Poważne, merytoryczne dyskusje, osobiste świadectwa, emocjonalna wymiana – tak wyglądają spotkania z Mary Wagner. Od trzech tygodni kanadyjska działaczka pro-life spotyka się z sympatykami w kilkunastu miastach Polski.
Mary Wagner – tak jak o tym marzyła – zaproszono do Polski na Światowe Dni Młodzieży. Została dłużej. Odwiedziła m.in. Warszawę, Gdańsk, Zakopane, Katowice, Lublin, Kalisz, Częstochowę, gdzie zazwyczaj w kościołach spotykała się z ludźmi. To była jej trzecia wizyta w Polsce.
- Pierwszy raz byłam w Waszym kraju w 1987 r., w czasach upadku komunizmu, z grupą młodych ludzi. Atmosfera, jakiej wtedy doświadczyłam to zachwycenie wolnością. Ludzie też dużo mówili, jak wyglądał w ich życiu miniony reżim – mówi Mary Wagner w Warszawie.
Zupełnie inaczej postrzegała Polskę podczas kolejnej wizyty, dwa lata temu – gdy miała okazję spotkać się z Polakami około pięćdziesięciokrotnie.
- Zadziwiło mnie wtedy, jak bardzo Kościół w Polsce jest żywotny, w porównaniu z Kanadą. Jak wiele osób, w tym młodych, przychodzi na codzienną Mszę św. Żywa wiara, jaką widzę u tych młodych, jest dla mnie inspirująca – przyznała.
Operacja Ratunek
W tym roku także – spotykała się z parafianami, wspólnotami, zwiedzała miasta, uczestniczyła wspólnie z ich mieszkańcami we Mszach św. Podczas spotkań dużo mówiła o sytuacji prawnej w Kanadzie.
- Od 1969 r. Kanada przestała stawać po stronie życia, zatwierdzając aborcje w wyjątkowych przypadkach. Było to za rządów premiera Pierre Trudeau, który określał się mianem katolika. Dotyczyły one zagrożenia ciąży dla zdrowia kobiety. Z czasem zaczęto nadużywać tego paragrafu, a w latach 80. Kanada zatwierdziła prawo do aborcji w stopniu nieograniczonym. Obecnie nienarodzone dziecko nie jest w Kanadzie chronione przez prawo, tak jakby stawało się człowiekiem dopiero wówczas, gdy się urodzi, a obecny premier Justin – syn Pierre Trudeau, zapowiada dalsze działania światowe na rzecz aborcji.
Według statystyk w Kanadzie co roku zabija się w wyniku aborcji ok. 100 tysięcy dzieci. Danych dotyczących antykoncepcyjnych środków działających wczesnoporonne nie sposób zebrać.
Gdy w Kanadzie legalizowano aborcję, świeccy zaczęli fizycznie blokować dostęp do klinik aborcyjnych, w ramach ruchu nazywanego „Operacją Ratunek”. Rozpoczęły się aresztowania, szykany, obostrzenia prawne. Ludzie zmienili taktykę: zamiast blokować kliniki, rozpoczęli rozmowy z kobietami, planującymi aborcję. Inni bojąc się m.in. utraty pracy zaczęli zamieniać czynne działanie na modlitwę.
Opowieść o Lindzie
- Teraz wspólnie z Lindą Gibbons działamy przede wszystkim w Toronto – mówi Mary Wagner. Linda spaceruje przed klinikami z transparentem z podobizną dziecka nienarodzonego i napisem: „Mamo dlaczego, skoro mam tyle miłości do przekazania?”. W ciągu ostatnich 22 lat, 11 z nich spędziła w więzieniu – Mary mówi cicho i spokojnie.
Dlaczego? Pani Linda dziś mówi publicznie, że zabiła swoje czwarte dziecko . Osiem lat później stała się chrześcijanką. Gdy zobaczyła na filmie, jak dziecko w 13 tygodniu potrafi bronić się przed narzędziami abortera, postanowiła zacząć działać w ich obronie.
- Zrozumiała, że to nienarodzone najpierw należy do Pana Boga. Uznając swój grzech, ze świadomością że Bóg jej wybaczył, niestrudzenie dociera do innych kobiet - wspominała.
Linda ma wielką miłość do Jana Pawła II. Ceni go szczególnie za encyklikę „Evangelium Vitae”, gdzie na ostatnich stronach zwrócił się do kobiet z doświadczeniem aborcji. Podkreślił w niej, że dziecko, chociaż zabite, nie jest definitywnie stracone. Dla kobiety, która uzna swój grzech, także zaczyna się nowa droga.
- ¼ kobiet w Kanadzie miała na jakimś etapie życia przynajmniej jedną aborcję – mówi Mary Wagner. – 80 proc kobiet, które mam okazję spotkać w więzieniu, przyznaje się, że doświadczyło aborcji – Mary podkreśla, że kobiety, które doświadczyły bólu aborcji bywają bardzo elokwentnymi, czyli skutecznymi obrończyniami życia nienarodzonych.
- Tak samo jak zabiegamy o prawo do życia dla dzieci, tak samo zabiegamy wraz z Lindą o to, by uleczyć kobiety – mówi. W jaki sposób? Rozmawiając, modląc się, wręczając białe róże. A czasem wskazując na coś zaskakującego, np. nalepkę z podobizną prezydenta Reagana z napisem: Dziwię się, że te osoby, które są za aborcją, zdążyły się już urodzić.
Wymiana doświadczeń
Aż miło było patrzeć, jak ludzie w różnych miejscowościach wyrażają swoją solidarność z Mary Wagner. Bukiety kwiatów, białe róże, słowa wsparcia i zapewnień o modlitwie słyszała chyba w każdym mieście.
W Lublinie spotkanie przerodziło się w wymianę świadectw. Niektórym trudno było ukryć wzruszenie, gdy słuchali opowieści pani Joanny, która nie zgodziła się na aborcję mimo że tylko jedno z jej dzieci jest zdrowe. Inna pani mówiła obecnym, że dobre rozwiązanie jest możliwe w każdej sytuacji. Była po kilku cesarskich cięciach, operacjach macicy i poronieniu, i lekarze podejrzewali że kolejnej ciąży nie przeżyje. – Zawierzyłam Maryi. To była najlepsza ze wszystkich ciąż - podkreśla.
Były także rozmowy o trudach: jak 65-letniej mamy, opiekującej się samotnie dorosłym synem, chorującym na czterokończynowe porażenie mózgowe, na które zapadł po porodzie.
- Nie żałuję, że go chroniłam, że nie zgodziłam się na aborcję – którą mi proponowali –podkreślała, opowiadając o tym, jak pomimo trudów, jest dla niej ważny.
- Kiedy moja mama była ze mną w ciąży, chciano mnie zabić – mówił trzydziestoparoletni pan Marek. – Przez pierwsze trzy lata poważnie chorowałem, przebywając przede wszystkim w szpitalu. Pan Jezus dał mi życie – jestem tu. I chcę Pani podziękować, że Pani też tu jest. I że staje Pani po stronie życia, nawet za cenę więzienia – zwrócił się do kanadyjskiej obrończyni życia.
Fot. Lidia Maj