Różnice między PiS-em, a Ruchem Narodowym będą się pogłębiać

0
0
0
/

Trudność w podjęciu dialogu pomiędzy PiS a narodowcami, nie jest wcale przypadkowa. Korzenie tych problemów sięgają dużo głębiej, niż można by przypuszczać, a ich dalsze pogłębianie, jest niemalże pewne. Spiralę napędza - jak na ironię - „niezależna" Gazeta Polska.

 

Niesprawiedliwym by było, gdybym pominął w swoim materiale fakt, iż GP pomagała w prostowaniu wizerunku kibiców, gdy media głównonurtowe stały jasno po stronie Tuska, oraz całego rządu. Zasługa Gazety Polskiej w tym kierunku jest dość spora, bowiem wielu zrozumiało błąd, jakim jest opluwanie kibiców. Niedługo po tej aferze powstał świetny film dokumentalny „Bunt Stadionów“, który jednoznacznie ukazuje polityczne korzenie walki ze środowiskiem kibicowskim.


Jednak patrząc przez pryzmat dzisiejszych doświadczeń, nowych faktów, trzeba to jasno i dobitnie powiedzieć - Gazeta Polska w imię poparcia dla PiS-u oddaje ster prawdomówności, na rzecz poparcia politycznego. Dołącza tym samym do „zaszczytnego“ gremium opluwaczy ruchu narodowego.


- Środowisko "Gazety Polskiej" ma kłopot z Ruchem Narodowym, bo ze względu na swoja lojalność wobec PiS bardzo chce go skrytykować, ale właściwie nie ma za co - powiedział w rozmowie z Prawy.pl Artur Zawisza, jeden z liderów Ruchu Narodowego, zasiadający w jego Radzie Decyzyjnej. - Stąd gdy tonący brzytwy się chwyta, to wymyśla sobie historyjki luźno związane z rzeczywistością. W tym przypadku z jednego przybyłego własnym sumptem uczestnika zrobiono rzekomego gościa honorowego przemawiającego podczas głównej części kongresu, co po prostu nie miało miejsca.

 

Bez wątpienia bulwersuje fakt, iż Gazeta Polska, tak przecież walcząca z kłamstwami i niedomówieniami Gazety Wyborczej (o której kłamliwości każdy tutaj chyba poświadczy), zaczęła stosować podobną metodę, co Wyborcza, przy podawaniu np. reportażu z Kongresu Ruchu Narodowego.


Przypominam, że Gazeta Polska uznała za „gościa honorowego“ Bohdana Porębę (byłego komunistę), co było skrajną nieprawdą - o czym przekonuje Winnicki w swoim apelu, zamieszczonym np. na portalu narodowcy.net (http://narodowcy.net/robert-winnicki-do-srodowisk-patriotycznych-niezalezna-pl-jak-trybuna-ludu/2013/06/09/). Nie ważne, co się mówi. Ważne, co się przemilczało - a przemilczała GP bardzo wiele. Na przykład fakt, iż Kongres otworzył Pan Zygmunt Goławski, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, wielokrotnie odznaczany bohater walk o Polskę.


W czym leży więc problem, pomiędzy narodowcami (i całym sztabem poparcia RN - a to nie tylko narodowcy!), a PiS-em? Pisałem o tym jakiś czas temu, wskazując na lata 30., w których sanacja (dzisiaj - PiS) bardzo radykalnie zwalczała powstały młody ruch narodowy. Piłsudczycy (a za takich siebie uważają dzisiejsi zwolennicy PiS - czyli... „Kaczorowczycy“?) mieli nie tylko inne poglądy na politykę, różnili się także kompletnie, co do podstaw cywilizacyjnych - katolicyzm nie był (i nie jest) wartością nadrzędną u sanacji, a jedynie wykorzystują go te osoby w sposób instrumentalny. Innymi słowy - katolicyzm nie był faktycznie podstawą ich dążeń (w przeciwieństwie do poglądów, jakie głosił Ruch Młodych np. „1. Bóg jest najwyższym celem człowieka. 2. Drogą człowieka do Boga – praca dla Narodu. 3. W tworzeniu wielkości Narodu – szczęście i rozwój człowieka." Zasady programu narodowo-radykalnego, Warszawa 1937, s. 2)


- Historyczny spór między sanacją a endecją nie był przypadkowy, ale miał podłoże cywilizacyjne. - stwierdza w dalszej rozmowie Zawisza. - Dojrzała endecja wydała z siebie pracę Dmowskiego "Kościół, naród, państwo", która definiowała katolicyzm jako istotę polskości i poprzez to nadawała ruchowi narodowemu charakter cywilizacyjny jako stróżowi cywilizacji klasycznej, łacińskiej i chrześcijańskiej. Tymczasem sanacja była odruchem patriotycznym, ale zbudowanym na wzorcach pre-marksistowskich (partia socjalistyczna Józefa Piłsudskiego) i orientalno-bizantyjsko-moskiewskich (kult państwa jako najwyższej rzeczywistości ziemskiej podporządkowującej sobie naród).


Nie zastanawia więc różnica poglądowa, lecz sposób podejścia do pewnych zasad i form. O ile PiS zadowoli się byle kim, żeby tylko elektorat wzrósł (czy naprawdę jest się z czego cieszyć, Panie Sakiewicz, gdy widzi Pan słupki sondażowe?), nawet tylko dlatego, że ludzie nie mają innego wyboru - siłą rzeczy muszą głosować na PiS lub PO - o tyle Ruch Narodowy stawia sobie wyższe cele.


Celem nadrzędnym nie jest zdobycie elektoratu, utrzymanie się u władzy, dojście konkretnej osoby do władzy, czy grupy „liderów“, lecz takie zorganizowanie narodu, takie jego zhierarchizowanie, by naród potrafił sam zadbać o siebie, tworząc w rozsądny sposób politykę - uczciwą gospodarkę, wydajne fabryki, mądrą naukę - przy jednoczesnym zachowaniu pełnego szacunku do wartości nadrzędnej, jaką jest Bóg: a więc - miłość, piękno, dobro, empatia.


Należy więc wyróżnić polityczny katolicyzm (przydatny przy łapaniu elektoratu konserwatywnego), od katolicyzmu faktycznie działającego „od podstaw“, jako źródła moralnej odbudowy (czy też - przebudowy) chorego społeczeństwa, które do dziś jest męczone rakiem komunizmu i socjalizmu.


Narodowy katolicyzm nie dopuszcza do siebie myśl, o posiadaniu w swych szeregach „lemingów“ (także i tych „z prawej strony“). Natomiast katolicyzm polityczny PiS-u nie dopuszcza do istnienia innych form patriotycznych, narodowych, które mogłyby mieć faktyczną siłę przebicia. Należy zwrócić uwagę, iż gdy ludzie głosują w większości na Platformę, „pisowczycy“ mówią, iż to są „lemingi i chorągiewki“, jednak gdy ci sami ludzie oddają głos na PiS, to jest to „najwyższy przejaw powrotu na prawą stronę“.


Nie byłbym tak radosny na miejscu PiS-u. Przecież w końcu wiatr poglądowy znowu się zmieni... i co? Znowu wróci do władzy PO, a PiS będzie krzyczało o „lemingach“? Ruch Narodowy rozumie ten problem, dlatego chce odbudować społeczeństwo „od dołu“, dając ludziom narzędzia i konkretne wymagania.


- Katolicyzm PiS jest katolicyzmem politycznym. Po prostu podjęta została decyzja polityczna, aby dokonać zwrotu ku Kościołowi po wyeliminowaniu partii szczerze katolickich (jak kiedyś Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, a potem Liga Polskich Rodzin) lub podporządkowaniu ich (jak obecnie Prawica Rzeczypospolitej). W ten sposób partia neosanacyjna zagarnia głosy katolickie, występując jako obrońca wiary. Tam jednak, gdzie tam obrona była konieczna, PiS nie zawsze stawał na wysokości zadania, jak wtedy, gdy destruował wysiłek marszałka Marka Jurka na rzecz wzmocnienia konstytucyjnej ochrony życia poczętego - kwituje wątek A. Zawisza.


Nie ważne jest więc teraz, czy się dogadamy z PiS-em, czy nie. Prawda jest taka, że Gazeta Polska już wie, kto jest „ukrytym komunistą“, a kto „prawdziwym patriotą“. Wątpię, by zmieniła swoje tory propagandowe. Jednak dobrze by było, gdybyśmy wyczulili siebie i innych, na tak drobne niuanse, jakie motywują pewne kłamstwa i przemilczenia w każdym rodzaju mediów. Także tych, a może szczególnie tych, które nazywają siebie „strefą wolnego słowa“.


Maciej Kałek

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną