Sądy tuszują aferę Getin Banku

0
0
0
/

Twierdził, że przewodniczący Rady Nadzorczej Getin Banku w wyniku oszustwa przejął 689 mln zł. Mówił, że sprawę „zasypują” sądy. Został zatrzymany…


Demaskator afery na widelcu policji


Jan Jączek, człowiek, który od 2008 r. systematycznie ujawnia aferę w Getin Banku został zatrzymany tuż po wyjściu z sali sądowej. Do tej pory media poza salonowe pisały: „Afera większa od Amber Gold? Były sztygar Jan Jączek demaskuje „przekręty finansowe” Czarneckiego i jego wspólników”. W 2012 r. Jączek nie miał już złudzeń i mówił wprost: „chcą mi zamknąć usta, w sprawie afery finansowej Getin Banku SA ukrywanej przez skorumpowanych prokuratorów i sędziów Sądu Apelacyjnego w Katowicach”. Ostatni news medialny jest jednoznaczny: „Sztygar Jan Jączek, który ujawnił aferę bankową Getin Bank - został aresztowany”. Zatrzymania dokonano z powodu podejrzenia popełnienia czynu z art. 212 kodeksu karnego na szkodę funkcjonariusza publicznego.


Chronologia zdarzeń jak z „Układu zamkniętego 2”, bo zapewne film o takim tytule mógłby z powodzeniem powstać na kanwie wspomnianych wydarzeń. Jączka już wypuszczono na wolność, ale komunikat mu przekazany zdaje się być nader czytelny: milcz, bo skończysz w więzieniu. Tak przynajmniej odbiera to bohater zatrzymania.


A co ma do powiedzenia Jączek w sprawie afery finansowej? Jak wyglądało zatrzymanie i na czym polegać miał mechanizm afery Getin Banku? O to zapytaliśmy samego zatrzymanego przez policję Jana Jączka (czytaj wywiad poniżej)


Robert Wit Wyrostkiewicz


 

Z Janem Jączkiem, który od 2008 r. demaskuje aferę Getin Banku rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz.


- Został Pan nie dawno zatrzymany przez policję. Jak doszło do tego zdarzenia i jak wyglądało samo zatrzymanie?


12 czerwca prokurator Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ w Katowicach Sergiusz Skorek zarządził zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie mnie do Komendy Policji Miejskiej w Katowicach, z tego powodu, że rzekomo w dniu 11 czerwca 2013 r. nie stawiłem się na godzinę 9.00 w komisariacie w Katowicach, jako podejrzany w sprawie zniesławienia sędziego Waldemara Szmidta i innych, to jest o czyn z art. 212 § 1 KK. Prawda była zupełnie inna. 11 czerwca 2013 r. o godzinie 8.47, złożyłem wniosek na Komendzie Miejskiej Policji w Katowicach, w którym na podstawie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka wnosiłem o wyznaczenie mi adwokata z urzędu oraz o zapewnienie mi odpowiedniego czasu i możliwości przeprowadzenia konsultacji z wyznaczonym adwokatem z urzędu, na okoliczność korupcji w okręgu apelacji katowickiej, uniemożliwiającej mi odzyskanie zagrabionych pieniędzy oraz ustalenie prawdy.


- Jaki był według Pana prawdziwy powód zatrzymania?


- Uważam, że głównym powodem zatrzymania mnie przez Policję, była próba zastraszania mnie i robienie na zamówienie z pokrzywdzonego Jana Jączka przestępcę, a ze skorumpowanego sędziego Waldemara Szmidta pokrzywdzonego (w załączniku z datą 18 maja 2012 r. wskazałem i udowodniłem przestępstwa popełnione na moją szkodę przez sędziego Waldemara Szmidta i innych funkcjonariuszy, działających w przestępczym układzie w okręgu apelacji katowickiej). Taki sposób stosowania prawa przez funkcjonariuszy jest karykaturalny, nieludzki i możliwy tylko na „Zielonej Wyspie Tuska”, stworzonej wyłącznie dla aferzystów, kolesi z PO i grupy przestępczej trzymającej władzę.


- A jak wyglądało samo zatrzymanie?


- Gdy wyszedłem z sali sądowej Sądu Rejonowego w Katowicach, gdzie uczestniczyłem w rozprawie jako pokrzywdzony, otoczyło mnie pięciu policjantów. Następnie wyprowadzono mnie do radiowozu i przewieziono do Komendy Miejskiej Policji w Katowicach na ul. Lompy 19. Po zatrzymaniu uniemożliwiono mi powiadomienie z mojego telefonu komórkowego najbliższej osoby. Na moje kilkakrotne prośby, by powiadomić o moim zatrzymaniu Panią Krystynę Górzyńską, mł. asp. Konrad Maniecki dopiero ok. godz. 14.30 zawiadomił o moim zatrzymaniu. Przy okazji dziękuję serdecznie Pani Górzyńskiej za podjęcie szeregu działań, które doprowadziły do tego, że ok. godz. 19.30 zostałem zwolniony przez policję.


- Co według Pana, w największym skrócie, składa się na trzon afery Getin Banku?


- Trzonem afery Getin Banku jest gigantyczne oszustwo finansowe, polegające na tym, że Leszek Czarnecki chcąc sprzedać swoje akcje LC Corp S.A. na GPW w Warszawie po jak najwyższym kursie, wykorzystał Getin Bank S.A., którego jest właścicielem (większościowym akcjonariuszem) do udzielenia klientom tego banku kredytów w sposób sprzeczny z Ustawą Prawo Bankowe - co jest przestępstwem - by sztucznie wygenerować popyt, następnie dokonać redukcji kupna sprzedanych przez niego akcji i w konsekwencji podnieść cenę sprzedaży akcji LC Corp S.A. (osiągnięto w ten sposób maksymalną cenę 6,50 PLN za sztukę). Istotny w tej sprawie jest fakt, że klienci (kredytobiorcy) zostali wprowadzeni w błąd przez przedstawicieli Getin Banku S.A. i przedstawicieli Domu Maklerskiego IDM S.A., co do rzeczywistej wartości ceny emisyjnej, po której mieli nabyć akcje LC Corp S.A. Polegało to na tym, że w momencie podpisywania umowy kredytowej, kredytobiorcy nie znali ceny emisyjnej akcji LC Corp S.A. W Getin Banku S.A., w Domu Maklerskim IDM S.A. i w mediach podawano informacje, że będzie to cena nieco ponad 5 zł za akcję LC Corp S.A.


- Twierdził Pan, że największym beneficjentem afery jest przewodniczący Rady Nadzorczej Getin Banku.


- Właścicielem (większościowym akcjonariuszem) Getin Banku S.A. jest Leszek Czarnecki, który w tym czasie sprzedawał swoje akcje LC Corp S.A., udzielając na ten cel kredytów z jego banku w kwocie minimalnej od 4 950 000,00 zł do 40 000 000,00 zł (na jedną osobę), by sztucznie wywołać ogromną przewagę popytu do ilości akcji LC Corp S.A. oferowanej do sprzedaży. Leszek Czarnecki jako właściciel Getin Banku S.A. wykorzystał swoich pracowników, by udzielali klientom kredytów w wysokości nawet dziewięćdziesiąt dziewięć razy większej niż środki własne klientów, na zakup jego akcji, mimo że zdecydowana większość klientów nie miała zdolności kredytowej, co jest działaniem niezgodnym z art. 70 ust. 1 Ustawy Prawo Bankowe. Getin Bank S.A. udzielił klientom tego banku „pustych kredytów” za około dziesięć miliardów złotych na zakup od Leszka Czarneckiego akcji LC Corp S.A. Podkreślam, że były to kredyty udzielone „tylko na papierze”, bowiem Getin Bank S.A. nie posiadał środków finansowych w wysokości około dziesięć miliardów. Dodać należy, że Getin Bank S.A. za udzielenie klientom „kredytów na papierze” osiągnął bezprawnie wielomilionowe korzyści finansowe, w tym od Michaliny Jączek, mojej mamy, potrącił na swoją rzecz kwotę około 49 tysięcy złotych.


- Ma Pan na to dowody?


- Zebrałem bardzo bogatą dokumentację o aferze Getin Banku, a co najważniejsze, powyższe nieprawidłowości potwierdziła komisja z Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego (od 2008 r. wcielonego do Komisji Nadzoru Finansowego – dop. Redakcji), w dokumencie z dnia 20 grudnia 2007 roku, który zacytuję: „Proces kredytowania tych akcji oceniono jako mało ostrożnościowy i budzący wątpliwości na tle obowiązujących przepisów prawa”. Wątpliwości te zostały przez Inspektorat szczegółowo wypunktowane. Bez wątpienia, mając dzisiaj wiedzę jaką posiadam mogę stwierdzić, że Getin Bank S.A. w dacie udzielania kredytów na zakup akcji LC Corp S.A. nie posiadał środków finansowych na realizację zawartych umów kredytowych. Getin Bank S.A. udzielił na około 10 miliardów złotych „pustych” kredytów świadomie i celowo, aby „nadmuchać” popyt na akcje, następnie dokonać redukcji zleceń kupna o 98,12 procent i w konsekwencji sztucznie podnieść cenę sprzedaży akcji LC Corp S.A. do 6,50 zł za sztukę.


- Jak wygląda według Pana „układ zamknięty” w tej sprawie? Kto kogo wspiera, "czyści", kryje... Bo takie sugestie padały w Pana wypowiedziach.


- „Układ zamknięty” w tej sprawie jest następujący. Skorumpowani prokuratorzy chronią przed odpowiedzialnością karną i cywilną aferzystów z Getin Banku, następnie część skorumpowanych sędziów chroni przed odpowiedzialnością karną i dyscyplinarną prokuratorów, a skorumpowani prokuratorzy chronią sprzedajnych sędziów. Powstał w ten sposób patologiczny i toksyczny „układ zamknięty”, który doprowadził moją mamę Michalinę Jączek do udaru mózgu i śmierci, a nade mną znęcają się teraz psychicznie różnymi nieludzkimi metodami.


- Widzi Pan jakąś iskierkę w tym tunelu niepowodzeń?


- Getin Bank SA (obecnie Getin Noble Bank SA) jest instytucją zaufania publicznego, na prowadzenie działalności bankowej posiada licencję. Posiadam wiedzę od wielu osób pokrzywdzonych przez ten bank, że z pokrzywdzonymi zostały zawarte ugody. Również złożyłem taki wniosek i czekam na odpowiedź Zarządu Getin Noble Banku. Jeżeli odpowiedź będzie negatywna, podejmę ostrzejsze środki przeciwko przedstawicielom Getin Banku SA, jak również przeciwko skorumpowanym funkcjonariuszom publicznym, będącym na służbie tej instytucji.


O komentarz do sprawy portal Prawy.pl zwróci się także do władz Getin Noble Bank SA. Do sprawy wrócimy.

fot. z archiwum Jana Jączka

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną