Zaplanowana rebelia?

0
0
0
/

- Znacznie ciekawsze okazało się wtorkowe wystąpienie ministra spraw zagranicznych Francji z lat 1991-1993 Rolanda Dumasa we francuskiej telewizji LCP. Dumas stwierdził, że w czasie swojego pobytu w Wielkiej Brytanii „trzy lata przed wybuchem przemocy w Syrii” spotkał się brytyjskimi „top officials”, którzy twierdzili że „szykują coś w Syrii” - pisze Karol Kaźmierczak o szczycie G8 w Irlandii Północnej.

 

Szczyt G8 w Irlandii Północnej, na którym prezydenci Obama i Putina nie znaleźli płaszczyzny porozumienia odnośnie sytuacji w Syrii przyćmił całkowicie wstrząsające słowa byłego francuskiego ministra spraw zagranicznych. W sprawie syryjskiej pojawił się również polski wątek.


Odbywający się w zeszłym tygodniu szczyt ośmiu najbardziej wpływowych państw świata został zdominowany przez temat Syrii. Gremium przywódców podzieliło się bardzo nierówno gdyż wydaje się że poza Władimirem Putinem reszta liderów mniej lub bardziej biernie akceptowała poglądy prezydenta Stanów Zjednoczonych (a przynajmniej takie wrażenie udało mu się stworzyć). I to właśnie Barack Obama wziął na siebie główny ciężar negocjacji z lokatorem Kremla. Stosunkowo mało asertywny był, znany ze zdecydowanych wypowiedzi w kwestii syryjskiej, gospodarz szczytu premier David Cameron co wiązać można z aferą podsłuchową jaka w tych dniach przetaczała się przez media, po tym jak gazeta „Guardian” ujawniła, że brytyjski wywiad podsłuchiwał i nagrywał zagranicznych polityków i urzędników biorących udział w dwóch spotkaniach grupy G 20 w Londynie w 2009 roku.


Mimo nacisku na Putina, sygnalizowanego przez wypowiedzi o tym, iż „skazuje się on na izolację” końcowy „konsensus” w niczym nie narusza rosyjskiego stanowiska. W końcowym komunikacie zapowiedziano zwiększoną pomoc humanitarną, presję dyplomatyczną na rozpoczęcie rokowań i poparcie dla idei utworzenia rządu przejściowego. Kolejny punkt podkreślał konieczność zachowania ciągłości dotychczasowych instytucji państwowych. Popiera się stworzenie przejściowego rządu tymczasowego nigdzie jednak nie wykluczono od udziału w nim dotychczasowych elit. Punktu o konieczności ustąpienia prezydenta Baszara Al-Asada nie przeforsowano. Prezydent Rosji zagwarantował prawo Rosji do dostarczenia syryjskim władzom uzbrojenia zakontraktowanego przezeń jeszcze przed wybuchem wojny domowej. Za sukces Rosjan można uznać również zawarte w końcowym komunikacie szczytu wezwanie by obie strony zniszczyły i wydaliły z kraju wszystkie organizacje i osoby powiązane z Al-Kaidą bądź innymi organizacjami terrorystycznymi, co ewidentnie uderza w syryjskich rebeliantów.


Rewelacje Dumasa


Szczyt nie przyniósł w gruncie rzeczy nic nowego. Znacznie ciekawsze okazało się wtorkowe wystąpienie ministra spraw zagranicznych Francji z lat 1991-1993 Rolanda Dumasa we francuskiej telewizji LCP. Dumas stwierdził, że w czasie swojego pobytu w Wielkiej Brytanii „trzy lata przed wybuchem przemocy w Syrii” spotkał się brytyjskimi „top officials” którzy twierdzili że „szykują coś w Syrii”. Dumas podkreślał inicjatywną rolę Londynu, którą łączył z lobbingiem izraelskich kół rządzących. Rewelacje byłego francuskiego ministra są cenną poszlaką. Można wierzyć, że władze i kompleks militarny Izraela szukały około 2008 sposobów rewanżu na Asadzie. Wszak zaledwie dwa lata wcześniej armia izraelska poniosła porażkę w wojnie w Libanie, gdzie próbowała spacyfikować wspierany przez Damaszek Hezbollah.


Co ciekawe wypowiedzi Dumasa znalazły bardzo niewielki oddźwięk mimo, że w Wielkiej Brytanii, także wśród elit rządzącej koalicji, narasta krytyka wobec stanowiska premiera Camerona w kwestii syryjskiej. Tydzień temu wicepremier i lider partii Liberalnych Demokratów Nick Clegg mówił, iż „to nie jest dobra pora na uzbrajanie rebeliantów” obawiając się dalszej eskalacji konfliktu. Znacznie dosadniej komentował Boris Johnson konserwatywny burmistrz Londynu zwracając się do premiera by „nie uzbrajał tych maniaków”, mając na myśli syryjskich rebeliantów. Reprezentant zgoła innej siły politycznej – Nick Griffin, szefujący Brytyjskiej Partii Narodowej członek Izby Gmin, przebywał z wizytą w Syrii na zaproszenie jej władz. Jak twierdził we wtorkowym wywiadzie dla telewizji „Russia Today” przekazano mu informacje, iż w szeregach buntowników walczy aż 600 dżihadystów z państw Europy Zachodniej oraz określił władze Syrii jako „ostatni świecki i tolerancyjny reżim na Bliskim Wschodzie”.


Konflikt się rozszerza


Tymczasem w Syrii trwają walki. Jeszcze 12 czerwca odkryto w wiosce na wschodzie kraju ślady bezwzględnego mordu na 60 szyitach. Potwierdza to tendencję do przekształcania się wojny w sekciarski konflikt. Rebelianci po klęsce w Al-Kusajr usiłując odzyskać inicjatywę. Dziś zebrała się rada dowódców rebelianckich, którzy mają ustalić szczegóły ataku na miasto Idlib w północno-wschodnim w większości opanowanym przez siły opozycji regionie kraju, będące dotychczas prawdziwą twierdzą wojsk rządowych. Rebelianci miast zmasowanego ataku, preferują teraz taktykę sukcesywnego likwidowania poszczególnych bastionów oporu wroga. Jak do tej pory zajęli dwa spośród czterech rządowych garnizonów na obrzeżach miasta.


Tymczasem dziś dała o sobie znać groźba o której pisałem w poprzednim artykule. [http://www.prawy.pl/z-zagranicy2/3287-amerykanie-dozbroja-syryjski-rebeliantow]. Konflikt rozlewa się - wybuchły walki w południowolibańskim Sydonie, gdzie sunnicy bojówkarze zaatakowali armię libańską – zginęło 15 jej żołnierzy. Po południu do miasta wjechały transportery opancerzone. To o tyle ciekawe, że obecne władze zachowują neutralność w syryjskim konflikcie, jednak bardziej życzliwą względem rebeliantów, ze względu na zadawniony konflikt Bejrutu z dynastią Asadów. Tymczasem walki wszczęli właśnie sympatyzujący z opozycją sunnici szejka Ahmeda Al-Assira. Sam szejk wezwał libańskich sunnitów do dezerterowania z armii a władze państwa nazwał „agentami Hezbollahu i Iranu”. Z pewnością frustrację sunnitów powoduje fakt, że władze w Bejrucie nie są w stanie kontrolować tego pierwszego – szyickiej partii która stworzyła sobie udzielne władztwo w południowej części kraju i otwarcie bierze udział w działaniach zbrojnych w Syrii po stronie jej władz. Można obawiać się dalszej polaryzacji w Libanie której katalizatorem jest uwikłanie libańskich sił społeczno-politycznych w konflikt syryjski.


Polscy komandosi w Syrii?


Pojawił się też wątek polski. Niedawne informacje o polskich jednostkach specjalnych obecnych na syryjskim pograniczu w Jordanii gdzie mieliby szkolić nie tylko jednostki jordańskiej armii ale i rebelianckich bojowników z Syrii. Informacje te potwierdzają analitycy Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych, którzy w zeszłym tygodniu przebywali w Damaszku w ramach tej samej misji co Nick Griffin, dodając że według syryjskich źródeł rządowych komandosi WP mogą działać także w Syrii. Przypomnijmy, że 21 czerwca minister obrony narodowej RP Tomasz Siemoniak zdementował informacje o ewentualnym udziale polskich jednostek w działaniach przeciw Baszarowi Asadowi.


Karol Kaźmierczak
fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną