Adhortacja „Amoris laetitia” ma stanowić jeden z pierwszych znaczących kroków na drodze do leczenia ran rodzin, zadanych w wyniku rozlicznych trudnych sytuacji, z jakimi przychodzi im się zmierzyć we współczesnym świecie.
- Diabeł wiele razy starał się wmieszać w prace synodalne, przez podsycanie podejrzeń, obaw i podziałów, przez nagłaśnianie pozornych przeciwstawieństw między „formacją prawdy” a „formacją miłosierdzia”. Na koniec jednak, jak widzimy w tekście, który mamy w rękach, w konkluzjach zwycięsko wyszedł Duch Święty, dokładnie tak, jak tego oczekiwał papież Franciszek – mówił o nowo wydanej adhortacji „Amoris laetitia” ks. abp Celestino Migliore podczas konferencji prasowej w Konferencji Episkopatu Polski, prezentując wspomniany dokument.
- Całościowe spojrzenie pokazuje, że nowa adhortacja mówi o żywym organizmie małżeństwa a nie o patologiach małżeńskich – dodał.
W podobnym tonie wypowiedzieli się również inni obecni podczas prezentacji hierarchowie. - Adhortacja stawia na wolność człowieka i miłość – mówił bp Artur Miziński. - Ten dokument jest dokumentem nowego typu, nurtu, który papież Franciszek wprowadził do życia kościelnego – dodał abp Henryk Hoser (SAC), uczestniczący w ostatnim synodzie ds. rodziny z ramienia polskiego Episkopatu.
- Mamy bardzo wyczerpujący rozdział o problemach rodziny w świecie dzisiejszym oraz wyzwań, jakie ten świat niesie, uwarunkowań zewnętrznych, które kształtują człowieka, co ma przełożenie na sytuację rodziny – mówił, podkreślając, iż kluczem do tego dokumentu jest szukanie dobra i próba amplifikacji tego dobra w oparciu m.in. o to, co wprowadził Jan Paweł II w 1979 r. mówiąc o prawie stopniowości. Nawet w sytuacjach nieregularnych, daleko odbiegających od Bożego planu. Zaznaczył, że Kościół powinien towarzyszyć rodzinie we wszystkich sytuacjach, w jakich ona się znajduje.
Punkt 297 adhortacji stwierdza: […] Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem „niezasłużonego, bezwarunkowego i bezinteresownego” miłosierdzia. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii! Nie mam na myśli tylko rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, ale wszystkich niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. Oczywiście, jeśli ktoś afiszuje się z obiektywnym grzechem tak, jakby był częścią ideału chrześcijańskiego, czy chciałby narzucić coś innego od tego, czego naucza Kościół, to nie może domagać się, by uczyć katechizmu czy przepowiadać, i w tym sensie istnieje coś, co go oddziela od wspólnoty (por. Mt 18, 17). Musi na nowo usłyszeć Ewangelię i wezwanie do nawrócenia. Nawet jednak dla takiej osoby może istnieć jakiś sposób uczestniczenia w życiu wspólnoty: w pracy socjalnej, w spotkaniach modlitewnych lub w tym, co może sugerować jego osobista inicjatywa wraz z rozeznaniem duszpasterza. […]
Podsumowując dokument i jego przesłanie Jerzy Grzybowski, na co dzień wraz z żoną pomagający małżeństwom w kryzysach, stwierdził, iż ukazuje on, że „rozwój miłości to jest proces, będący drogą duchową osadzoną w codzienności”. Z kolei Irena Grzybowska zwróciła uwagę na dogłębne przekazanie rzeczywistości życia małżeńskiego, w tym mechanizm nakręcania spirali zła, co wraz z głębią podejścia – jak podkreślała – jest niespotykane w tak poważnym dokumencie.
Dokument jest zatem niezwykle życiowy i pod tym względem niewątpliwie przełomowy. Stara się bowiem wejść w głębię relacji rodzinnych, skłania do zbadania i zrozumienia istoty problemu oraz zaproszenia poranionych głęboko ludzi do wspólnoty Kościoła.
O. prof. Kazimierz Lubowicki, teolog duchowości małżeństwa i rodziny stwierdza wprost: „Ojciec Święty mówi do osób w powtórnych związkach nie po to, żeby podkreślić, że zrobili coś złego, ale co mogą zrobić dobrego w tej sytuacji, w której się znajdują”. Abp Celestino Migliore nazywa to „pozytywną metodą parezjastyczną”, czyli taką, która zakłada mówienie otwartym tekstem, wprost, szczerze, ale z szacunkiem dla osób mających odmienne zdanie. Kluczem w tym – zaznacza - są trzy słowa: towarzyszyć, rozeznawać, integrować.
O. prof. Lubowicki zwraca uwagę, że Papież Franciszek we wspomnianej adhortacji kładzie nacisk na realistyczne spojrzenie, a w ramach realizmu zwraca uwagę na kwestię nierozerwalności małżeństwa.
Zadaniem Kościoła jest – jak wynika z dokumentu - pomaganie w leczeniu ran, aby zapobiec rosnącej liczbie rozwodów. Człowiek grzeszny, upadający, zasługuje bowiem na szacunek, na realną troskę, aby go wydźwignąć.
Fot. Anna Wiejak