Tzw. „wolnomyśliciele” dbali o swe dzieci - przyszłych wolnomyślicieli już na początku lat 30-tych minionego wieku. Na jednym z zebrań warszawskiego koła - a był to rok 1933! - rozpoczęto dyskusję, jak można skutecznie wciągnąć dzieci i młodzież do ruchu wolnomyślicielskiego.
Jedna ze „starszych wolnomyślicielek” – Wanda Kostecka stwierdziła nawet, że nad psychiką członków jeszcze w czasach szkolnych, zaciążyła „jak hydra nauka religji w szkole”, co opublikowała na łamach pisemka „Wolnomyśliciel polski”. Uważała, że katecheci na pytania dzieci odpowiadają frazesami (,,konwencjonanemi, trupiemi hipotezami religijnemi” ) pozostawiając dzieci skonfundowane i w gąszczu pytań bez odpowiedzi. Napisała też - a właściwe wyryczała publicznie, że religia powoduje pozbawienie zdolności trzeźwego myślenia oraz... lęk przed życiem pozagrobowym i księżmi. I to wszystko z myślą o kolejnych pokoleniach ( a boję się, że uwzględnia też i obecne – przyp. M.C.)! Swoimi „poszarpanymi teoriami” , jako żywo wpisującymi się w obecny nurt bezwzględnej poprawności politycznej i tolerancji „po trupach” oraz popłuczyn po gender ( bo raptem nawet wojujący przeciwnicy gender przestali pisać o gender i wypowiadać się na jego temat jako zagrożenia) wzbudziła żywe zainteresowanie ze strony ówczesnych rodziców.
Wspomniana tu autorka artykułu „Wolnomyśliciele! Pamiętajcie o dzieciach – przyszłych wolnomyślicielach” jako przeciwwagę „do ogłupiania przez religię” zaproponowała wychowanie w duchu wolnomyślicielskim poprzez:
1. Zabawy w duchu wolnomyślicielskim, ,,bez różnicy ras, narodowości i pochodzenia”,
2. Organizowanie referatów i pogadanek z udziałem dzieci, podczas który mogą one wypowiadać się swobodnie, bez lęku w kwestiach niezgodnych z nauką Kościoła i przedstawiać swoje zdanie, - a nie - „narzucane przez religię”,
3. Zapoznanie dzieci z pracami Marksa i Engelsa i przekonywanie , że wiedza winna być narzędziem pokoju, a nie - wojny,
4.Przygotowywanie scenek polegających na rozmowie uczonych z np. klerem jako starciu „postępu i zacofania” (a drama jeszcze przecież wówczas dramą nie była – przyp. M.C.),
5. Wyjaśnianie dzieciom, że nie religii, a wiedzy zawdzięczamy piękno i dobro na świecie
6.Wychowanie w duchu wolnomyślicielskim nie może stawiać celów utopijnych, ma być jasne i zrozumiałe dla dziecka,
7.Przed dzieckiem nie można stawiać wygórowanych wymagań – zniechęca je to do dalszej pracy (vivat przyjemność – zero obowiązków – przyp. M.C.),
Smutek ogarnia mnie bezbrzeżny, bowiem specjaliści od wychowania oraz edukacji w duchu patriotycznym wypowiadają się teraz bardzo rzadko w mediach. Ich głos niknie w harmiderze nowomowy i potoczystości lewicowych guru „od wszystkiego”.
A my – publicyści, pedagodzy, nauczyciele , rodzice – jaką spuściznę dotyczącą wychowania w duchu patriotycznym pozostawimy po sobie?
Marta Cywińska