Koreanki z ŚDM: Opowiedz o komunistycznej przeszłości

0
0
0
/

sdm_koreankiOpowiedz nam o Waszej historii, o tym jak wyszliście z komunistycznego systemu – goście z Korei Południowej na ŚDM, którzy zamieszkali u Magdaleny Drogosz, szczególnie interesowali się łączącymi nas elementami historii. Pani Magda chętnie opowiada o koreańskich dziewczynach, które zamieszkały w jej domu. „Artystyczne dusze” – mówi o nich, bo jedna zajmuje się zawodowo muzyką, druga uczy w Akademii Sztuk Pięknych. Równie chętnie opowiada o kulisach całych diecezjalnych przygotowań do ŚDM we Wrocławiu. Jest wolontariuszką koordynującą sekcję medialną: o tym, jakie relacje, więzi, efekty duchowe przyniósł tydzień w stolicy Dolnego Śląska, wie dużo. Obecność jako prewencja Po kolei wymienia wydarzenia, zatrzymując się na ich opisie. Osobiście za szczególnie efektywne uważa tworzenie przez młodzież Miejsca Pojednania w Parku Tysiąclecia. Młodzi z różnych kultur i równocześnie jednej wiary (a więc prezentujący podobne wartości i zasady) rozmawiali na temat wartości i na temat tego, czym dla każdego z nich jest miłosierdzie. - Dzięki niemu doświadczyłam, jak wiele kreatywnych działań mogę podjąć, by realizować w konkrecie mojego życia akceptującą miłość – mówi Ann, jedna z uczestniczek. Pani Magda chętnie mówi także o wizycie Koreańczyków w ośrodku dla chorych na wrocławskim Zakrzowie. Zwraca uwagę na wspólnie spędzony czas, rozmowę (jeśli była możliwa mimo językowych barier), lub samą obecność. Na wewnętrzne postrzeganie drugiej osoby jako ważnej dla mnie, z czego wynika wspólne przebywanie. - Dla mnie to bardzo ważny uczynek miłosierdzia - mówi pani Magda. A to wszystko ubogaca obu spotykających się. – Z rozmów z nimi wiem, że chyba nikt podczas diecezjalnych ŚDM nie czuje się samotny, niepotrzebny, odrzucony – moja rozmówczyni zmienia temat. Słuchając jej dochodzę do wniosku, że spotkania diecezjalne ŚDM to swego rodzaju przestrzeń prewencji problemów emocjonalnych. Zapobiega depresjom czy załamaniom zanim się pojawią – nie poprzez metody naukowe, terapeutyczne, ale poprzez zwyczajną ludzką życzliwość, akceptację i ciepło. - Jest mnóstwo sytuacji, w których współdziałanie przynosi szybkie i dobre rezultaty. Np. ktoś z Francji, z której przyjechało wielu niepełnosprawnych osób, potrzebował wózka inwalidzkiego. Wystarczyło nagłośnić to wśród naszych wolontariuszy i w ciągu minuty, problem został rozwiązany - pani Magdalena pokazuje jak razem zawsze można więcej. Katolicy: 10 % Wracając do gości z Korei. Do Wrocławia przyjechało ich czterdzieści, w tym – co wyjątkowe – aż sześciu kapłanów. Podczas spotkań w parafii zaprezentowali swoją kulturę. Opowiadali m.in. o tym, że katolicy w ich kraju stanowią ok. 10%. Spotkanie z osobami z kraju, gdzie zupełnie inaczej rozkładają się statystyki, dotyczące wyznań, skłania do refleksji. To już nie czytanie, czy oglądane w internecie informacji, lecz spotkanie z drugą osobą, która w bezpośredniej rozmowie mówi o takiej rzeczywistości. Odnajdujesz elementy, które nas różnią, które inaczej nas kształtują. I elementy, które łączą. Jak choćby silne, niczym w Polsce, nabożeństwo do Matki Bożej. Zdobywasz w ten sposób wiedzę, kształtujesz swoją mądrość. - Od moich gości i osób z innych nacji, które spotykam podczas ŚDM w diecezjach, uczę się otwartości – mówi pani Magda. – Takiej otwartości, która polega na wychodzeniu z ukształtowanych przekonań. Wiadomo, że każdy z nas ma wyobrażenia płynące z życiowego doświadczenia, i z mediów kształtujących postrzeganie rzeczywistości. Gdy mieszka się pod jednym dachem, łatwo i w sposób naturalny można te przekonania zweryfikować, ukształtować na nowo, na bardziej służące. Pani Magda mówi też trochę o więziach pomiędzy nią o Koreankami. Były podczas wspólnych chwil momenty głębsze, gdy dziewczyny prosiły ją, by opowiedziała świadectwo swojej wiary lub przedstawiła historyczne doświadczenie komunizmu w Polsce. I chociaż z powodu dużej ilości pracy wolontaryjnej widywała swoich gości rzadko, ta więź powstała. - Gdy ma się kogoś w swoim domu, spędza się razem choćby tylko trochę czasu, to buduje relację i rozwija człowieka. I nawet jeśli nie przerodzi się to w długą znajomość, nasza wymiana już teraz otwiera nas i ubogaca. - Odkrywamy różnice indywidualne, społeczne, kulturowe, i odkrywamy podobieństwa. To, że bez względu na kraj – wszyscy jako ludzie jesteśmy do siebie podobni – podsumowuje pani Magda. – A w przypadku osób, zgromadzonych na ŚDM, łączy nas także wspólna wiara. Inwestycja w przyszłość Diecezjalne przygotowania do ŚDM to także miejsce, gdzie z powodzeniem można kształtować i profesjonalizm, i umiejętności zarządzania grupą, a także bycie uważnym na potrzeby ludzi z zespołu. Przyjazne emocjonalnie i równocześnie efektywne działanie. Mam tu na myśli pracę wolontaryjną. Najpierw, przed ŚDM, przez wiele tygodni wolontariusze przygotowywali się przez modlitwę, integrację, działania organizacyjne. - Podczas pracy wolontaryjnej zdarzają się sytuacje nagłe, trudne, nerwowe – mówi pani Magda. – Młodzi ludzie stresują się odpowiedzialnością, zdarza się że coś nie wyjdzie. „OK, nie wyszło, więc jak możemy to naprawić” – taką reakcję w naszej grupie kształtowaliśmy jako nawyk. – Przyglądaliśmy się problemowi, generowaliśmy rozwiązania, rozwiązywaliśmy – a na przyszłość wyciągaliśmy wnioski, by działać jeszcze lepiej. Taka atmosfera stwarza wolontariuszom możliwość wielopłaszczyznowego rozwoju: przydatnego w relacjach, w kolejnych inicjatywach, w pracy zawodowej, w rodzinie. Fot. Dorota Niedźwiecka

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną