Syria: rebelianci na równi pochyłej?

0
0
0
/

W czwartek świat islamu rozpoczął trzydniowe święto końca Ramadanu. Jak oceniają organizacje humanitarne w czasie muzułmańskiego świętego miesiąca w Syrii zginęło ponad 4 tysiące osób z czego około tysiąca stanowili nie biorący udział w walkach cywile. Boje nie zelżały, można mówić raczej o otwarciu nowych frontów.

 

Ostatnie tygodnie to postępy wojsk rządowych. Władze koncentrowały się na likwidacji rebelianckich oddziałów w Damaszku i jego okolicach oraz zajęciu drugiego co wielkości miasta kraju – Aleppo, które uznawane jest zresztą za nieformalną stolicę buntu. Przesunięto w jego okolice około 2 tys. żołnierzy z pogranicza tureckiego. Miasto jest areną ciężkich walk z użyciem helikopterów i czołgów od ponad roku. W gęsto zasiedlonym obszarze powoduje to oczywiście duże straty wśród ludności cywilnej. Przed wojną kilkanaście procent jego mieszkańców stanowili chrześcijanie różnych obrządków, niestety stali się celem ataków islamistycznych frakcji w ramach rebelii, co spowodowało eksodus części z nich.


W Aleppo egzystuje także liczna społeczność kurdyjska zamieszkująca przede wszystkim dzielnicę Szejch Maskud.  Kurdowie rychło również popadli w konflikt z buntownikami, mimo że najważniejsza kurdyjska organizacja polityczna – Demokratyczna Partia Zjednoczenia oraz związane z nią Oddziały Samoobrony Ludowej po obsadzeniu rejonów zamieszkałych przez współplemieńców deklarowały wolę neutralności. O ile siły rządowe postanowiły ją uznać i starają się ograniczać kontakt bojowy, o tyle buntownicy w coraz większym stopniu eskalują starcia z mniejszością kurdyjską.


Aleppo jest jednym z głównych obszarów tego konfliktu, który wszakże rozlewa się już szerzej na zamieszkanych przez Kurdów północnych obszarach, w kontroli których są niezwykle zainteresowani także rebelianci z racji ich przylegania do granicy tureckiej przez którą płyną do tych drugich broń i ochotnicy.


Epicentrum walki


W październiku zeszłego roku w Aleppo było już 20 tys. antyrządowych bojowników, którzy kontrolowali wówczas jedną czwartą obszaru miasta jak podawała agencja Middle East Newsline. Dodajmy, że według agencji AFP już wówczas dowództwo tak zwanej Wolnej Armii Syrii wypłacało każdemu z buntowników walczących w mieście po 150 dolarów miesięcznie, co jak na warunki wojennej Syrii jest niemałą kwotą. Jak informowała agencja żołd ów wypłaca się z funduszy zapewnionych przez rząd Kataru.


Po względnej stabilizacji przed majem tego roku kiedy to rebelianci zajęli większość strategicznych punktów w mieście, już w czerwcu do ofensywy przeszły wojska rządowe, które wspierane są przez oddziały libańskiego Hezbollahu, wsławione sukcesami bojowymi w czasie zdobywania miasta Al-Kusajr. Jednak mimo permanentnego nacisku i zadania rebeliantom zauważalnych strat armia syryjska ciągle nie zdołała przełamać patowej sytuacji.


Przechwycenie inicjatywy przez armię rządową w czerwcu, oraz jej kolejne drobne sukcesy, szczególnie w stołecznym regionie, powodują wzrastającą desperację rebeliantów, którzy zresztą coraz częściej wysyłają dramatyczne apele do państw zachodnich, przede wszystkim USA, postrzegając ich rosnący dystans przed większym zaangażowaniem się w syryjski konflikt. Temu należy przypisywać wyraźne zwiększenie ich aktywności.


Sukcesem rebeliantów okazało się zdobycie bazy lotniczej Menneg na północ od Aleppo, którą oblegali od kilku miesięcy. Syryjskie władze bagatelizowały stratę ale było ta raczej robienie dobrej miny do złej gry. Rosnącą desperację obrazują także rajdy buntowników na prowincję Latakia będącą twierdzą społeczności alawitów z której wywodzi się prezydent Al-Asad. WAS twierdzi że zajęła tam 11 miejscowości zagrażając rodzinnemu miastu prezydenta. Od soboty miejscowości te są bombardowane przez rządowe lotnictwo.


Z kolei w czwartek rano doszło w Damaszku do ostrzału rakietowego i z granatników. Celem miał być konwój prezydenta Al Asada – tak przynajmniej twierdzi organizacja Liwa al-Islam („sztandar islamu”). To skrajne salafickie ugrupowanie sponsorowane przez Arabię Saudyjską i współpracujące z Frontem Al-Nusra – jedną z dwóch głównych frakcji buntu. Liwa al-Islam ma odpowiadać także za zamach z czerwca ubiegłego roku w którym zginął syryjski minister obrony i jego zastępca. Syryjskie media nie potwierdziły, że to prezydent był celem ataku który pozostawił po sobie kłęby czarnego dymu unoszące się nad damasceńską dzielnicą rządową, natomiast bardzo szybko wyemitowały zdjęcia całego i zdrowego Baszara Al-Asada odprawiającego codzienną modlitwę w pobliskim meczecie.


Niezwykle ciekawą informację, ukazującą stopień desperacji rebeliantów oraz ich protektorów, podała 7 sierpnia Agencja Reutera. Szara eminencja Arabii Saudyjskiej (szef wywiadu) książę Bandar ibn Sultan podczas spotkania z prezydentem Putinem 31 lipca miał proponować zakup rosyjskiej broni na sumę do 15 miliardów dolarów oraz wycofanie się Saudyjczyków z europejskiego runku gazu w zamian za zaprzestanie przez Rosję wspierania syryjskich władz oraz nieblokowanie przyszłych rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii. Źródła oficjalnie nie potwierdziły takiego przebiegu rozmów. Jeśli jednak są one prawdziwe sugeruje to, że bunt w Syrii znajduje się już na równi pochyłej a jego sponsorzy nerwowo szukają sposobów poprawy jego sytuacji.


Wirtualny front


Tymczasem nowy front otworzyli hakerzy z „Syryjskiej Armii Elektronicznej”. Jeszcze 30 lipca dokonali udanego włamania na Twitter gdzie zamieścili materiały propagandowe, następnie zaś zhakowali obsługujące smartfony systemy komunikacyjne Viber i Tango zdobywając wiele danych ich użytkowników. Zachodnie media próbując mobilizować przeciw SAE opinię publiczną twierdzą, że syryjscy hakerzy chcą je wykorzystać w celach kryminalnych, jednak nie konkretyzują w jakich. Całą akcję należy uznać raczej z prestiżową demonstrację siły grupy, którą prezydent Al Asad uznał za „wirtualne skrzydło mojej armii”.


Komentator niechętnej syryjskim władzom telewizji Al-Dżazira zauważył zresztą, że prowadzą one ze stosunkowo dużą skutecznością walkę informacyjną wykorzystując do tego media społecznościowe. Przypisał to osobiście samemu Baszarowi Al-Asadowi – politykowi młodemu jak na standardy bliskowschodnie. Al-Asad prowadzi obecnie prawdziwą ekspansję na serwisie Instagram, na którym w ostatnim czasie obficie dokumentowano aktywność prezydenta z naciskiem na tę o humanitarnym charakterze w której aktywna jest jego małżonka.


Karol Kaźmierczak
fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną