiem szczerze - sam jestem dopiero na początku tej drogi, więc nie chciałbym tu wchodzić w rolę autorytetu, ale mam nadzieję, że takich animacji będzie powstawać coraz więcej. Co mógłbym polecić - to się nie bać, robić swoje. Mamy w Polsce naprawdę wielu niesamowicie utalentowanych artystów, jestem pewny że przy odpowiedniej dozie wytrwałości mogliby stworzyć prawdziwe cuda. Jakie są Pana plany na przyszłość? Co poza "Bitwą pod Połonką" i "Ludobójstwem" jeszcze zobaczymy? Na pewno w niedługim czasie będzie można zobaczyć króciutki film fabularny o pewnej akcji dywersyjnej oddziału Aleksandra Arkuszyńskiego "Maja", którego produkcja rozpoczęła się jeszcze zanim na dobre rozgorzała praca nad "Ludobójstwem". A co dalej? Chcielibyśmy tworzyć dwutorowo - i filmy fabularne opowiadające o najróżniejszych okresach naszej historii i filmy edukacyjne, dokumentalne - tym razem dla młodszej widowni. Problem jest taki, jak w przypadku wszystkich patriotycznych filmów - chodzi oczywiście o fundusze. Mamy jednak nadzieję, że dzięki hojności darczyńców uda nam się zrealizować jak najwięcej z zamierzonych pomysłów.   Z Pana wypowiedzi wynika, że ma Pan pomocników. Mógłby Pan powiedzieć, kto jest oprócz Pana zaangażowany w produkcję animacji patriotycznych? Ile zasadniczo osób stoi za stworzeniem jednego filmu? Skąd one się wzięły? To kwestia starych przyjaźni, czy może odpowiedź na odezwę w ramach strony Polak Potrafi? Do produkcji filmu dołączyli min. historyk Dariusz Jakóbek, odpowiadający za konsultację historyczną i znaczną część scenariusza, Gabriel Pilawski, który przygotował muzykę do filmu, czy Jan Gabryś odpowiedzialny za dźwięk. Wiele osób pomagało do tego w kwestiach organizacyjnych, przy dubbingu, tłumaczeniu czy promocji filmu, część z osób pomaga nam na zasadzie wolontariatu, z niektórymi - zdarzało się już wcześniej pracować przy poprzednich akcjach i projektach. Jednych - znam od lat, z innymi nie było mi dane jeszcze spotkać się twarzą w twarz. W przypadku np. tworzenia filmu dla dzieci potrzebne są już pewne uproszczenia, aby młodsi odbiorcy zrozumieli przesłanie. Z drugiej strony wspomniany przez Pana Disney w 1943 stworzył film animowany "Victory Through Air Power" o tym, jak Alianci bombardowali nazistów (choć tu bym zastanowił się, czy można go zaliczyć do kina dla dzieci). Jak Pan sądzi, czy są tematy, których nie nadają się do realizacji w przyjętej przez Pana konwencji, bo wymagają np. większego oczytania, czy zrozumienia tematu, jakiego nie da film dla młodszego odbiorcy? Filmy bądź serial dla dzieci, które chcielibyśmy wyprodukować, będą dotyczyć mniej kontrowersyjnych tematów. Moglibyśmy pokazać im choćby poczet Władców Polskich, bądź dokument o naszych bohaterach z różnych okresów historii - ciężko w tej chwili powiedzieć, co i kiedy będzie tematem takiej pracy, jednak konwencja musi znacząco różnić się od tego co pokazaliśmy w "Ludobójstwie" - i pod względem treści - i stylu graficznego. Dziękuję za rozmowę.   Cały projekt ma charakter niekomercyjny. Został sfinansowany z darowizn. Na chwilę obecną na potrzeby realizacji "Ludobójstwa" zebrano 16 182 zł. Twórcy po stworzeniu wszystkich wersji językowych planują wydanie tłoczenie płyty DVD. Obecnie jest dostępna wyłącznie dla osób, które wsparły projekt. "Ludobójstwo" obejrzało w Internecie do tej pory blisko 200 tys. osób. https://www.youtube.com/watch?v=s-dFeHUOLh0

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną