MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 17 lipca 2016 r.

0
0
0
/

  biblia(1)Niedziela - Łk 10, 38-42 Jezus przyszedł do pewnej wsi. Tam niejaka niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona». Oto słowo Pańskie. Marta robiła dokładnie to samo, co robi wielu z nas, właściwie wszyscy. Stara się spełniać ludzkie oczekiwania. Tylko że niekoniecznie jest to możliwe. Od maleńkości wpaja nam się swoisty rodzaj relacji z drugim człowiekiem. Otóż, że jesteśmy dla niego wartościowi, jeśli spełniamy jego oczekiwania. To taka choroba relacji ludzkiej, po grzechu pierworodnym. Uczymy się tego od maleńkości, gdy czujemy na sobie pierwsze dziwne spojrzenia, na przykład gdy akurat zaczynamy chodzić dużo później niż nasi rówieśnicy, albo gdy czytanie i pisanie idzie nam strasznie ciężko itd. Nie spełniamy oczekiwań i daje się nam to odczuć. Zdarza się czasem, że cała społeczność daje odczuć jakiemuś człowiekowi, że coś jest z nim nie tak, bo ma czegoś mniej niż inni, albo nawet że ma czegoś więcej, na przykład daru inteligencji! Krzyżują się w ocenach ludzkich pogarda z zazdrością, ale za każdym razem takie odczuwanie, że nie spełniamy czyichś oczekiwań, odczuwane jest w sposób bardzo przykry i rani. A my po prostu nie jesteśmy w stanie spełnić ludzkich oczekiwań. Oczywiście nie mówimy tu o tym, że mamy być egoistami i nie czynić nic dla drugiego człowieka, bo przecież nie damy rady spełnić oczekiwań ludzkich! Nie! Tu chodzi po prostu o całkiem inną logikę postrzegania relacji! W całej historii życia ludzkiego w ogóle nie chodzi o oczekiwania. Po prostu rozeznanie , nie jest na poziomie wymagań, czy oczekiwań, ale na poziomie Miłości! Albo kogoś kochasz, a wtedy ta osoba po prostu jest, i jeśli czuje się kochana przez Ciebie, zrobi dla Ciebie wszystko, co jest w stanie. Albo po prostu nie kochasz, ale stawiasz wymagania. Wtedy prędzej czy później dojdzie do kłopotów, bo nie taka jest natura relacji. Czasem bywa tak też jak z Martą. Jesteśmy kochani, ale sami w naszych wyobrażeniach, wymyślamy sobie oczekiwania, myśląc że są jakieś od drugiego człowieka. Zostaliśmy wychowani w strumieniu oczekiwań i spinamy się żeby je spełnić. Aż w końcu spotykamy Kogoś, kto po prostu nas kocha bez żadnych wymagań. My jednak wciąż narzucamy schemat relacji, który w nas funkcjonuje i tak naprawdę niszczy nas samych. Dlaczego? Bo narzucamy ten pomysł Bogu! A On po prostu kocha i już! Marta nauczyła się tego dziś, że jest kochana przez Chrystusa bez żadnych wymagań. A my kiedy się tego nauczymy? Katarzyna Chrzan

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną