Banderowski honor

0
0
0
/

prawy.pl_images_wiejakUkraina odwołała wspólne posiedzenie parlamentów, polskiego i ukraińskiego, i szykuje w formie uchwały odpowiedź na uchwałę polskiego Senatu i w przyszłości być może również Sejmu dotyczącą upamiętnienia zbrodni ludobójstwa, ale najwyraźniej nie czuje się na tyle obrażona, aby zwrócić Polsce pieniądze, które wzięła i od Beaty Szydło, i od władzy poprzedniego rozdania. Inicjatorzy projektu uchwały ukraińskiego parlamentu potępiającej Polskę za czczenie ofiar Rzezi Wołyńskiej oskarżyli polskich parlamentarzystów o zniszczenie relacji między Polską a Ukrainą. Nie na tyle jednakże, aby z polskich uczelni zniknęli ukraińscy studenci kształceni na koszt polskiego podatnika, a z polskiego rynku pracy – Ukraińcy, którzy uciekli ze swojej ojczyzny nie tylko za pracą, ale przed panoszącymi się tam patologiami. Za antypolską retoryką władz Ukrainy nie idą w zasadzie żadne honorowe czyny, ale czy należy oczekiwać honoru od spadkobierców spuścizny Doncowa czy Szuchewycza, hołdy składających brutalnym rezunom, którzy „wsławili się” mordowaniem niewinnych dzieci, kobiet, starców, gwałtami i niespotykanym zezwierzęceniem? Co ciekawe, Ukraińcy jednocześnie twierdzą, że pojednanie polsko-ukraińskie powinno odbywać się na drodze „poznania prawdy historycznej” i wzajemnego, chrześcijańskiego przebaczenia. O jaką „prawdę historyczną” im zatem chodzi, jeżeli prawdy rzeczywistej nie przyjmują? Nie ma innej prawdy niż to, że ich antenaci w sposób nieludzki wyrzynali ludność wschodnich województw II RP. Powołanie się zatem przez nich, co przy okazji nastąpiło, na św. Jana Pawła II i wzywanie do dialogu pomiędzy historykami z obu krajów ma zatem określony cel – wynegocjowanie stopnia wypaczenia historii. Jakby tego było mało w oparciu o swoją wersję wydarzeń strona ukraińska chce budować z Polską „strategiczne partnerstwo” i „stawić opór radykalnym siłom politycznym”. Rzecz jasna „opór radykalnym siłom politycznym” a konkretnie pamięci, tożsamości i bólowi Polaków ma działać tylko w jedną stronę, tzn. zwalczany ma być polski patriotyzm, a pielęgnowany neobanderyzm Ukraińców, dominujący życie polityczne i społeczne naszych wschodnich sąsiadów. Warto dodać, że uzasadniając kolejne projekty antypolskich uchwał, których już zdążono wysmarować kilka, co poniektórzy ich autorzy, jak chociażby wiceprzewodniczący komitetu ds. międzynarodowych Rady Najwyższej Ukrainy Ihor Huź (Front Ludowy), powołują się na tzw. dekalog ukraińskiego nacjonalisty [!], dokładnie ten sam, na którym bazowali ludobójcy z OUN-UPA. Przy okazji strona ukraińska wysuwa pseudoargumenty dostarczone jej przez polskich polityków frakcji rządzącej, a mianowicie, że za Rzeź Wołyńską odpowiedzialność ponosi Rosja. Cytuje się przy tym słowa Antoniego Macierewicza oraz wielu innych, nie mniej wyświechtanych politycznymi frazesami zdrajców sprawy kresowej, patriotyzmu i polskiej tożsamości. PiS – jeżeli z całej awantury z neobanderowcami chce wyjść z twarzą -ma tylko jedno wyjście: poprzeć w głosowaniu ustawę zaproponowaną przez ugrupowanie Kukiz'15. Jeżeli tego nie zrobi, to poniesie konkretne konsekwencje polityczne. Żaden bowiem myślący wyborca nie da się więcej nabrać na pustą, patriotyczną retorykę, niemającą pokrycia w działaniach. PiS popełniło poważny błąd, negocjując sprawę upamiętnienia mordów na Kresach ze spadkobiercami ludobójców. To tak jakby władze w Tel Awiwie negocjowały z Berlinem, jak daleko mogą posunąć się w upamiętnieniu ofiar Holokaustu. Taka polityka jedynie rozzuchwaliła Ukraińców, którzy w relacjach z Polską zaczęli stawiać warunki nie do przyjęcia. Swoją drogą ciekawe, czy Stany Zjednoczone to PiS-owi zrekompensują?

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną