ŚDM: Dobry PR Polski

0
0
0
/

  DSC_9687- ŚDM to okazja przede wszystkim dla nas, Polaków: bo dajemy się poznać światu jako naród gościnny i życzliwy. Odwiedzający nas obcokrajowcy zyskują warunki, by przezwyciężyć niesłużące stereotypy, a kształtować te, które budują porozumienie – mówi Joanna Andrzejewska z Wrocławia. Joanna Andrzejewska i jej siostrzenica, gimnazjalistka, Natalia Kowalewska chętnie opowiadają o gościach z egzotycznego dla nas Ekwadoru. Do Wrocławia przyjechało ich ponad 19.0, co wyjątkowe – o dużej rozpiętości wieku. Najmłodszy uczestnik ma 13 lat, najstarsi po 70. U pani Joanny zamieszkało dwóch Ekwadorczyków po dwudziestce. Studiują ekonomię i prawo. Ekwadorczycy i polska stuła Panią Joannę cieszą opinie jej gości o Polsce. O tym, jak entuzjastycznie mówią o naszym kraju, komunikują, że czują się tu dobrze. Że mają możliwość poprzez doświadczenie poznać tak odległy dla nich kraj. Podczas spotkań w rodzinie, gdy jest ktoś kto tłumaczy, rozmawiają o zwyczajnym życiu. O tym, że na ulicach dużych miast Ekwadoru jest dużo głośniej niż na ulicach Wrocławia. Panuje przysłowiowa dowolność – zamiast przepisów drogowych, i jest dużo, dużo bardziej niebezpiecznie. Ciekawe i zaskakujące dla obu stron wydarzenia dzieją się niemal co chwilę. Pani Joanna z przejęciem opowiada o 25 rocznicy ślubu jednego z ekwadorskich małżeństw, która przypadła akurat na niedzielę, gdy gościli w parafii. - Nasz polski ksiądz zaprosił ich do ołtarza, po błogosławieństwo. I zaaranżował połączenie elementów ekwadorskich i polskich – pani Joanna opowiada z błyskiem radości w oku. – Zgodnie z polską tradycją zaprosił ich do odnowienia ślubów, i – gdy się zgodzili – „po naszemu” związał im ręce stułą (jak się dowiedziałam, w Ekwadorze nie ma takiego zwyczaju). Jubilaci odnowili przyrzeczenie nie zgodnie z formułą, lecz własnymi słowami. To było ciekawe, gdy ksiądz misjonarz nam je przetłumaczył. Świat się kurczy Młodzi w domu pani Andrzejewskiej porozumiewali się między sobą łatwiej. Natalia zna hiszpański na tyle, by poprowadzić rozmowę. Młodych łączyła także – mimo oddalenia o 11 tysięcy kilometrów – wspólna kultura. A precyzyjniej: rock kultura. O tym, że świat się skurczył dzięki osiągnięciom multimedialnym przekonali się osobiście. - Rozmawialiśmy o muzyce – bo to nas wszystkich interesuje. Jeden z chłopaków gra na gitarze i nauczył mnie chwytów do młodzieżowej piosenki rockowej - wyjaśnia. - To także są atrakcyjne dla młodych spotkania, ze względu na to, że ułatwiają im wyjście z wirtualnej, rzeczywistości. Zachęcają do budowania poza facebookowej więzi. Gdy nie ma możliwości rozmowy, porozumienie nadal pozostaje. Wystarczy, że ktoś włączy muzykę, a chłopcy zaczynają nucić melodię, tańczyć – przez co budują wokół siebie radosną atmosferę. (Co dla polskich gospodarzy nowe: nawet gdy przejeżdżają ulicą, obok klubu, chłopcy zaczynają tańczyć i śpiewać). W polskim domu porozumiewają się także bez tłumacza i bez znajomości słów. Pani Joanna mówi o tym, co poświadcza wiele innych osób – nawet jeśli przez ograniczenia językowe trudno zejść na głębokie tematy, relację budują przez obecność. - Doceniam i cieszę się, gdy moi goście decydowali się wieczorem pobyć z nami. Włączaliśmy wtedy swoją kreatywność: tłumacząc zwroty za pomocą internetu, gestykulując, rysując. Albo – po prostu czerpiąc ze swojej obecności - wyjaśnia. Ciekawe, poszerzające sposób myślenia, perspektywę były takie elementy, jak wspólne oglądanie zdjęć. - Duże wrażenie zrobiła na mnie fotografia taty jednego z chłopców, w Puszczy Amazońskiej, z gadem na rękach. To uświadamia, w jak różnych warunkach i kontekstach żyjemy. Wspólnota o światowym zasięgu Te spotkania dla pani Joanny były ważne także ze względu na wspólną, odbywającą się w kościele parafialnym modlitwę. Atrakcyjną i pozwalającą spojrzeć szerzej wyciągnąć nowe ogólne wnioski. Podejmowana przez osoby z różnych kultur, języków i krajów, pozwala zobaczyć, że jako chrześcijanie jesteśmy na całym świecie. To daje poczucie przynależenia do odgrywającej ważną rolę i mającej olbrzymi zasięg wspólnoty. - Czuję się wewnętrznie ubogacona, gdy mam okazję – tak jak dzisiaj – usłyszeć świadectwo nie tylko przedstawicieli naszej nacji, ale np. ekwadorskiego księdza. Ze swojej południowoamerykańskiej perspektywy mówił o znaczeniu wiary w jego rodzinie. O roli mamy, dla której najważniejszymi wartościami były wiara i miłość. Pragnęła, by pozostały po niej, gdy jej już nie będzie na świecie. I tak się stało. - Rozmowy z naszymi Ekwadorczykami , bezpośredni kontakt sprawiają, że wiedza i doświadczenie pozostanie w nas i na ich bazie będziemy budować na pewno inne już, bardziej elastyczne postrzeganie rzeczywistości – konkluduje Natalia. Wyliczając korzyści tych spotkań, mówi o większej otwartości, umiejętnościach interpersonalnych, przydatnych w budowaniu każdej relacji. - Cieszy mnie to, że przyjeżdżając do Polski, nasi goście na własne oczy mogą zobaczyć, posłuchać, poczuć – jak funkcjonuje nasz kraj. Doświadczyć gościnności bardzo wielu osób. A przez to – jeśli tak było – porzucić negatywny stereotyp Polaka i zbudować nowe postrzeganie, silniejsze bo wyprowadzone z doświadczenia. Lidia Maj Fot. Lidia Maj    

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną