Poruszający list 8-letniej córki żołnierza NSZ do Bieruta

0
0
0
/

list_do_bierutaPierwszy raz w podczas kwerendy w IPN w oczach stanęły mi łzy... Ojciec tej dziewczynki, skazany został na karę śmierci razem z Żołnierzami Wyklętymi z NSZ. Karę śmierci zmieniono na dożywocie i wyszedł na wolność na mocy amnestii w 1957 r. Historię tego człowieka znam jedynie z akt sądowych, na które natrafiłem, szukając informacji o żołnierzach AK, WiN i NSZ prawdopodobnie niedawno ekshumowanych w Zgórsku pod Kielcami przez Fundację Niezłomni (miejsca dzięki poszukiwaniom zlokalizowali m.in. członkowie MSH Exploratorzy.pl). Na setkach stron różnych akt z wielu spraw, kilkukrotnie zakończonych wyrokami śmierci (odnalazłem protokoły z egzekucji z podpisami katów i myślę, że niedługo zostaną upublicznione), po wielu godzinach wpatrywania się w zagrzybione karteczki (sędziowie z łapanki swoje "dokumenty" sądowe tworzyli odręcznie na tanim papierze w linie) natrafiłem na list żony skazanego do sądu wojskowego, a także na list 8-letniego dziecka (zapewne pisany pod okiem mamy). Do Towarzysza Bolesława Bieruta 1 Sekretarza Komitetu Centralnego P.Z.P.R. Warszawa. Drogi Przyjacielu Dzieci Jestem dzieckiem mam 8 lat, ale dzieciństwo moje jest bardzo smutne i od maleństwa nie znam radości, gdyż tatuś mój został zabrany do więzienia kiedy miałam zaledwie 7 miesięcy. Poznałam go dopiero w więzieniu. Kilka razy odwiedzałam tatusia który przyglądając mi się wyciągał do mnie ręce zza żelaznych strasznych krat więziennych i tylko płakał. Ja też płakałam i płacze zawsze. Inne dzieci cieszą się, bo mają rodziców a ja jakże będę się cieszyć skoro mój tatuś ma nie wrócić nigdy ma umrzeć tam w tym strasznym więzieniu daleko ode mnie. Jakże bardzo chciałabym uściskać za szyję, całować codziennie tak jak inne dzieci. Nie znam radości teraz i jeśli tatuś nie wróci, nigdy jej znać nie będę. Słyszałam przez radio, że daruje się winy wszystkim Polakom wszyscy mogą żyć w Polsce i pracować i postanowiłam napisać do Ciebie, Kochany Ojcze, który najbardziej kochasz dzieci, abyś raczył przywrócić mi radość moich dziecięcych lat obdarzając mojego tatusia wolnością (…).   List dziewczynka adresowała do Bieruta, który – jak liczyła – kocha dzieci i na pewno zwróci jej tatusia... W takich chwilach wbijam nazwiska katów we wszystkie znane mi wyszukiwarki i kiedy widzę, że niedola rodzin Wyklętych trwa często do dzisiaj, podobnie jak prosperity bestii, nikt mi nie powie, że gruba kreska i okrągły stół to jakiekolwiek obalenie komunizmu... Wczoraj przy zupełnie innej sprawie (śledztwo dziennikarskie prowadzone z Magdą Myk) natrafiliśmy na dokumenty, które właściwie są naszym zawodowym samobójstwem i oczywiście popełnimy je zapewne poza blaskami fleszy, ale myliłby się ten, kto nie dostrzegałby związku z walką o prawdę w XXI wieku przy rozwiązywaniu afer gospodarczych z udziałem zagranicznych służb specjalnych i obecnością politycznych matactw z tym przejmującym listem 8-letniej dziewczynki pisanym w latach 50. Czasami zwycięstwem jest więzienie, izolacja a nawet śmierć. Dla takich odkryć zmieniających człowieka, warto czytać stare dokumenty... Z perspektywy tamtej Ofiary, dzisiejsze targi polityczne czy w mojej profesji - błazenady partyjno-dziennikarskie Gmyzów czy Kraśków (jeden pies tylko szyld partii inny), stają się śmieszne i łatwiej żyć…  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną