Zniszczyli maszynistę, żeby ukryć wady sygnalizacji, a na torach nadal będą ginąć ludzie!

0
0
0
/

kratySąd Apelacyjny w Łodzi negatywnie zaopiniował w środę możliwość ułaskawienia maszynisty skazanego za rzekome spowodowanie katastrofy w Babach. Tym samym stronniczy i niesprawiedliwy wyrok ponad 3 lat więzienia został poparty równie „uczciwą” decyzją kolejnego sądu. Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych w Polsce zapowiada dalszą walkę nie tylko o kolegę, na którego zrzucono odpowiedzialność za tę tragedię, lecz także o bezpieczeństwo na torach. - Jest to decyzja sadystyczna, bo tylko sadyści w taki sposób postępują. Maszynista został skazany po stronniczym procesie. Niebywała sprawa, że za katastrofę jest oskarżony tylko jeden człowiek, maszynista. Nie ma w stan oskarżenia postawionego nikogo, kto odpowiadał za stan sygnalizacji sterowania ruchem. W Hiszpanii jak maszynista przekroczył prędkość, w stan oskarżenia zostało postawionych 11 osób, które były współwinne i odpowiadały za kwestie bezpieczeństwa. Natomiast w Polsce jest sytuacja taka, że tylko biznesy się liczą, natomiast jak się coś stanie, to są oskarżani szeregowi pracownicy – stwierdził prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, zauważając, iż z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia pod Szczekocinami, gdzie zostali skazani dyżurni ruchu. - Nie ma winnych, że ci dyżurni ruchu byli bez autoryzacji. Nie ma winnych, że montowano felerne rozjazdy, które traciły kontrolę położenia – wyliczał. - W to wszystko wpisuje się również stronnicza, broniąca tych układów Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych z panem Tadeuszem Rysiem na czele. W to wszystko się wpisuje Instytut Kolejnictwa, przez którego maszynista został skazany, bo oni jako biegli orzekli, że z całą pewnością semafor wskazywał właściwą sygnalizację – mówił, wskazując, iż eksperci tej instytucji nie mogli wiedzieć, co rzeczywiście wskazywał semafor. Tymczasem związkowi maszynistów udało się udowodnić w różnych rejonach w Polsce, że semafor kazał jechać z największą dozwoloną prędkością, 120 km na godzinę, a trzeba było ograniczyć do 40 km na godzinę, bo droga była ułożona na bok. - To jest udowodnione – zaznaczył Miętek. Sąd jednak nie przyjął tych argumentów, a cały wyrok oparł na zeznaniu biegłych z Instytutu Kolejnictwa. Kiedy obrońca wniósł o powołanie niezależnych biegłych z Instytutu Transportu w Łodzi, sąd nie wyraził zgody. - Komuś naprawdę bardzo mocno zależało, żeby ten maszynista jak najszybciej do więzienia poszedł i jak najszybciej tą sprawę zakończyć, a maszynista stał się po prostu kozłem ofiarnym – mówił Miętek, zaznaczając, iż cały proces, i jeden i drugi, został zmanipulowany. Zwrócił przy tym uwagę, iż mordercy wielokrotnie czekają kilka lat na zwolnienie się miejsca w więzieniu, natomiast dla tego maszynisty miejsce znalazło się natychmiast. - My nie mamy do czynienia w Polsce z wymiarem sprawiedliwości, tylko z sądami, w których trudno mówić o sprawiedliwości – nie krył rozgoryczenia. - Nie udowodniono, że ten wypadek był tylko i wyłącznie z winy maszynisty – stwierdził, zaznaczając, iż skazany miał świetną opinię i jest nieprawdopodobne, aby dwukrotnie zlekceważył sygnalizację (w tym semafor blokady samoczynnej, który informuje go, jak wygląda semafor wjazdowy), o co został oskarżony. - Musiało być coś ze sterowaniem – skonstatował. Związek zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy nie tyle o ułaskawienie, ale o zawieszenie kary temu maszyniście na okres próbny, maszynista jest bowiem jedynym żywicielem rodziny. Wniosek w tej sprawie złożono w październiku zeszłego roku. Do wniosku dołączono 11 tys. podpisów za uwolnieniem skazanego. Leszek Miętek czterokrotnie spotykał się w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą. Prezydent powiedział, że ma problem z ułaskawieniem, ponieważ były dwie ofiary śmiertelne. Dodał, że gdyby rodziny tych ofiar złożyły oświadczenie, że nie mają pretensji do maszynisty i nie mają nic przeciwko jego ułaskawieniu, to wówczas byłoby zdecydowanie łatwiej. Problem w tym, że żaden z krewnych ofiar, do których dotarli związkowcy, nie chciał nawet rozmawiać na temat wypadku, nie mówiąc już o składaniu jakichkolwiek oświadczeń. Jedynie osoba najciężej ranna zdecydowała się podpisać takie oświadczenie, które natychmiast zresztą trafiło do Kancelarii Prezydenta. - Liczymy, że w tym Roku Miłosierdzia, kiedy do Polski przyjeżdża papież Franciszek prezydent Andrzej Duda okaże łaskę – mówił Miętek. - On nie jest bandziorem, on nie chciał tej katastrofy. Zarówno on, jak i jego rodzina wiele przez nią wycierpieli – dodał. Prezydent Andrzej Duda decyzji jeszcze nie podjął. Będzie wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Leszek Miętek zapowiedział, że Związek Maszynistów zaskarży sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Stosowne dokumenty już są gotowe i wymagają jeszcze jedynie ewentualnego uzupełnienia przez specjalistów ds. prawa międzynarodowego. - Ja myślę, że jest to kwestia kilku tygodni – poinformował. - My udowodnimy te wszystkie nieprawidłowości jeżeli chodzi o kwestię bezpieczeństwa – oświadczył, dodając, iż wszyscy ci, którzy robią na kolei biznesy kosztem bezpieczeństwa pasażerów są chronieni, natomiast winę zrzuca się na pracownika linii. - Problem jest tylko taki, że zanim zapadnie wyrok w ETS, potrwa to kilka lat i maszynista skończy odbywać karę – zwrócił uwagę Miętek. Sytuacja jest o tyle dramatyczna, że maszyniście, który jest na granicy załamania psychicznego, nie udzielono żadnej pomocy psychologicznej. Nie opiekował się nim nikt oprócz Związku Zawodowego Maszynistów, który zresztą opiekuje się także jego rodziną. Koledzy skazanego mówią wprost, iż obawiają się, że może on z rozpaczy targnąć się na swoje życie. - On jest totalnie załamany. To jest człowiek drobnej postury, bardzo wrażliwy. Ja nie wiem, jak on to więzienie przeżyje... Żona skarży się, że jest w fatalnym stanie – relacjonował Miętek. Przed sądem powinni stanąć naukowcy, zamiast być sędzią we własnej sprawie - Mamy wielkie pretensje do naukowców, do ludzi, którzy mienią się naukowcami z Instytutu Kolejnictwa, że oni broniąc swoich interesów, bo przecież oni projektują i nadzorują te systemy sterowania ruchem kolejowym, że przez ich zeznania w sądzie zamknięto maszynistę w więzieniu – mówił Leszek Miętek. Kwestia ewentualnej odpowiedzialności za katastrofę wspomnianych naukowców niestety nigdy nie została poruszona ani przez sąd, ani przez organy ścigania. Wręcz przeciwnie, sąd robił wszystko, aby wątek ten zdusić w zanadrzu. - Tak samo mamy wielkie pretensje do pana Tadeusza Rysia, przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, który w trzech wypadkach robił wszystko, ażeby wskazać jako odpowiedzialnych pracowników linii, maszynistów czy dyżurnych ruchu, chroniąc różnego rodzaju nieprawidłowości, które w systemie bezpieczeństwa ruchu kolejowego w Polsce występują. Bardziej broni biznesów niż szuka rzeczywistych przyczyn, co się może w przyszłości zemścić w postaci kolejnych ofiar na polskich torach – skonstatował Miętek. Maszyniści wraz z innymi pracownikami kolei zapowiadają, że ze swej strony będą wszem i wobec przypominać, że m.in. sąd zawierzył stronniczemu raportowi Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych oraz Instytutowi Kolejnictwa, będącemu „sędzią we własnej sprawie” (opracowuje, opiniuje i wdraża na sieci PKP PLK SA urządzenia sterowania ruchem kolejowym). Że wymiar sprawiedliwości nie zgodził się na powołanie innych biegłych (spoza IK) i nie dopuścił dowodów obrony dotyczących nieprawidłowości w działaniu systemów sterowania ruchem kolejowym na stacji w Babach (12.04.2012 i 21.03.2013). Że nie dociekał, czy incydenty miały i mają miejsce częściej (np. Warszawa Zachodnia 10.10.2011 i 12.07.2012, Szamotuły) oraz w czym tkwi ich istota. - W ostatnim czasie tylko profesjonalizmowi maszynistów zawdzięczać można, że nie doszło do katastrofy w Dęblinie (27.04.2015) oraz Łowiczu (18.02.2015), w wyniku skierowania wypełnionych pasażerami pociągów na tory zajęte – zwracają uwagę. Wreszcie, że sąd nie wziął pod uwagę nawet wniosków instytucji państwowych, np. decyzji Urzędu Transportu Kolejowego nakładającej ograniczenia eksploatacyjne na stacji Baby w 2013 roku ze względu na fatalnie działającą sygnalizację.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną