Lotnisko w Modlinie – punkt zborny dla polskich bocianów

0
0
0
/

Wszystko wskazuje na to, że jedna z wielkich inwestycji na EURO 2012 – port lotniczy w Modlinie koło Warszawy – będzie najdroższym na świecie punktem przesiadkowym dla... polskich bocianów.


Wybudowane za niebagatelna sumę 370 mln zł lotnisko, symbol nowoczesności i „drugiej Irlandii”, stoi puste. A miało służyć setkom tysięcy mieszkańców Warszawy i Mazowsza, a nawet leżących na północ ościennych województw. Początek nie zapowiadał obecnej mizerii. Z Okęcia przeniósł się do Modlina nisko kosztowy, węgierski Wizz Air. Do tego z rozbudowaną siatką połączeń pojawił się lowcostowy potentat, nieobecny do tej pory w Warszawie - irlandzki Ryanair. W Modlinie miała też lądować większość czarterów operujących do tej pory na lotnisku Chopina.

Ale z początkiem roku pojawiły się schody. Najpierw brak systemu ILS, pomagającego w trudnych warunkach atmosferycznych załogom samolotów w starcie i lądowaniu, spowodował liczne perturbacje dla operujących z Modlina linii. Przy czym warto dodać, iż z racji bliskości Wisły, mgły w tych okolicach nie należą do rzadkości. Wizz Air zdecydował się na powrót na Okęcie. Po drodze mieliśmy kolejny problem z pękającym pasem, co było wynikiem błędów konstrukcyjnych przy jego budowie. „Do widzenia” powiedział zirytowany całą sytuacją Ryanair.

Choć pas naprawiono, to zdania nie zmienił Wizz Air, który ustami swojego szefa zapowiedział pozostanie w Warszawie. Powodem jest wciąż niedziałający sprawnie system ILS, ale także opinia pasażerów, wyrażona w badaniach, w których większość opowiada się za wykonywaniem operacji z Okęcia. Jednym z argumentów jest słabe skomunikowanie centrum Warszawy z Modlinem. A to oznacza, że notable Warszawy (Gronkiewicz-Waltz) i Mazowsza (Struzik) nie dołożyli starań, by infrastruktura transportowa w Modlinie była satysfakcjonująca dla pasażerów. Postawiono hangar, do którego można dostać się albo drogą taksówką (99 zł), albo kolejka z przesiadką na autobus, dowożący przed drzwi lotniska.

Ostatnia deska ratunku dla kierownictwa Modlina – Ryanair zadeklarował na razie pozostanie w Warszawie do końca października. Czeka na korzystną ofertę z Modlina. Jego szefostwo, postawione do narożnika, musi naprawdę przyciągnąć Irlandczyków niskimi opłatami. Podobnie jak touroperatorów czarterów. Jeśli jedni i drudzy zostaną w Warszawie, Modlin zbankrutuje. Do tego czasu kumple od ludowego marszałka Struzika, umieszczeni na posadkach lotniskowych, otrzymują wysokie wynagrodzenia, by żyło się lepiej – wybranym.

Ujmująca cisza w Modlinie może być jednak zachętą dla licznych polskich boćków, które upodobały sobie północno-wschodnią część naszego kraju. Teraz będą miały szansę na utworzenie punktu zbornego z ich przelotów z i do Afryki. Właśnie kończy się bociani sezon w Europie. Drogie boćki – korzystajcie z Modlina. Lotnisko stoi dla was otworem. Nie przejmujcie się wysokimi opłatami – za chwilę nie będzie miał ich, kto egzekwować. Modlin – centralny punkt bocianich, podniebnych rejsów – to prezent marszałka Struzika dla was. Ludzie wsi tak jak on, w odróżnieniu od mieszczuchów, dają dowody na każdym kroku, jak bliska jest im natura. To nic, że ten gest chłopskiego hrabiego ziemi płockiej kosztował nas podatników 370 mln zł.

Antoni Krawczykiewicz
fot.sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną