Ustawa o pomocy "frankowiczom" już niedługo

0
0
0
/

janusz-szewczak-sejmDo końca roku powinniśmy uchwalić ustawę o pomocy dla "frankowiczów" - mówi w rozmowie z Prawy.pl Janusz Szewczak - poseł PiS i wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych. Kiedy Polacy doczekają projektu ustawy w sprawie kredytów frankowych?
- Rozumiem zniecierpliwienie wielu Polaków, bo ten problem już dawno powinien był zostać rozwiązany. Z kredytami frankowymi uporali się już Węgrzy, Austriacy a nawet Ukraińcy. Tymczasem w Polsce nie udało się tych rozwiązań przeprowadzić. To jest dowód na to jak silne jest w Polsce lobby bankowe, skoro jest w stanie opóźniać prace nad tą ustawą. Od lat wiadomo, że ten problem należy jak najszybciej rozwiązać. Mam nadzieję, że wreszcie zaczną się pracę nad zmianą prawa, które umożliwi kilku milionom polskich frankowiczów pozbycie się tego balastu. Wiem, że projekt ustawy w tej sprawie przygotowuje Kancelaria Prezydenta, ten projekt ma być przekazany do Sejmu do końca czerwca. Mam nadzieję, że jesienią będziemy się tym zajmować w Sejmie. Wiem, że osobny projekt w tej sprawie złożył klub Kukiz'15. Ten ostatni projekt został przygotowany wspólnie z przedstawicielami "frankowiczów". Mam więc nadzieję, że najpóźniej we wrześniu posłowie zajmą się obydwoma projektami i wybiorą najlepszy, z pożytkiem dla obywateli.
Jaki projekt ustawy marzy się Panu?
- Ja od początku byłem zwolennikiem rozwiązania radykalnego. Uważałem i nadal uważam, że w tej sprawie nie wolno legalizować bezprawia. Moim zdaniem pytanie zasadnicze powinno brzmieć: czy te kredyty "frankowe" to w ogóle były kredyty w rozumieniu polskiego prawa. Bardzo wątpliwe jest również to, czy były to kredyty walutowe. Żaden kredytobiorca, przynajmniej ja takiego nie spotkałem, nie widział na oczy franków, w których brał kredyt. Ludzie nie dostali franków tylko złotówki. Kiedy ja to publicznie zacząłem mówić kilka lat temu, to środowisko bankowców, zwłaszcza Związek Banków Polskich, przypuściło na mnie nagonkę, używając określeń, spośród których "ignorancja ekonomiczna" jest najłagodniejszym. Dziś sytuacja jest inna. Niedawno Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, w którym stwierdził, że klient, który wziął kredyt we frankach,w rzeczywistości zaciągnął kredyt złotówkowy,a  bank musi mu zwrócić różnicę. Sąd zostawił w umowie oprocentowanie niższe, właściwe wówczas dla kredytu we frankach. Drugie ważne wydarzenie, które zmieniło sytuację, to profesjonalna opinia Rzecznika Finansowego, czyli instytucji państwowej, który stwierdził, że były to kredyty w rozumieniu art. 69 Prawa Bankowego i że wiele tych rat zostało nadpłaconych i banki powinny zwracać różnicę, bo zawierały klauzule niedozwolone, co powodowało nieważność umów. Odpowiadając jednak na Pańskie pytanie: opowiadam się za tym, aby ustawowo nakazać bankom przewalutowanie kredytów na złotówki po kursie z dnia zawarcia umowy.
Środowiska bankowe mówią, że system bankowy nie wytrzyma takich eksperymentów.
- Trudno to traktować poważnie. Środowisko bankowców, zwłaszcza Związek Banków Polskich, reprezentuje interesy banków, a banki nie są zainteresowane taką ustawą. Środowisko bankowe nie może być traktowane jako źródło obiektywnej wiedzy. Zabawne jest jednak co innego: zdaniem bankowców, koszty wysokiego kursu franka mają ponieść polskie rodziny. Mówimy o 67 miliardach złotych. Czyli miliony polskich rodzin mają wytrzymać to, czego nie wytrzymają banki? Rodziny w Polsce są w lepszej sytuacji finansowej niż bankierzy? Wolne żarty. Lobby bankowe usiłuje szantażować opinię publiczną, nic więcej. A przecież samo jest sobie winne. Jeśli drobny przedsiębiorca sprzeda towar, którego nie ma w magazynie, to pójdzie do więzienia. Taka sama sytuacja była z kredytami frankowymi. Banki sprzedawały kredyty we frankach, choć nie miały franków. Uważam więc, że w tej sytuacji zmuszenie banków do przewalutowania tych kredytów jest moralnie uzasadnione.
Pojawiają się głosy, że koszty przewalutowania banki i tak przerzucą na klientów. Znajdą na to sposób.
- Takie ryzyko istnieje, dlatego potrzebna jest dobrze przygotowana ustawa, aby takie praktyki uniemożliwić. Ustawa musi zakładać zakaz jakichkolwiek dodatkowych opłat związanych z przewalutowaniem. I ten zakaz musi być bezwzględnie egzekwowany. Należy się spodziewać, że banki będą próbowały szukać dodatkowych pieniędzy, podnosząc ceny za swoje usługi, np. za prowadzenie rachunków. Istnieje jednak konkurencja między bankami. Jeśli jeden bank podniesie nagle opłaty za swoje usługi, to klienci przeniosą pieniądze do drugiego banku. Natomiast na poważnie należy brać pod uwagę możliwość zmowy bankierów. Ten scenariusz przewiduje, że właściciele banków umówią się, że podniosą ceny do określonego pułapu, aby choć częściowo wynagrodzić sobie straty. Wtedy do gry musi wejść Komisja Nadzoru Finansowego i inne instytucje nadzorcze, które takie praktyki muszą tępić, korzystając z całego wachlarza możliwości prawnych.
A dopuszcza Pan możliwość, że banki mogą zbankrutować, po wprowadzeniu tych rozwiązań?
- W Polsce, istnieje na rynku około 40 banków. Spośród nich tylko 6 czy 7 udzielało kredytów we frankach na masową skalę. I to te 6 czy 7 banków będzie miało problem. Jeśli te banki zbankrutują to pozostanie jeszcze ponad trzydzieści innych banków. System bankowy się więc nie zawali. A jeśli zbankrutuje kilku banksterów, to też nic się złego nie stanie. Moim zdaniem, tak się jednak nie stanie. Ja uważam, że jeśli banki staną w obliczu problemów finansowych, to może je dokapitalizować państwo, w zamian wykupując w nich udziały. Takie rozwiązanie pozwoli nam osiągnąć jeszcze jeden cel: repolonizację banków działających w Polsce. Byłoby to też z korzyścią dla Polski.
Przeciwko przewalutowaniu kredytów podnoszony jest jeszcze jeden, bardzo ciekawy argument: przewalutowanie jest formą działania na szkodę tych kredytobiorców, którzy kredyty zaciągnęli w złotówkach i płacą wyższe odsetki. 
- To prawda, znam ten argument. Dlatego moim zdaniem, ustawa powinna przewidywać zrównanie odsetek dla wszystkich kredytobiorców, aby ci, którzy spłacają w złotówkach, płacili raty tak samo oprocentowane, jak ci, którzy wzięli kredyty we frankach.
Czy, Pana zdaniem, takie rozwiązanie jest moralnie słuszne?
- Tak, dlatego, że bankowcy celowo realizowali politykę sprzedawania kredytów we frankach a nie w złotówkach. Znany jest mi przykład 4-osobowej rodziny w Warszawie, która kilka lat temu chciała zaciągnąć kredyt na mieszkanie. Zarabiali łącznie 10 tysięcy złotych miesięcznie. Udali się więc do banku, a tam doradca powiedział, że nie mają zdolności do zaciągnięcia kredytu w złotówkach, ale mają zdolność do zaciągnięcia go we frankach. Rodzina, która bardzo potrzebowała tego mieszkania, zgodziła się. Tylko, że wtedy kurs franka był dwa razy niższy niż teraz. Teraz ta rodzina płaci dwa razy więcej.
Czy Pana zdaniem bankierzy wiedzieli, że kurs franka poszybuje do góry?
- Tak mogło być. Nie mówię, że tak było, ale uważam, że tak być mogło. Nie mam oczywiście dowodów na istnienie takiego porozumienia, więc to, co mówię, oparte jest o obserwacje i umiejętność wyciągania logicznych wniosków. Moim zdaniem, bankierzy mogli wiedzieć, że frank poszybuje do góry i celowo wciskali kredyty w tej walucie, aby po wzroście kursu, zarobić w dwójnasób. Mogę odwołać się do przykładu posła Ryszarda Petru. Pan Petru również zaciągnął kredyt we frankach, a swego czasu bardzo Polakom te kredyty polecał. Nagle jednak, tuż przed skokiem kursu franka, przewalutował swój kredyt na złotówki. Rodzi się pytanie czy to jest przypadek, że zrobił to w bardzo krótki czas przed skokiem kursu franka.
I dlaczego nie powiedział, że przewalutowuje swój kredyt?
- Może przez skromność, nie wiem (śmiech). Ale jeśli pan Petru tak zrobił, to może miał jakąś wiedzę, której my nie mamy. I może, nauczeni tym doświadczeniem, powinniśmy zabezpieczyć się przed kolejnym wzrostem kursu franka.
A spodziewa się Pan takiego wzrostu?
- Uznaje, że jest on możliwy. Analizując zawirowania na rynku walut dochodzę do wniosku, ze Szwajcaria może podnieść stopy procentowe, za co zapłacą również polscy kredytobiorcy. Kurs franka może "skoczyć" również z powodu coraz bardziej możliwego "Brexitu" oraz z powodu ataku spekulacyjnego na polską złotówkę. Tak czy inaczej, trzeba tę sprawę uregulować ustawą, aby za te wahania na rynku nie płaciła przeciętna, polska rodzina.
Rozmawiał: Leszek Szymowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną