POWSTANIE WARSZAWSKIE – jak widzimy je dzisiaj?

0
0
0
/

Dziś mija 69. rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Jak co rok w tych dniach powraca dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami co do zasadności zrywu. Przemyśleniami na ten temat dzieli się w swoim felietonie Jacek K. Matysiak.

 

 

 


Czekamy Ciebie

 

Czekamy Ciebie  czerwona zarazo

Byś wybawiła nas od czarnej śmierci

(...)Warszawa, 26 sierpnia ’44, autor „Ziutek”

 

Przez lata Warszawa była ośrodkiem oporu, siedzibą Komendy Głównej A.K., Rady Jedności Narodowej, Delegata Rządu, stolicą Polski Podziemnej. Tu było ok. 45 000 zorganizowanych żołnierzy (ale broni wystarczało tylko dla 2,500 powstańców), największa siła w kraju i wydawało się logicznym stoczenie tymi siłami bitwy z bitym, wycofującym się w nieładzie i panice wojskiem niemieckim, a takim go widziano w dniach 23, 24 i 25 lipca. Napięcie rosło. Niemcy uciekali w pośpiechu z Warszawy. Jednak 26 i 27 lipca sytuacja radykalnie się zmieniła, koniec paniki, zdyscyplinowane już jednostki niemieckie przemieszczały się przez Warszawę w kierunku wschodnim…

 

Około południa 21 lipca’44 trzej generałowie: Komorowski –„Bór”, „Lawina”, „Znicz” (d-ca KG A.K.), Pełczyński-„Grzegorz” (szef sztabu KG, z-ca d-cy KG A.K.) i przybyły z Londynu w maju 1944, Okulicki - „Kobra”, „Niedźwiadek” (z-ca szefa sztabu d/s operacyjnych) podjęli wstępną decyzję o rzuceniu Warszawy do walki, aby wystąpić, jako gospodarze wobec zbliżających się w zawrotnym tempie zwycięskich Rosjan, którzy będąc sojusznikami naszych sojuszników, mieli otrzymać szansę operacyjną w Warszawie. Nie wiedzieli jeszcze o planowanym wyjeździe premiera Mikołajczyka z Londynu do Moskwy, nie wiedzieli o utworzeniu przez Sowietów PKWN (Moskwa, Chełmno/Lublin). Główny wpływ na ich decyzję miały: błyskawiczne zmiany na froncie i wieść o zamachu na Hitlera. 22 lipca gen. Bór spotkał się z Delegatem Jankowskim w tej sprawie, decyzję następnie zatwierdziła Komisja Główna RJN (podziemny parlament).

 

25 lipca d-ca A.K. powiadomił depeszą Londyn: „Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę” i prosił o ewentualne zrzucenie brygady spadochronowej ( gen. S. Sosabowskiego) i bombardowanie lotnisk niemieckich pod Warszawą.

 

27 – go lipca niemiecki gubernator dystryktu warszawskiego Fisher wydał zarządzenie stawienia się 100 000 ludzi do robót fortyfikacyjnych. Również Komendant Okręgu Warszawa-miasto płk. Chruściel-„Monter” (w latach 1936-38 wykładowca taktyki w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie- w cywilu doktor praw) tego dnia wydał rozkaz „Alarmu” do powstania (odwołany następnego dnia przez gen. Bora). 29 lipca ukazała się odezwa płk. Juliana Skokowskiego (dowódca lewicowego PAL-u), mówiąca o (!) ucieczce gen. Bora wraz ze sztabem z Warszawy, informująca, że wobec tego on obejmuje dowództwo nad wszystkimi podziemnymi oddziałami w stolicy.

 

Wieczorem następnego dnia radio Moskwa, a dzień później radiostacja polskich komunistów -Związku Patriotów Polskich „Kościuszko” wzywają ludność Warszawy do walki: „Ludu Warszawy. Do broni.” Manifest PKWN określał komunistyczną KRN, jako jedyne legalne źródło władzy w Polsce, nazywając Rząd Emigracyjny w Londynie i jego Delegat w kraju władzą samozwańczą i nielegalną. Niemcy spodziewali się powstania z 29 na 30 lipca i podjęli działania wzmacniające.

 

30 lipca przybył do gen. Bora emisariusz Jan Nowak-Jeziorański z pesymistycznymi wieściami o niemożliwości zrzucenia brygady spadochronowej, większych zrzutów broni, porozumienia z Sowietami, dodając, że Polska jest w rosyjskiej strefie wpływów i będzie okupowana przez Armię Czerwoną. Szybko jednak zrozumiał, że przybył za późno. Zastanawiano się już tylko, kiedy zaczynać...

 

31 lipca rano na naradzie sztabu d-twa A.K. „okrągły stół” i po referacie płk. Iranka-Osmeckiego („Heller”-szef oddz. II wywiadowczego KG A.K.), wystąpił gen. Okulicki i w bardzo ostrej formie zarzucił tchórzostwo gen. Borowi, żądając natychmiastowego rozkazu do powstania, „Niemcy już są pobici”. Po nim wystąpił płk dypl. J. Szostak („Filip”-szef III oddz. operacyjnego) kończąc: lepiej zacząć o tydzień za wcześnie, niż o godzinę za późno. Następnie płk A. Chruściel-„Monter” przedstawił braki w uzbrojeniu, sugerując, że siły są zbyt słabe, aby uderzyć, kiedy Niemcy nie są w odwrocie, więc trzeba czekać. Tego dnia zarządzono drugą odprawę na 18.00. Uczestnicy dowiedzieli się o oddziałach sowieckich w Radości, Wołominie i Radzyminie. Rosjanie wzięli do niewoli d-cę 73 dyw. niemieckiej na Pradze, głośno było o panice wśród Niemców w Legionowie.

 

Jednocześnie ogłoszono wyjazd Mikołajczyka do Moskwy. Powstanie mogło tylko pomóc premierowi we wznowieniu stosunków dyplomatycznych. Gen. Bór poprosił delegata Jankowskiego o zatwierdzenie decyzji. Ten zapytał jeszcze, co będzie, jeśli Rosjanie zatrzymają się, Pełczyński: ”wtedy Niemcy nas wyrżną”. D-ca A.K., Delegat Rządu, po naradzie z gen. Pełczyńskim i gen. Okulickim w obecności mjr. Janiny Karasiównej, ”Haka”, ”Bronka” (szef łączności wewnętrznej) na wniosek „Montera” podjęli decyzję o godzinie ”W” na 1 sierpnia godz. 17.00.

 

Płk. Iranek-Osmecki (szef wywiadu) przybył już po wydaniu decyzji (łapanki, godzina policyjna) i zaczął podważać meldunek „Montera” o załamaniu się oporu niemieckiego, wskazując na napływające nowe jednostki pancerne. Podobny meldunek przekazał płk dypl. K. Pluta-Czachowski „Kuczaba” szef V oddz. łączności operacyjnej, Bór odparł: Stało się. Jest już za późno, aby decyzję odwołać”.

 

OPINIE

 

Powstanie miało na celu opanowanie stolicy przez A.K., wzmocnienie w oczach opinii światowej prawa i roszczeń legalnego Rządu w Londynie do reprezentowania i objęcia władzy w Polsce w obliczu polityki faktów dokonanych Stalina na zajmowanych polskich ziemiach. Powstanie, szczególnie w pierwszym okresie, było swoistym festiwalem polskości, patriotyzmu i „swojskości”, oczywiście atmosfera zmieniła się na gorsze z upływem czasu...

 

Przed wybuchem powstania Rokossowski otrzymał rozkaz zajęcia Warszawy do 2 sierpnia, moment rozpoczęcia powstania wybrano, więc dobrze, oczywiście w tym czasie nastąpiło niemieckie kontruderzenie, ale tego nie można było przewidzieć. Doświadczenia z Wilna, czy Lwowa wskazywało na możliwość sojuszu taktycznego nadchodzącej Armii Czerwonej i sił AK, chociaż końcowy etap tego współdziałania był dla Polaków przykry, a szczególnie dla ich oficerów.

 

Są głosy, że powstanie było przyczyną, dla której Stalin nie wchłonął Polski, jako 17 republiki, tego chciał ZPP z W. Wasilewską na czele, ideę tę forsowała wpływowa Zofia Dzierżyńska. Jednak Stalin już wiosną 1943, postanowił utworzyć wianuszek państw „narodowych „ w środkowo-wschodniej Europie i zupełnie je sobie podporządkować. Intencją przywódców polskich było przeszkodzenie w ustanowieniu się moskiewskiego PKWN w stolicy. Czy powstanie wybuchło, bo gen. Bór uległ nastrojom własnego narodu? Czy jak powiedział płk dypl. J. Bokszczanin („Sęk”, „Wir”, KG A.K.), że „była to albo lekkomyślność, albo nerwy nie wytrzymały”?

 

Nie bez znaczenia dla wyboru godziny „W” było żądanie Delegata Jankowskiego 24 godzin przed wejściem Rosjan na zainstalowanie władzy cywilnej. Błędną w konsekwencji była zmiana godziny ataku z nocnej na rozpoczęcie ataku w ciągu dnia…

 

Czy powstanie powinno być przerwane wobec niemieckiego bestialstwa i rozstrzeliwań, nawet bez praw kombatanckich? (Deklaracja rządów Wielkiej Brytanii i USA z 29 sierpnia 1944 o uznaniu A.K. za wojska sojusznicze). Podziemna RJN wystąpiła z sugestią kapitulacji ok. 10 września, ale wtedy Sowieci podeszli do Pragi i ciągle liczono na pomoc. Już pierwszego dnia zginęło ok. 2,500 powstańców, w pierwszym tygodniu zginęło ponad 40, 000 cywilów! Nie po to jednak Stalin stworzył LWP, Polskę Lubelską, aby oddawać władzę zwolennikom Niepodległej w Warszawie.

 

Walczący w Warszawie Polacy nie chcieli czegoś niezwykłego, 19 sierpnia 1944 wybuchło powstanie w Paryżu, już 24 sierpnia do Paryża wkroczyła francuska 2 Dyw. Pancerna, następnego dnia Niemcy się poddali.

 

Czy to pokolenie wychowane na tradycji walki wykuwania Niepodległej pod koniec I w. ś., które podjęło nierówną walkę w 1939 r., mogło nie podjąć walki w sierpniu 1944, kiedy losy Polski miały się decydować na długie lata? Warszawa z atmosferą rosnącego terroru, łapanek, nieustannych zagrożeń, ciągłych rozstrzeliwań, upokarzania Polaków w każdej możliwie sytuacji, w przeciwwadze uwierzyła w ideę pomszczenia, wymierzenia sprawiedliwości, w ideę powstania. Trudno to nam dzisiaj zrozumieć, ale idea uderzenia na Niemców brała się też stąd, że w ciągu 5 lat ok. 480, 000 zostało zabitych, wywiezionych na roboty lub do obozów koncentracyjnych…

 

Walka zaczęła się w Warszawie, ale to była walka o Wolną Polskę! Zachodni okupant wcześniej utworzył Generalną Gubernię, wschodni właśnie Polskę Lubelską, powstańcy chcieli zdobyć Warszawę dla Niepodległej.

 

Postępowanie Rosjan wobec powstania odsłoniło wreszcie aliantom ich oblicze, Churchill nazwał to początkiem „zimnej wojny”. Potwierdza to niemiecki historyk, Hans von Krannhals, pisząc o powstaniu Warszawskim: „Tu i nie gdzie indziej rozpoczęła się »Zimna Wojna« między wschodem a zachodem”. Niestety już znacznie wcześniej miała miejsce gra wśród wielkiej trójki. Churchill chciał uderzeniem przez Bałkany walczyć w Europie o wpływy ze Stalinem, Roosevelt sprzyjał apetytowi Stalina, wstrzymując pochód na Berlin tak, aby dotarli tam pierwsi Rosjanie. Amerykanie czekali. Gen. G. Patton był wściekły: jak można nie wykorzystywać sytuacji i przeć do przodu…

 

Według mnie największą świnią był Roosevelt, to on oszukał swoich wyborców, a polskich Patriotów stwarzając pozory życzliwości, a wyraźnie poza plecami Churchilla sprzyjał Stalinowi, Polska była pionkiem, jaki ochoczo poddał Stalinowi. To on otoczony sowieckimi szpiegami tanio i nikczemnie (znając rzeczywistość) sprzedał Polskę Stalinowi.

 

Stalin dowiedział się o powstaniu 2 sierpnia o 1.10 po północy od angielskiego Sztabu Generalnego, depesza zawierała prośbę o pomoc i współdziałanie. Stalin (weteran przegranej wojny 1920 r.), znając plan „Burza” był powstaniem zaskoczony, ale jeszcze tego samego dnia wydał tajny rozkaz marsz. Rokossowskiemu i marsz. Koniewowi, aby natychmiast wstrzymali ofensywę na froncie i zajęli się tylko umacnianiem zdobytych przyczółków. Jednocześnie zaczął taniec pozorów z aliantami. Liczył, że czas rozwiąże sytuacje w Warszawie po jego myśli.

 

Jednak decyzja o wybuchu powstania, zatrzymując ofensywę sowiecką (na 6 miesięcy!), zdecydowała o tym, ile obszaru niemieckiego zajmą Rosjanie, a ile zachodni alianci (mimo wcześniejszych uzgodnień). Wojna mogłaby zakończyć się kilka miesięcy wcześnie z większymi sowieckimi zdobyczami i mniejszymi ludzkimi stratami…

 

Powstanie też ocaliło wielu niemieckich cywilów, dając im czas na ewakuację na zachód, a samemu Hitlerowi pozwoliło przerzucić ok. 30 dywizji na ostatnią ofensywę na froncie zachodnim.

 

Czy możliwa była inna koncepcja niż zniszczenie powstania i Warszawy, przecież niektórzy Niemcy chcieli wbić „klina” między aliantów i opuszczając Warszawę z jej londyńskim rządem, wrzucić przysłowiowego „szczura” aliantom. W Warszawie powstałby popierany przez zachód rząd, pod nosem Stalina, były takie koncepcje, ale po zamachu na swoje życie z 20 lipca Hitler stwardniał, nie było ochotników, aby go o tym przekonać.

 

Polacy przegrali powstanie, dając z siebie wszystko, zwycięstwo mogło być tylko w sferze duchowej, moralnej. Tym razem nie było wstydu za Zaleszczyki, za ucieczkę Rządu i Dowództwa. Walczyli do końca, ale nie mogli zwyciężyć. Tak jak w swojej długiej historii, w powstaniach: kościuszkowskim, listopadowym, styczniowym, kiedy szanse często nie były większe, wiedzieli, o co walczą i za jakie wartości przyjdzie im zginąć. Polska kwadratura koła.

 

W marcu 1945, gen. Reinhard Gehlen (po wojnie szef wywiadu RFN), wybitny znawca wschodniego teatru działań, zakończył przygotowywane dla Himmlera 200 stronicowe opracowanie o organizacji, szkoleniu, taktyce, wywiadzie i łączności Armii Krajowej. Upadające Niemcy chciały uczyć się sztuki beznadziejnego oporu od najlepszych...

 

Wszelkie próby kontaktów z Rosjanami nie przynosiły rezultatów (sowieccy szpiedzy: kpt. Konstanty Kaługin, kpt. Ivan Kołos odmawiali przesyłania depesz do Armii Czerwonej albo przesłane pozostawały bez odpowiedzi). Gen. „Monter” wysłał radiostację z por. „Makiem” do Rosjan, ale kontakt trwał tylko kilka dni. Stalin miał inne plany.

 

Na scenie milionowego miasta miał się rozegrać rozstrzygający akt politycznej polsko- rosyjskiej konfrontacji w celu ostatecznego ustawienia stosunków z rosyjskim molochem. Gen. Okulicki: „Potrzebny był czyn, który by wstrząsnął sumieniem świata”. Zniszczeniu uległo prawie całe miasto, zginęło ok. 200 000 mieszkańców, spłonęły muzea, archiwa i biblioteki.

 

Paradoksalnie, powstanie, zamiast przeszkodzić, pomogło komunistom z PKWN w przejęciu władzy w Polsce. Stalin dokonał tego przy milczącym przyzwoleniu Londynu i Waszyngtonu. To, że Hitler wykonał mokrą robotę Stalina w Warszawie, nie zmienia imperialistycznego sowieckiego postępowania i tragizmu powstań: berlińskiego 1953, węgierskiego 1956, czy praskiego 1968. Może ta krwawa ofiara warszawska sprawiła, że dlatego nie było powstania w 1956r w Warszawie i był bezkrwawy sierpień’80? Czy utrata narodowej elity upodobniła nas na dziesięciolecia do Czechów, którym wyrżnięto elitę w bitwie pod Białą Górą w 1620 r.?

 

Zastanawiające jest zdecydowane parcie do powstania gen. L. Okulickiego, przecież znał gen. Sierowa/Iwanowa (to z jego łaski później żył i pracował Bolesław Piasecki) od czasu aresztowania we Lwowie (niektórzy sądzą, że współpracował) i drugi raz zetknął się z nim, kiedy Sowieci aresztowali przywódców (16-tu) Podziemnej Polski, już po upadku powstania.

 

Dziś wielu komentatorów myśli, że najlepszą opcją było przeczekanie sytuacji i niewydawanie walki tak, aby ocalić (KG NSZ, gen. K. Sosnkowski, gen. Anders i inni) jak najwięcej narodowej tkanki biologicznej.

 

Zgoda, jeśli Niemcy nie zamieniliby Warszawy w twierdzę, to nie zginęłoby ok. 200 tys. Warszawiaków tylko mniej. Natomiast wkraczający za Armią Czerwoną oprawcy z NKWD wyaresztowaliby ten cały kwiat konspirującej inteligencji warszawskiej i wywieźliby ich (zaplutych karłów reakcji) za Ural (podobny był plan zwycięskiego Hitlera), gdzie zginęliby z wycięczenia i w nędzy w kopalniach złota, niestety bez mogił…

 

Jeśli potępimy decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego, to powinniśmy konsekwentnie potępić powstanie kościuszkowskie, listopadowe, czy styczniowe, przecież były one również szaleńcze i na pewno w przeciwieństwie do PW nie mogły nawet liczyć na sojuszników…

 

I jeszcze jedno. Niektórzy zarzucają płk. Ryszardowi Kuklińskiemu, że znając dobrze plany wprowadzenia stanu wojennego, nie ostrzegł kierownictwa „Solidarności” tak, aby mogła się bronić, zabezpieczyć, stawić czoła wykonawcom woli sług Kremla. Wydaje się, że Kukliński (wiedząc przecież, że „Solidarność” naszpikowana jest agentami SB), pamiętał o bezradnym heroizmie Powstańców Warszawskich i nie chciał powtórzyć pozbawionego szans zwycięstwa, przelewania polskiej krwi, której rezultatem byłoby dalsze zubożenie biologicznych zasobów Narodu.

 

Tym bardziej że wiedział, że tak jak Węgrom w 1956 roku, tak i Polsce 1981 roku, zachód pomocy by nie udzielił, dlatego płk Kukliński rozumiał, że to USA, które usilnie wspomagał, muszą wyrwać imperialne kły Rosji Sowieckiej, aby Polska miała szansę na niepodległość. Tak więc szanujmy historię, ale i ucząc się jej, wyciągajmy z jej zapisu właściwe i praktyczne wnioski. Może lekcja PW spowodowała, że Solidarność wybrała pokojową drogę przemian, ale także Sowieci nie byli skłonni szybko wchodzić militarnie do Polski w 1956, czy 1981? Teraz rodzi się pytanie: czy nasze pokolenie sprostało kolejnemu wyzwaniu następnego zakrętu naszych dziejów, czy też nie jesteśmy w stanie nieść w przyszłość polskiego krzyża i nie rozumiemy już takich pojęć jak Suwerenność i Niepodległość?

 

To okrutne mieć do wyboru: żyć jak bity i zaszczuty strachem pies albo walczyć heroicznie w obronie wpojonych wartości…

 

Wojna jest perspektywą straszną nie tylko dla ludzi, w tej samej wojnie imperium stracili Anglicy, imperium stracili Japończycy, imperium i narodową dumę Francuzi, Żydzi stracili kilka milionów ludzi, Sowieci miliony ludzi, zniszczenia, podobnie tylko gorzej Niemcy. Jedynym zwycięzcą w tej wojnie byli Amerykanie. Polska przegrała wojnę (choć oficjalnie była w obozie zwycięzców) stając się częścią sowieckiego imperium. Żydzi zarażeni polskim etosem godności rzucili się do beznadziejnej walki, czego można byłoby wtedy spodziewać się po młodych konspirujących Polakach?

 

A jak dramat powstania rozumieli ginący w boju jego uczestnicy? Wspomniany wcześniej poeta, żołnierz Józef Szczepański „Ziutek", który zginał w PW w „Czerwonej zarazie” pisał:

 

Śmierć nie jest straszną, możemy umierać.

Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska-zwycięska- narodzi.

 

I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić.
Czerwony władco rozbestwionej siły”.(…)

 

Jak myślisz: czy następne pokolenia Polaków, dziedziców przelanej szlachetnej krwi wypełniły już testament poety?

 

Jacek K. Matysiak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną