Tomasz Kostyła: Tęczowe lamentacje

0
0
0
/

Od dłuższego czasu rada starszych miasta Wrocławia stara się wmówić jego mieszkańcom i reszcie świata, że tutaj nie ma i być nie powinno żadnych oznak patriotyzmu, jako że ten polski gród pretenduje do miana miasta otwartego, wolnego od uprzedzeń oraz ksenofobii- cokolwiek by to miało znaczyć.



„Układ wrocławski” postanowił, iż tolerancja stanie się główną płaszczyzną porozumienia sił postępowych, kolorowych, tęczowych, genderowych w zwalczaniu rasizmu i ciemnoty, odbierającej ludziom wolność w oparach marihuany i w objęciach brodatego faceta w rajtuzach.

No ale cóż można zrobić, skoro nie pomogły lamentacje redaktora GW Jacka Harłukowicza, ani pokrzykiwanie z ratusza prezydenta Wrocławia, a guru intelektualnego lewactwa - Piotr Ż. wpadł w zaplute reakcją sidła prokuratury? Jak powstrzymać owa „brunatną” falę, która przybiera różne odmiany nienawiści i nietolerancji?

Raz jest NOP, innym razem ONR i MW, są i kibice WKS Śląsk Wrocław, Sparty Wrocław i zaprzyjaźnionych klubów. Jakoś oni wszyscy konsekwentnie pamiętają o datach z historii Polski, dając temu wyraz pamiętając o rocznicach, manifestując najczęściej w samym ścisłym centrum miasta.

O zgrozo - wbrew nadziejom lewactwa wszelakiego - jakoś nie świętują urodzin Adolfa Hitlera. Nie chcą też pamiętać o kierowniczej roli NSDAP w latach, kiedy we Wrocławiu urządzano Kristallnacht. Na domiar tego, na imprezy te zazwyczaj nie przychodzi osiłkowata młodzież ogolona na łyso w wysokich butach z białymi sznurówkami, z kabalistycznymi cyframi na plecakach: 88, 18, czy 28. Próżne gorzkie żale wylewa lokalny dodatek pewnej gazety z pl. Solnego.

Jednak narastającej modzie na patriotyzm i nacjonalizm trzeba się przeciwstawić i to z dużą pompą, tak aby w świat poszła informacja, iż Wrocław jest wolny od heteroklerykalnego zacofania.

Aby rzecz miała większą silę przebicia media skutecznie nagłośniły różne rzeczywiste i urojone ataki na osoby posiadające nieco inny kolor skóry, niż potomkowie lwowiaków, oraz na osoby o odmiennym podejściu do kwestii nieruchomości, egzystencji i wyrażanej filozofii dnia codziennego.

Jakoś wcześniej niewiele się działo - ot, tu mieszkali ci, a tam tamci. Ktoś przyjechał do Wrocławia spoza Europy i jakoś było o nim niewiele słychać, mimo, ze sporo się nabębnił na tam tamach. Owszem, zdarzały się przypadki, iż murzyn stał się bohaterem lokalnych mediów, ale to ze względu na rodzaj choroby, jakim obdarzał swoje wybranki wzruszone jego dramatycznym losem, którego doświadczał był hen daleko od Wrocławia w rodzimej wiosce nieopodal buszu.

I tak by się życie toczyło miarą postępu, gdyby nie nacjonaliści, którzy korzystając z konstytucyjnej wolności do zgromadzeń i wypowiedzi, zaczęli stopniowo, acz sukcesywnie przelewać się fala za falą poprzez wrocławskie ulice. A fale te z miesiąca na miesiąc coraz bardziej rosły i coraz to różnych ludzi niosły.

Przeszła niezauważalnie moda na europeizm i hipsterowy świat, zaczął skręcać coraz mocniej w prawo. Błękitny optymizm został wyparty przez biało-czerwony realizm.

Jedynie więc, co pozostało prezydentowi Wrocławia, to wziąć przykład z twórczych doświadczeń warszawskiego Gronkowca i wszelkimi sposobami: propagandą, ezoteryką, muzyką, filmem, fotografią - stręczyć mieszkańców, aby porzucili dotychczasowe przekonanie o wyższości osadników nad koczownikami, oraz zapomnieli o różnicach pomiędzy penisem i waginą.

Żeby wszyscy wiedzieli, iż prezydent miasta nie żartuje, to w świat poszła hiobowa wieść iż, miasto wolało przeznaczyć milion złotych na walkę z rasizmem, niż połatać trochę więcej dziur na drogach. Miłościwie nam wszechobecna elita intelektualna niezadowolonych, wypowiadająca się za wszystkich mieszkańców tak się przejęła losem lewackich koczowników na peryferiach, iż zorganizowała na prędko wielką hucpę na koszt podatnika na głównych arteriach przelotowych miasta, aby nie tylko uczestnicy i obserwujący, lecz kierowcy i podróżni dobrze ten dzień zapamiętali.

Trudno będzie zapomnieć o 23 marca tym, którzy stali w gigantycznych korkach ponad czterdzieści minut, klnąc na czym świat stoi. Kto nie wierzy, niech zajrzy pod artykuł informacyjny z tego dnia na stronę „Gazety Wrocławskiej”. Wypowiedzi komentatorów - o ile wciąż tam są - nie pozostawiają złudzeń.

Zapomniałem dodać jeszcze, że parada przeciwko nienawiści miała jak najbardziej charakter pokojowy. Dlatego na jej czele uformowała się lewacka bojówka. Coś jak „kolorowa niepodległa”; a więc wszyscy na czarno, zamaskowani, otoczeni murem transparentów. Do tego większość z nich trzymała czerwono-czarne flagi, pozakładane na trzonki od siekier i kilofów. Widać przy tym było, iż duża część uczestników jest spoza Wrocławia - sprawne oko mogło wychwycić, między innymi, mieszkańców berlińskich squotów. Naziści spod znaku anarchii i czerwonej gwiazdy są łatwo rozpoznawalni po dziurawych butach i podartych trampkach. Kilku z nich próbowało nawet zaszaleć i w sposób jak najbardziej pokojowy napadli na przechodnia. Widać, iż nadmiar pacyfistycznych emocji, podtrzymany środkami farmakologicznymi nie był zbytnio fortunny dla napastników, albowiem działo się to przy bocznych drzwiach radiowozu, więc finał był z góry wiadomy.

Trudno przewidzieć na co jeszcze wpadnie postępowa elita miasta Wrocławia, wraz z ich wodzirejem. Może za rok nie milion złotych, a dwa, trzy -  przekaże Rafał Dutkiewicz na walkę z rasizmem? Może trzeba będzie sprzedać lub rozebrać stadion, aby podołać nietolerancji? Może prościej wyjdzie ustawienie płatnych bramek przy wejściu do Rynku, aby każdy kto chce przemknąć wzdłuż ratusza bulił na postęp? Albo wprowadzenie opłat za fotografowanie zabytków miasta przy czym należałoby zobligować straż miejską do kontroli winiet fotograficznych. Pomóc może także wprowadzenie obowiązku składek ubezpieczenia OC na rowery, rolki czy wózki dziecięce. 

Któż to wie, sposobów jest wiele, a „układ wrocławski” jest w tym przypadku niezwykle twórczy i kreatywny. Jeśli jednak upadnie republika okrągłego stołu, to tęczowy raj trafi raz na zawsze  szlag. A wtedy rada mędrców Wrocławia wraz ze swoim guru musiałaby pomyśleć o ucieczce stąd do jakiejś zamorskiej krainy pełnej postępowej równości. Na przykład do Guantanamo.

tekst i fot. Tomasz J. Kostyła

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną