W Elblągu PO ma... 11 proc.

0
0
0
/

O niedawnych wyborach uzupełniających w Rybniku, czy Żaganiu nikt już nie pamięta. Za niespełna dwa tygodnie do urn pójdą mieszkańcy ponad stu tysięcznego Elbląga.

 

Wiele z sejmowych partii wybory w tym mieście traktuje bardzo poważnie. Do Elbląga zawitał już Leszek Miller. Był Janusz Palikot, Zbigniew Ziobro, Janusz Piechociński i Paweł Kowal.

Pasywnie, jak dotychczas, zachowuje się warszawska centrala PiS. Podobnie jak Platformy, chociaż ta ostatnia ma powody, by zbytnio nie uaktywniać się w Elblągu. W kwietniowym referendum skutecznie odwołany został prezydent z PO oraz rada miejska, w której prym wiosła partia Donalda Tuska.


Porażka dla premiera i jego otoczenia była bardzo dotkliwa, bo Elbląg uchodził za jeden z północnych bastion Platformy. W ostatnich wyborach do Sejmu PO otrzymała w mieście aż 48 proc. głosów. Ale to już przeszłość.


Jak wyglądają preferencje wyborcze elblążan na trzy tygodnie przed głosowaniem? W koordynowanym przeze mnie sondażu EISA (2-5 czerwca br., reprezentatywna próba 440 dorosłych mieszkańców Elbląga) na czele rankingu prezydenckiego znajduje się Jerzy Wilk z PiS (22 proc.). O drugie miejsce, premiowane przejściem do drugiej tury, rywalizują kandydat SLD Janusz Nowak i Elżbieta Gelert z PO. Na starcie kampanii, mogą liczyć na 15 proc. głosów każdy.


Dalej z mniejszymi szansami na sukces są: związany niegdyś z Samoobroną, a potem z Ruchem Palikota Lech Kraśniański, liderujący komitetowi Wolny Elbląg (10 proc.) oraz Ewa Białkowska, kandydatka partii Janusza Palikota (8 proc.). Witold Wróblewski, związany z PSL, nie zdecydował się na eksponowanie barw partyjnych (7 proc.).


Outsiderami walki o prezydenturę Elbląga pozostają: Edward Pukin z koalicji KNP, PJN i SD oraz Paweł Kowszyński z Solidarnej Polski (obaj po 3 proc.).


W wyborach do rady miejskiej prowadzi PiS (21 proc.). Na drugim miejscu jest SLD (15 proc.). Osłabiona Platforma może liczyć tylko na 11 proc. Tuż za nią z szansą na reprezentację w radzie są jeszcze: Wolny Elbląg (10 proc.), Ruch Palikota (8 proc.) i komitet Witolda Wróblewskiego (5 proc.). Na poziomie 3 proc. znajdują się notowania Solidarnej Polski i lokalnych nie-partyjnych ofert (Partia Elblążan oraz Elbląg To My). Stawkę zamykają z 2 proc. wskazań: Elbląski Komitet Obywatelski oraz Naszą Partią Jest Elbląg. Prawie, co piąty mieszkaniec Elbląga (17 proc.), deklarujący udział w przedterminowych wyborach wciąż nie wie na kogo będzie głosować.


Przy braku wyraźnego lidera w rankingu prezydenckim i w wyborach do rady miasta oznacza to, że teoretycznie wszystko się może jeszcze wydarzyć. Dobry wynik Wilka i PiS byłby potwierdzeniem zdobywania punktów na terenie mało przyjaznym prawicy (Ziemie Odzyskane). Wejście do drugiej tury Gelert z PO uratowałoby nieco poobijaną twarz tej partii zarówno w regionach, jak i w skali ogólnopolskiej. A korzystny wynik SLD w pojedynku elbląskim dawałby tej partii przepustkę na rysującą się w bardziej różowych kolorach, przyszłość.


Być może niedawna deklaracja Donalda Tuska, o odkryciu u siebie pociągu ku socjaldemokracji, pojawiła się nie przypadkowo przed elbląskimi wyborami. Jeśli w drugiej turze prezydenckiej w tym mieście, obok kandydata PiS, znajdzie się przedstawiciel PO lub SLD, suma obu elektoratów może spowodować powrót minorowych nastrojów w partii Jarosława Kaczyńskiego.


A elbląskie amory „starego” (Leszek Miller) i ”nowego” (Donald Tusk) socjaldemokraty mogą dać początek drodze, na końcu, której ich skonsumowany związek będzie po 2015 roku obejmował Polskę od Bałtyku po Tatry.


Marcin Palade
fot. Dominik Różański/prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną