
Wbrew zapewnieniom polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, że strona polska nie prowadzi szkoleń wojskowych dla Ukraińców, okazuje się, że nie tylko takowe prowadzi, ale od końca lipca, a najpóźniej początku sierpnia, zostaną one na stałe wpisane w grafik jako stała współpraca.
23 czerwca przedstawiciele Gwardii Narodowej Ukrainy (dokładnie tej samej, w skład której wchodzą m.in. niesławne bataliony Azow, Aidar, Donbas itd.) złożyli wizytę w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Przez polski MON określona została ona jako kurtuazyjna. W jej trakcie przedstawiciele ukraińskiej delegacji: generał porucznik Mykola Balan (zastępca komendanta Gwardii Narodowej) i pułkownik Volodymyr Grabchak (zastępca szefa Departamentu Współpracy Zagranicznej) spotkali się z zastępcą dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych generałem dywizji pilotem Janem Śliwką.
Tymczasem, jak można dowiedzieć się z oficjalnego komunikatu ukraińskiego, wizyta wcale nie była kurtuazyjna, a w jej trakcie omawiano warunki współpracy. "Główne kwestie omawiane podczas wizyty to kontynuacja wspólnych działań, wymiana doświadczeń, wspólne szkolenia, tak oficerów sztabowych, jak i pododdziałów, rozwój bazy szkolno-materiałowej" czytamy w oficjalnej informacji strony ukraińskiej. Wszystkie wymienione zagadnienia mają być uwzględnione w umowie o współpracy, która zostanie podpisana – jak poinformował Balan - pod koniec lipca, lub najpóźniej na początku sierpnia podczas wizyty polskiej delegacji w Kijowie.
Warto zauważyć, że dopuszczanie Ukraińców do informacji o stosowanej w Wojsku Polskim taktyce, sposobie walki, możliwościach czy też innych danych wrażliwych to skrajna nieodpowiedzialność tym bardziej, że neobanderowska Ukraina nie jest żadnym polskim sojusznikiem, ale potencjalnym wrogiem.
Źródło: ua112, MON