MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 4 lipca 2016 r.
Takie jest życie człowieka, przed dotknięciem Chrystusa. To jest sen śmierci. Z zewnątrz może wyglądać czasem na życie, czasem widać już chorobę, aż wreszcie widać śmierć.
Ktoś jest niby żywy, ale martwy. I nadchodzi Jezus Chrystus i od razu znajdują tacy, którzy się śmieją. Rozgardiasz, chaos, tłum musi jednak zostać usunięty. Wtedy dochodzi do osobistego spotkania. Jezus dotyka człowieka i ten żyje życiem żywym!
A czasem bywa inaczej. Przez tłum przeciska się człowiek do Chrystusa. To, przez co się przeciska, jest najtrudniejsze, na przykład własne wewnętrzne zranienia, czasem ogromny żal po własnych, popełnionych grzechach, czasem pokusy rozpaczy. A mimo to człowiek idzie i zawsze dojdzie do miejsca, gdzie dotyka się Chrystusa.
Nikt nikogo nie powstrzymuje od pójścia do konfesjonału. Tam dokonuje się dotknięcie Chrystusa i całkowite uleczenie. Dojście niekiedy bywa trudne, ale tylko z naszego powodu, bo niekiedy bardziej się boimy, niż chcemy być uzdrowieni i to jest największy absurd. To skutek grzechu.
Jezus Chrystus nigdy się nie zniechęca i oddał życie za to, abyśmy zawsze do Niego mogli powrócić, aby się dotknąć wstać i w Nim trwać, i… żyć.
Źródło: prawy.pl