„Bracia-Ukraińcy” będą chcieli odszkodowań za rzekome ludobójstwo, o które fałszywie nas oskarżają?

0
0
0
/

prawy.pl_images_wiejakMit przyjaciół-Ukraińców prysł niczym bańka mydlana, tyle że z dużo większym hukiem. W Radzie Najwyższej Ukrainy zarejestrowano dokument "Projekt uchwały o upamiętnieniu ofiar ludobójstwa, dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 1919-1951". Dzień upamiętniający to rzekome ludobójstwo wyznaczono na 24 marca. Delikatnie mówiąc zdumiewający tytuł uchwały, zawierający nie mniej zdumiewającą treść stanowi pokłosie miękkiej polityki w stosunku do ukraińskiego neobanderyzmu. Ponieważ strona polska pozostawiała bez reakcji liczne antypolskie ekscesy swoich wschodnich sąsiadów, to neobanderia rozzuchwaliła się na tyle, aby stawiać znak równości między zaplanowanym ludobójstwem dokonywanym przez Ukraińców, a rozpaczliwymi próbami Polaków obrony przed wyrżnięciem przez „ukraińskich braci”. Rzecz jasna symetrii tu być nie może, niemniej Ukraińcy przyzwyczaili się, że wmawiają Polakom przeróżne kłamstwa historyczne, licząc że uległe i koncyliacyjne władze w Warszawie przełkną je w imię wspomnianego już „braterstwa”. Niewątpliwie mamy do czynienia z kulminacją ataków ukraińskich po przyjęciu przez polski Sejm uchwały ustanawiającej 11 lipca dniem męczeństwa ofiar ludobójstwa na Kresach. Po serii agresywnych wypowiedzi ukraińskich polityków do akcji wkroczył Oleh Musij ze wspomnianą uchwałą. Jest on ukraińskim działaczem społecznym, lekarzem, i byłym ministrem ochrony zdrowia w rządzie Arsenija Jaceniuka. Aktywnie uczestniczył w antyrządowych protestach z lat 2013-2014, będąc koordynatorem sztabu medycznego Euromajdanu. Projekt uchwały został przekazany do rozpatrzenia m.in. szefom komisji: kultury, praw człowieka i mniejszości narodowych, integracji europejskiej i budżetowej w Radzie Najwyższej Ukrainy, czyli de facto wszystkim, którym udało się go wcisnąć. Jeśli jej tekst zostanie przez te komisje zaakceptowany, do głosowania nad nim dojść może już we wrześniu, gdy zakończy się przerwa wakacyjna w pracach ukraińskiego parlamentu. Jak zauważają analitycy Reduty Dobrego Imienia, jedną z możliwych przyczyn wystąpienia strony ukraińskiej jest nie tylko przełom w stosunku do Rzezi Wołyńskiej ze strony polskiego Sejmu, ale i zbliżająca się emisja filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Tego typu zatem absurdalne oskarżenie Polski i Polaków może ich zdaniem stanowić formę ataku wyprzedzającego, mającego na celu zatarcie granicy między ofiarami, a sprawcami, aby w ten sposób wywołać dezorientację w międzynarodowej opinii publicznej. Równocześnie zwracają uwagę, że w opinii znawców tematów ukraińskich Musij znajduje się na całkowitym marginesie politycznym Ukrainy, co oznacza, że jego głównym celem może być nie tyle uderzanie w Polaków, ile przysporzenie sobie popularności, a co za tym idzie - i wyborców. Niezależnie jednak od intencji samego Musija, polskie władze nie powinny tej sprawy zamiatać pod dywan, powinny za to w sposób ostry i zdecydowany zareagować. Problem w tym, że stosownej reakcji raczej się nie doczekamy tym bardziej, że minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski wręczył w czwartek oficjalnie nominację na ambasadora na Ukrainie Janowi Piekło, czyli osobie, która bardziej niż mocno sprzyja neobanderii. Swoją drogą, jeżeli neobanderii się nie powstrzyma, może ona zacząć domagać się odszkodowań za to rzekome ludobójstwo...

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną