Stanisław Michalkiewicz: Najśmieszniejszy kabaret w Polsce

0
0
0
/

- Telewizyjne „kabarety” nigdy przenigdy nie przelicytują najśmieszniejszego kabaretu w naszym nieszczęśliwym kraju, który oczywiście nie nazywa się kabaretem, tylko - Trybunałem Konstytucyjnym - pisze Stanisław Michalkiewicz dla Prawy.pl.


Cha, cha, cha, cha cha cha, he, he, he, he, he, he, hi, hi, hi, hi, hi, hi! Ale numer, ale kabaret!


Nie mówię oczywiście o tych przeraźliwych bandach idiotów, tak zwanych „jajcarzy”, których inna banda idiotów, co to przez ubecką protekcję dorwała się do forsy, jaką nasi okupanci przydzielili państwowej telewizji na propagandę, futruje pieniędzmi, żeby chałturzyli raz przeciwko temu, innym razem – przeciwko tamtemu – i tak dalej.


Te produkcje są tak ponure, jak twarz karawaniarza i nawet sami idioci nie śmieją się z własnych, pożal się Boże, „dowcipów” – ale nie o to przecież chodzi, żeby było śmiesznie, a przynajmniej ładnie – tylko żeby dać odpór.


Te telewizyjne „kabarety” nie są warte nawet splunięcia, a gdyby nawet było inaczej i warto by na nie od czasu do czasu splunąć, to i tak nigdy przenigdy nie przelicytują najśmieszniejszego kabaretu w naszym nieszczęśliwym kraju, który oczywiście nie nazywa się kabaretem, tylko - Trybunałem Konstytucyjnym, ale przecież zarówno ta nazwa, jak i kostiumy służą wywołaniu efektu komicznego.


Nie zawsze sprawia on wrażenie zamierzonego, ale tym lepiej, bo w dobrym kabarecie najśmieszniejszy bywa właśnie efekt komiczny sprawiający wrażenie mimowolnego.
 

Wszyscy pamiętamy orzeczenie, jakie Trybunał Konstytucyjny wydał w sprawie pierwszeństwa konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej przed prawem unijnym. Że żeby tam nie wiem co – to konstytucja jest od regulacji unijnych ważniejsza i niezawisłe sądy mają o tym pamiętać.


Ale niezawisłe sądy najwyraźniej dobrze wiedzą, że ten cały Trybunał Konstytucyjny to tylko taki kabaret – bo czyż w przeciwnym razie pani sędzia Małgorzata Jungnikiel powiedziałaby otwartym tekstem podczas debaty poświęconej wejściu Polski do unii walutowej, jaka przed kilkoma laty odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim, że sądy w Polsce będą stosowały prawo unijne nawet wtedy, gdy jest ono sprzeczne z konstytucją naszego tubylczego bantustanu?


Gdyby traktowała Trybunał Konstytucyjny serio, to na pewno nigdy by tak nie powiedziała – ale przecież Trybunału Konstytucyjnego serio traktować niepodobna.


Nie dlatego bowiem tak orzekł, bo tak jest, tylko dlatego, żeby nas rozśmieszyć – bo przecież niegrzecznie byłoby przypuszczać, że nie wiedział o tzw. zasadzie pierwszeństwa, sformułowanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu w sprawie Costa przeciw E.N.E.L.


Zasada ta głosi pierwszeństwo prawa unijnego przed prawem krajów członkowskich UE bez względu na rangę krajowej ustawy – więc również w sytuacji, gdy mamy do czynienia z krajową konstytucją.


A ponieważ, zgodnie z traktatem lizbońskim, który podpisał premier Tusk i minister Sikorski, a na podstawie ustawowego upoważnienia z 1 kwietnia 2008 roku ratyfikował prezydent Lech Kaczyński, orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości mają dla tubylczych bantustanów moc źródeł prawa, to nic dziwnego, że niezawisłe sądy w Polsce najzwyczajniej w świecie orzeczenie tubylczego Trybunału Konstytucyjnego olewają.


Dzięki temu lepiej też rozumiemy, dlaczego antagonistyczne partie symetrycznie onanizują się smoleńską katastrofą – no bo cóż innego mogłyby jeszcze w tej sytuacji zrobić?
 

Stanisław Michalkiewicz

 

PODOBAŁ CI SIĘ ARTYKUŁ? WESPRZYJ NAS!

Pobierz bezpłatny program do rozliczania PIT-ów, który za Ciebie wypełni zeznanie podatkowe, a 1 % przekażesz automatycznie dla naszego wydawcy, Fundacji SOS - Obrony Poczętego Życia:

 


Działania Fundacji można także wesprzeć wpłacając pieniądze na konto: 32 1140 1010 0000 4777 8600 1001 lub skorzystać z szybkiej wpłaty przez internet >>

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną