Więź. Wiara. Radość - ŚDM to owoce Ducha

0
0
0
/

sdm_wroclawNilay, który na ŚDM przyjechał z Kanady, poznał lepiej kraj swoich przodków. Elżbieta, Zbigniew i Viktoria doświadczyli jeszcze mocniej głębi swojej wiary. Spotkanie Nilay'a (17 lat) i Jasona (30 lat) z państwem Jakuszkin potwierdza zasadę, że otwartość rodzi otwartość. Niewielkie obawy co do tego, czy w naszej kulturze goście będą dobrze się czuli, rozprysnęły się zaraz, gdy Kanadyjczycy weszli do domu. Otwarci, weseli, ciepli, sympatyczni – szybko zdobyli sobie sympatię gospodarzy. Rozbudzili ciekawość. Wspomnienia sprzed lat Pani Elżbieta i Zbigniew sami uczestniczyli w ŚDM-ach, tuż po tym, jak zainicjował je Jan Paweł II. Doświadczali gościnności, zaangażowania osób z innych krajów i chcieli umożliwić to samo innym. - Szczególnie teraz, gdy tyle jest niepokojów i obaw, związanych z zamachami terrorystycznymi na zachodzie, chcemy, na ile to w naszej gestii, umożliwić spotkanie głowy Kościoła katolickiego z młodzieżą – mówią. Czas z kanadyjskimi gośćmi to dla nich także czas refleksji. Wspominają swoje wyjazdy, gdy jako pierwsze pokolenie po wyjściu Polski z komunizmu, mogli zwiedzać Zachód. Mówią chętnie o papieżu-Polaku, który wpływał na kształtowanie ich tożsamości. - W tym kontekście ważne są dla nas momenty, jak ten przy stole, w którym Jason opowiadał o swoim spotkaniu z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI. O tym, że uczestniczył już piąty raz w Światowych Dniach Młodzieży, i za każdym razem bierze ze sobą coraz więcej młodych osób. Światowe Dni Młodzieży dają możliwość wspólnej radosnej modlitwy uwielbienia, głębokich rozmów ludzi z różnych kontynentów – mówi pan Zbigniew. – Te doświadczenia stają się czymś, z czego młodzi mogą czerpać – ważne dla siebie wartości, inspirację, postawy. Mam też nadzieję, że za kilka lat, tak jak my teraz, oni podejmą się przyjmowania gości, po to, by ta inicjatywa nadal trwała jak najdłużej - tłumaczy. Nowe ubogaca Jeden z gości, Nilay, łączy w sobie trzy kultury. Polską (po mamie), Hinduską (po ojcu) i Kanadyjską (gdzie się urodził i mieszka). Jego rodzice są naukowcami. W Polsce był tylko raz, jako dziecko. Orientował się dobrze w polskiej kulturze muzyki klasycznej, wiedział nawet która edycja Festiwalu Chopinowskiego odbywa się w tym roku. Po polsku potrafił powiedzieć niewiele. ŚDM były dla niego szczególną okazją, by poznać kraj, kulturę, zwyczaje swoich przodków. Dla Jasona, drugiego z gości, ŚDM było okazją, by doświadczyć Polski po raz pierwszy. Opowiadając o wspólnych rozmowach i wyjściach, państwo Jakuszkin podkreślają, jak wspólna wartość, jaką jest wiara katolicka, budowała w nich poczucie bezpieczeństwa. Jak bez obaw obdarzali gości coraz większym zaufaniem, widząc, jakimi są ludźmi, ale też wiedząc o ich wartościach duchowych. - W miarę jak wiedzieliśmy o sobie coraz więcej, zacieśnialiśmy więzi – mówi Viktoria, córka państwa Jakuszkin, studentka. – Aż po kulminację, ostatniego dnia, gdy miałam okazję pokazać im centrum miasta, z osławionymi wrocławskimi krasnalami. Dla moich rozmówców odwiedziny Kanadyjczyków były okazją do otwarcia się na coś nowego. - Nowe nie zawsze oznacza coś złego – dzieli się swoimi spostrzeżeniami pani Viktoria. - Zetkniecie się z czymś nowym także ubogaca. Przez otwartość, ciekawość, pozytywne nastawienie można dowiedzieć i doświadczyć więcej. Np. to, że dla naszych gości wiara, mówienie o niej było czymś naturalnym. Myślę, że ŚDM są m.in. po to, byśmy my, młodzi, mogli zobaczyć, jak wielu wierzących w Jezusa i przekazujących tę wiarę jest nas na całym świecie. Teraz, gdy religia w praktyce życia często schodzi na dalszy plan, to bardzo ważne.   Żywiołowa wiara Ze szczególną energią, rozbawieniem i zadowoleniem, moi rozmówcy opowiadają o niedzielnej Mszy św. w parafii. - I my, i nasi Kanadyjczycy, i Francuzi doświadczyliśmy wtedy szczególnie, jak bardzo jesteśmy różni, i jak – w tej różnorodności – tworzymy jedno ciało – mówią. Opowiadają o tym, jakie wzruszenie i fascynację wywołało w parafianach niesienie darów przez Senegalczyków. - Nasz kościół po prostu tańczył. Afrykańczycy nieśli dary w rozbujałym tańcu. Mieliśmy okazję zobaczyć, że Boga można wielbić nie tylko klęcząc lecz także wykorzystując swoje talenty podczas liturgii. Młoda żywiołowa wiara, emanowała i zarażała. Budowała otwartość, i w młodych, i w seniorach. To ciekawe, jak na większości Europejczyków zrobiło to ogromne wrażenie - zaznaczają. Czy ŚDM przez ostatnie kilkanaście lat bardzo się zmienił? Pan Zbigniew mówi, że nie. - Cieszę się, że mogłem znów doświadczyć spotkania z młodymi, dla których Chrystus jest ważny. Myślę, że zasadniczych zmian nie ma. Wszystko obraca w kręgu wiary. Państwo Elżbieta i Zbigniew bardzo cenią sobie atmosferę, która panowała podczas przygotowań do ŚDM we Wrocławiu. - Gdy jeździłem po Wrocławiu, w różnych miejscach miasta odczuwało się ich obecność - mówi. – Widziało się młodych ludzi z flagami, którzy ożywiali miasto, wnosili w nie radość. Ta euforia, spontaniczność – myślę sobie – że jest i dziełem młodości i dziełem Ducha Świętego - dodaje. - Jakie są owoce ŚDM? – podsumowują moi rozmówcy. – Więź. Na poziomie jednostek. Na poziomie parafii. Na poziomie wolontariuszy, Wrocławia, różnych narodów, Kościoła powszechnego. Świata.   Fot. Dorota Niedźwiecka  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną