Islam przesuwa się do Europy jak mgła. Europejczycy nie widzą jeszcze jeźdźców nadciągającej apokalipsy, zachwycają się pięknie przekrwionym zmierzchem horyzontu swojej cywilizacji. Kiedy mgła opadnie, prawdopodobnie dojrzą z jednej strony wyrastającą ścianę islamu, a z drugiej już tylko przepaść...
Cesarz Napoleon wyraził się swego czasu, że jeśli kiedyś powstałby rząd światowy to jego stolicą powinien być Istambuł w sposób naturalny łączący Europę i Azję. Pewnie przypomniały mu się czasy chwały chrześcijańskiego cesarstwa wschodniego z centrum właśnie w Konstantynopolu kontrolującego cały basen Morza Białego (stara islamska nazwa Morza Śródziemnego).
Po genialnie rozegranym wojskowym puczu, prezydent Erdogan został najbardziej wypasionym gruchającym do półksiężyca gołąbkiem pokoju na obydwu kontynentach. Wygląda na to, że nasz znakomity NATO-wski sojusznik, czołowy demokrata islamski (sunnickiego obrządku) zrobił wszystkich w konia i w politycznym kasynie zgarnął całą pulę wygranej. Po nieudanym zamachu, swoje tkliwe zaniepokojenie i troskę o los praworządności w Turcji wyraził inny zapalony demokrata i krzewiciel światowego pokoju Wołodia Putin. Ostatnio Erdogan przeprosił Putina za zestrzelenie jego samolotu i pewnie w ramach współpracy otrzymał kopię planów Stalina “Jak skutecznie rozprawić się z opozycją i osiągnąć władzę absolutną”, wystarczył tydzień, aby to przetłumaczyć i zastosować. Otrzymał też zaproszenie na Kreml. Aby kompletnie spacyfikować opozycję, rząd na 3 miesiące wprowadził stan wyjątkowy.
W oczach części opinii światowej Erdogan uchodzi za ofiarę puczu i zarazem bohatera, z licencją wzięcia za mordę wszystkich tych co ośmieliliby się mieć krytyczne zdanie na temat mocarstwowych snów sułtana Erdogana. Zamach niewątpliwie pozwoli mu błyskawicznie przejąć władzę również nad sądami i od zawsze kłopotliwie sekularnym wojskiem. Oficjalnie wiemy, że puczyści (Krajowa Rada Pokoju) przejęli turecką telewizję publiczną (TRT) nagłaśniając postulaty żądające zmiany konstytucji, ochrony praw człowieka, świeckość i utrzymania demokratycznego prozachodniego kursu, przywrócenia demokracji...
Teraz w błyskawicznym tempie rozpoczęły się czystki wśród korpusu oficerskiego, które mogą przypominać dewastujące Armię Czerwoną czystki Stalina. Muszę przyznać, że wieść o wojskowym puczu w Turcji przyjąłem z niedowierzaniem pamiętając o już przeprowadzonych przez Erdogana czystkach i procesach sądowych wśród tureckiej generalicji. Ale jak to jest na drodze do systemów totalitarnych i jak to mawiał tow. Lenin, w miarę postępu narastają okresowe trudności i opór wrogich sił.
Erdogan wykorzystuje zaistniałą okazję aby totalnie rozprawić się z nawet potencjalnymi przeciwnikami. Na celowniku Erdogana znalazło się ok. 50,000 podejrzanych, z czego aresztowano już 18,000 ludzi, z tego ok. 6,000 wojskowych, ok. 9,000 policjantów, 3,000 sędziów i prokuratorów, 30 gubernatorów, jedną trzecią generałów i admirałów. Odsunięto od nauczania (ministerstwo edukacji), aż 15,000 pracowników. W Dyrektoriacie d/s Religii zatrzymano 492 osoby, 257 pracujących dla Premiera i 300 z ministerstwa energii.
Jak wiemy w 1923 r. w Turcji po upadku Imperium Osmańskiego władzę przejęło wojsko na którego czele stał Mustafa Kemal Ataturk wdrażając świeckość, republikanizm i orientację prozachodnią. Ilekroć później ten kurs został zagrożony, tylekroć wojsko wkraczało na scenę aby przywrócić oryginalny porządek.
Jaka jest droga Erdogana do władzy? W latach 1994 do 1998 był merem Istambułu. W 2001 r. założył Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Od 2003 do 2014 piastował funkcję premiera. W 2014 został wybrany prezydentem 80 milionowej Turcji (w 99% muzułmanie) z planami zmiany konstytucji i nadania dotychczas ceremonialnemu urzędowi prezydenta większych uprawnień. Wywodzący się z politycznego islamizmu Erdogan, uważa się za konserwatywnego demokratę, jednak dążąc do wprowadzenia wartości islamskich napotyka opór ze strony bardziej wykształconych, świecko zorientowanych rodaków posądzających go o autorytaryzm. W 2012 r. Erdogan uwięził setki oficerów oskarżając ich o przygotowywanie buntu w armii (zwolnił ich w 2014 r.). W 2013 Erdogan użył policji i brutalnie rozprawił się z demonstrantami domagającymi się więcej wolności.
Erdogan dumnie określa się mianem “czarnego Turka” , czyli pobożnego muzułmanina z geograficznego centrum państwa, w kontraście do “białego Turka” określenia odnoszącego się do sekularnych, zlaicyzowanych Turków, którzy pielęgnują model przyjęty jeszcze przez Kemala Ataturka.
Jego partia AKP w ubiegłorocznych wyborach utraciła część zwolenników, ale zyskała więcej popularności po zamachach terrorystycznych w listopadzie. Popierają go konserwatywni i religijni obywatele. Trzeba przyznać, że społeczne poparcie związane jest też z podniesieniem stopy życiowej milionów Turków, szybkiego rozwoju gospodarczego (ok. 5%) i względnej stabilności.
Erdogan obawiając się tradycyjnie stojącej na straży świeckości armii, która kilkakrotnie przy pomocy zamachów przywracała świeckość władzy (ostatni raz w 1980 r.), aby utrzymać się u władzy rozbudował aparat policyjny i służby specjalne. Rezultatem powyższego jest jedna z największych liczba więźniów politycznych, łamanie i ograniczanie praw obywatelskich w sytuacji niemal wojny domowej. Trudno pominąć tureckich Kurdów (ok. 23 mln) żyjących na południu i wschodzie kraju. Ma również kłopoty ze swoimi byłymi współpracownikami takimi jak Abdullah Gul czy Bulent Arınc, oczywiście jest też słynny turecko-amerykański magnat medialno-oświatowy filozof Fetullah Gulen, patron środowiska Cemaat.
Właśnie dziś dzięki zamachowi cały świat usłyszał o wrogu publicznym numer jeden, 75 letnim Gulenie, niegdyś sojuszniku Erdogana, który od 1999 r. mieszka na swojej 26-akrowej posiadłości w górach Pocono w stanie Pensylwania, w USA. To on oskarżany jest o przygotowanie zamachu i o budowanie “równoległych struktur” w instytucjach państwowych, edukacji i w wojsku. Gulen, który z wykształcenia jest imamem, znany jest w Turcji i świecie islamskim od 50 lat z głoszenia filozofii, która łączy islam z mistycyzmem i promowaniem demokracji, edukacji, nauki i międzywyznaniowego dialogu. W USA majątek Gulena szacuje się od $25 do $50 mld . Do związanych z nim licznych organizacji pozarządowych (NGO) należy co najmniej 150 szkół czarterowych w USA. Gulen mocno finansowo popiera kampanię prezydencką Hillary Clinton.
Władze Turcji zarządzały od USA wydania Gulena oskarżając go o sprawczą rolę w spisku. Premier Turcji wprost powiedział, że kraj, który będzie udzielał schronienia zamachowcy będzie w stanie wojny z Turcją. Turecki minister pracy Sulejman Soylu posunął się znacznie dalej:
„Za tym zamachem stanu stała Ameryka”
Amerykanie poprosili o formalną prośbę wraz z dowodami o winie Gulena w zamachu, jednocześnie odrzucając insynuacje, że USA pomagał spiskowcom. Ambasador USA w Ankarze John Bass podkreślił, że takie pomówienia szkodzą dobrym stosunkom miedzy USA i Turcją. Erdogan jednak poszedł nawet dalej mówiąc:
“Turcja nie będzie zarządzana z domu w Pensylwanii. Turcja nie jest krajem, który można tanio kupić, czy sprzedać”.
Odpowiadając na pomówienia Gulen potępił zamach i nazwał oskarżenia go o inspiracje specjalnie obraźliwe, przypominając, że w ostatnich 50 latach kilkakrotnie padł ofiarą takich zamachów w Turcji. Zauważył, że prawdopodobnie to prezydent Erdogan sam zorganizował ten zamach, aby łatwiej i szybciej rozprawić się z opozycją stojącą na drodze do absolutnej władzy. Sam Erdogan niejako to potwierdza mówiąc o opozycji:
“Oni za to zapłacą wielką cenę. Ten spisek jest dla nas darem Boga i daje nam możliwość wyczyszczenia armii”
Trzeba podkreślić, że władze tureckie zablokowały w sobotę ważną do operacji przeciwko ISIS bazę lotniczą NATO w Incirliku, w której znajduje się ok. 90 głowic nuklearnych (B61) i ok. 1,500 (z 2,200 stacjonujących w Turcji) żołnierzy USA, którzy tak naprawdę stali się zakładnikami Erdogana szantażującego USA i żądającego wydania rzekomego inspiratora zamachu Gulena. Co więcej, Turcy odcięli bazie prąd i aresztowały jej dowódcę gen. Bekira E. Vana. Przypomnijmy, że baza NATO w Incirlik jest jedną z 6 w Europie baz z programem Nuclear Sharing (program nuklearnego odstraszania głównie przeciwko Rosji). Zaś w centralnej Turcji, w Kurecik zainstalowany jest główny radar strategicznego systemu obrony przeciwrakietowej NATO i USA obejmujący nie tylko amerykańskie wyrzutnie przeciwrakietowe na okrętach w rejonie morza Śródziemnego, ale również obejmujący bazę w Radzikowie jak i w Rumunii. Już samo to zestawienie pokazuje jaką ważna rolę w NATO (członek od 1952 r.) i w systemie międzynarodowego bezpieczeństwa odgrywa Turcja.
Tym bardziej obserwatorom ważne wydaje się nagłe ocieplenie stosunków Turcji z Rosją. Kiedy USA ze zmiennym szczęściem chce oderwać Iran od zbliżenia z Rosją, Rosja chce osłabić więzi Turcji z NATO i USA. Z kolei Erdogan z sympatią spogląda na autorytarny model rządzenia w Rosji. Oczywiście marzeniem Erdogana jest odbudowa tradycji Imperium Osmańskiego (Kalifat) przy uwzględnieniu silnej pozycji islamu, w czym dotychczas przeszkadzała mu armia, broniąc świeckich tradycji republikańskich. Nie komentujmy tu sytuacji w jakiej znalazła się w związku z powyższym Unia Europejska, która już wcześniej postanowiła zapłacić Erdoganowi potężny haracz, aby tylko nie kierował następnych hord islamskich w celu destabilizacji Europy. Europa z jednej strony popiera Erdogana w przywróceniu demokratycznego porządku zagrożonego przez spiskowców, z drugiej nawołuje do ograniczenia prześladowań jego przeciwników politycznych. W każdym razie w środku lata słynna w Polsce Komisja Wenecka zapadła w twardy zimowy sen.
Erdogan oskarżonym o spisek grozi zastosowaniem kary śmierci, z której Turcja zrezygnowała w 2004 r. w ramach spełniania warunków ubiegania się o członkostwo w UE. Może już ma dość czekania w przedsionku i pukania do zamkniętych drzwi? Jeszcze kilka tygodni temu po Brexicie tureccy politycy argumentowali, że to Turcja ze względu na swój demograficzny, ekonomiczny i militarny potencjał powinna zająć miejsce Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że dziś jej szanse wstąpienia do UE znacznie zmalały.
Co wiemy o sytuacji w samej Turcji w aspekcie jej bezpośredniej przyszłości? Otóż niepokojącym czynnikiem są rosnące nożyce demograficzne między Kurdami a Turkami. Mimo troskliwych nawoływań Erdogana wskaźnik urodzeń wśród Turków ciągle spada i wynosi ok. 1,5 dziecka, przy ok. 4% wśród Kurdów co plasuje ich wśród najwyższych wskaźników w świecie. Co nie jest bez znaczenia podobnie wyglądają wskaźniki zawierania małżeństw, które jeszcze bardziej pogłębią różnice w rozrodczości między Kurdami (południowy wschód), a Turkami (północny zachód). W latach 2001 do 2015, statystyki w największym tureckim mieście, Istambule (dziś 16 mln mieszkańców, w porównaniu z 1975 - 2 mln) odnotowały, aż 30% spadek zawierania małżeństw, jeszcze gorzej wygląda to dla stolicy, w Ankarze gdzie odnotowano 40% spadek. Życie w wielkim skupisku miejskim zasadniczo zmienia człowieka, 30 lat temu ok. 50% tureckiej populacji mieszkało w miastach, dziś wskaźnik ten wynosi już 75%.
Oczywiście usiłowania Erdogana mające na celu zwiększenia roli islamu w życiu obywateli i sposobie funkcjonowania państwa spotykają się z wielkim poparciem islamskich duchownych. Po uśmierzeniu puczu Sheikh Yusuf Qaradawi, prezydent World Federation of Muslim Scholars, skupiającej islamskich wykładowców obrządku sunnickiego z całego świata przysłał na ręce Erdogana list zapewniający o swojej sympatii.
Mefail Hizli, naczelny mufti Ankary, który wcześniej potępił papieża Franciszka za uznanie zbrodni ludobójstwa w Armenii, oświadczył zaraz po powstrzymaniu zamachu:
“We śnie widziałem proroka od Allaha, który nakazał mi skierować lud turecki do Erdogana”
Mesjanistyczne dążenia Erdogana do objęcia swoim patronatem świata islamu (Kalif), nie znajdują jednak zrozumienia w świecie arabskim. Jeden z arabskich komentatorów napisał, żeby Erdogan darował sobie wysiłki w celu przywrócenia Imperium Osmańskiego, które podbijając Arabów (bitwa Marj Dabiq w 1516 r.) na 400 lat zamknęło ich w ciemnocie, tyranii, niesprawiedliwości i zacofaniu. Podkreślając, że właśnie te 400 lat cofnęło rozwój cywilizacji arabskiej, w porównaniu z cywilizacją Europy zachodniej i stworzyło warunki do skolonizowania Arabów przez Europejczyków, a następnie przez USA.
Jak wiemy Zachód ustami swoich przedstawicieli pośpiesznie wyraził zadowolenie ze zdławienia wojskowego puczu, udzielając poparcia demokratycznie wybranemu rządowi. Zdławienie puczu, nawet jeśli był to pucz “prowadzony” oznacza osłabienie armii, czyli tradycyjnego sojusznika zachodu. Dziwi też błyskawiczna reakcja rządu, podejrzewanego nawet o posiadanie list spiskowców jeszcze przed zamachem…
Poza uzyskaniem sympatii Putina i wzrostu podejrzeń na zachodzie, Erdogan musi się liczyć ze spadkiem aktywności zyskownego ruchu turystycznego i przynajmniej okresowym wystudzonym zapałem zachodnich inwestorów, trzeba dodać, że rozwój Turcji polega na pożyczaniu ogromnych sum pieniędzy. Największe problemy mogą wystąpić w zespołowej akcji NATO przeciwko ISIS i reżimowi Bashara al-Assada w Syrii, którego 2,7 mln obywateli uzyskało schronienie w Turcji. Jak już wspomniałem problemem, który wywołuje krytykę zachodnich polityków (w tym UE) jest nawoływanie nawet przez Erdogana do zastosowania przeciwko spiskowcom kary śmierci. Prezydent Turcji swoje stanowisko motywował tym, że nie ma sensu żywić spiskowców przez ileś tam lat w więzieniu, skoro lud (ok. 88%) żąda dla nich kary śmierci.
Powstaje pytanie, czy na naszych oczach czasem nie powstaje nowa oś Berlin-Moskwa-Ankara? Czyżby Putin ponownie uciekł do przodu? Obserwatorzy zachwycający się przyjętym w Warszawie twardym stanowiskiem NATO wobec Rosji, mają nowy orzech do zgryzienia. Inną sprawą jest wizja zwycięstwa Donalda J. Trumpa w nadchodzących jesienią wyborach prezydenckich w USA. Właśnie zakończyła się konwencja Partii Republikańskiej. Dziś niewielu komentatorów może powiedzieć jakie będą konsekwencje ewentualnego dojścia do władzy tego “nieobliczalnego” polityka, ale o tym następnym razem...