We Wrocławiu protesty i zamieszki spowodowane niejasnymi okolicznościami śmierci młodego chłopaka Igora S. w policyjnym komisariacie.
Zgony ludzi, w tym młodych i w tym w policyjnych komisariatach, zdarzają się i nie muszą wynikać z czyjejkolwiek winy, ale polska Policja wyjątkowo zasłużyła sobie na miano niewiarygodnej i mającej na sumieniu działania niezgodne z prawem. Również zgony z winy policjantów. I nie wynika to z liczby tych zgonów, ale z faktu, że policjanci, ich służbowi i polityczni przełożeni ZAWSZE bezkrytycznie bronią funkcjonariuszy Policji, którzy zachowują się kontrowersyjnie, a czasem jednoznacznie niezgodnie z prawem.
11 listopada 2011 roku funkcjonariusz Policji „po cywilnemu” kopał po twarzy leżącego na chodniku człowieka. Jego przełożeni nie dość, że natychmiast nie zareagowali na to zdarzenie (zawieszenie do wyjaśnienia wydawało się działaniem podstawowym i niezbędnym), ale przez długie tygodnie nie wyciągali ŻADNYCH konsekwencji wobec brutalnego funkcjonariusza, a inni policjanci, politycy partii rządzącej i ”eksperci” (inspektor Dariusz Loranty, Jerzy Dziewulski) tłumaczyli jego zachowanie możliwym stresem („miał prawo być zestresowany”) czy koniecznością obezwładnienia mężczyzny („mógł mieć broń palną lub materiały wybuchowe”). Czy to usprawiedliwia kopanie butem w twarz leżącego na ziemi człowieka?
Również w listopadzie, z tym że 3 lata później, policjanci pobili posła na Sejm Przemysława Wiplera. W niniejszej analizie nie ma najmniejszego znaczenia funkcja pełniona wówczas przez Wiplera ani to, czy to on był agresorem inicjującym szarpaninę z ochroniarzami i funkcjonariuszami Policji, czy agresorami byli ci funkcjonariusze. Porażające jest to, że policjanci kłamali twierdząc, że wobec posła nie stosowano żadnej przemocy, co bezkrytycznie potwierdzał Minister Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Oczywiście można założyć, że podwładni okłamywali swoich przełożonych i szef resortu otrzymał niezgodny z faktami raport w tej sprawie, ale istotne jest to, że po ujawnieniu nagrania zadającego kłam pierwotnej wersji, NIKT nie poniósł konsekwencji ani za stosowanie nadmiernej przemocy wobec zatrzymywanej osoby, ani za ewidentne kłamstwa.
Na przestrzeni ostatnich lat było na tyle dużo przypadków, gdy policja naruszała lub łamała prawo, a winni tych zdarzeń funkcjonariusze nie ponieśli dyscyplinarnych ani karnych konsekwencji, że trudno się dziwić, iż opinia publiczna nie wierzy w oficjalne komunikaty ze strony Policji i nie czeka na wynik postępowania w sprawie Igora S., a przyjaciele zmarłego chłopaka skandują w kierunku policjantów „mordercy, mordercy”.
Czy obecne kierownictwo Policji oraz szefowie resortu Spraw Wewnętrznych zmienią tę patologiczną sytuację? Jest na to szansa, ale niezbędnym do tego warunkiem jest traktowanie policjantów nie jak święte krowy i osoby nieomylne, szczególnie wtedy, gdy namacalne fakty przeczą zapewnieniom i raportom, a wobec winnych funkcjonariuszy (łamania procedur i prawa; okłamywania opinii publicznej) wyciągane będą służbowe i karne konsekwencje.