Gościem PRAWY.TV był prof. Bogdan Chazan z Poradni Zdrowego Rodzicielstwa im. Św. Jana Pawła II w Warszawie.
- Pamiętam jak na początku marca w Szpitalu Św. Rodziny, gdzie Pan pracował, został zwolniony – jak wiemy nieprawnie – przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. W przypadku, gdy otoczył Pan opieką dziecko chore, został Pan zwolniony, skrzywdzony. Później na początku marca, gdy była dwukrotna próba dokonania zabicia dziecka w szóstym miesiącu ciąży – nic się nie stało dyrektorowi Szpitala, tym którzy to zrobili. Ja akurat zgłosiłem do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, bo osoba która mi to relacjonowała mówiła, że kiedy dziecko urodziło się żywe okropnie krzyczało – mówi, że do końca nie da się zapomnieć tego krzyku. Natomiast niedawno w tygodniku polityka napisali, próbowali to złagodzić, że nic się nie stało. Jaka jest Pana opinia na ten temat?
- To jest dziwny zbieg okoliczności – nazwijmy to tak, że w tym samym miejscu w Szpitalu przy ul. Madalińskiego 25 w Warszawie – działy się te dwie historie. Jedna zwolnienie z pracy za odmowę wykonania aborcji chorego dziecka, a drugie rozpaczliwy krzyk czy płacz, prośba o przeżycie. Dziecko urodziło się żywe mimo, że miało być zabite, ponieważ podlegało aborcji. Podobno było dochodzenie wszczęte w szpitalu w tym drugim przypadku. W tym pierwszym także, w tym pierwszym ustalono, że jestem winny temu, że dziecko nie zostało zabite. W związku z tym zostałem zwolniony z pracy. Tutaj natomiast według danych prasowych były też kontrole, ale nie doszukano się żadnego przekroczenia obowiązków służbowych. Nie wiem jak było, nie byłem przy tym. To tutaj prokuratura prowadzi dochodzenie, więc nie wypowiadam się na temat winy czy nie. Ale z zeznań świadka, który przyszedł do księdza w tej sprawie wynika jednak, że to dziecko nie otrzymało niezbędnego wsparcia, pomocy, opieki, czułości. Że pozwolono umrzeć bez tego wsparcia. Dziecko było przeznaczone do śmierci. Niespodziewanie urodziło się żywe. Postawiło w trudnej sytuacji – być może – zespół, bo był zdezorientowany, postawiony w takiej sytuacji być może pierwszy raz w życiu. Ale jednak trzeba było potraktować ten fakt jako urodzenie żywego dziecka, chociaż na pewno zmęczonego próbą aborcji, chociaż na pewno chorego, bo przecież miało jakąś chorobę genetycznie uwarunkowaną.
Muszę powiedzieć, że cierpienia tego chłopczyka Wiktora odbiły się szerokim echem w Polsce. Ta godzina kiedy jeszcze żył uświadomiło wszystkim nam jak dziecko cierpi podlegające aborcji. Normalnie – choć aborcja nie jest czymś normalnym – dziecko w czasie aborcji umiera w drogach rodnych matki. Także nikt nie słyszy jego czy jej cierpień. Tutaj te cierpienia były widoczne i tutaj to jest niewątpliwie może zasługa śp. Wiktora, że być może obudził sumienia ludzi.
- Panie profesorze, to też jest wynik tego, że jest złe prawo w Polsce z 1993 r. Fundacja Pro zgłosiła projekt ustawy do Sejmu o bezwzględnej ochronie życia. Niektórzy krytykują tę ustawę, że kobieta będzie karana. Ale muszą być jakieś sankcje chyba.
- Mi się wydaje, że prawo które przewiduje możliwość zabicia dziecka przed narodzeniem z trzech powodów jak to jest zapisane w naszym prawie z roku 1993 jest to w gruncie rzeczy nieludzkie prawo. I dążenie w gruncie rzeczy do zmiany tego prawa po to aby całkowicie chronić życie dziecka, to nie jest zastrzeżenie przepisów aborcyjnych jak się nam usiłuje wmówić, tylko z punktu widzenia dziecka jest to złagodzenie przepisów. Dziecko otrzymuje szanse, dzieci które miały być zabite, a takich jest około 1000 otrzymają szansę – miejmy nadzieję – żeby przeżyć. Myślę, że projekt ustawy przygotowany przez Fundację Pro jest dobrym projektem ustawy.
Co do tej karalności matki, to chciałby zwrócić uwagę, że przepis odchodzi od automatycznego niekarania matki. W dzisiejszych czasach aborcja ta nielegalna, która będzie miała miejsce wtedy kiedy będzie całkowita ochrona życia, to będzie głównie aborcja farmakologiczna. A więc sytuacja kiedy matka sama bierze tabletkę jedną albo dwie w zaciszu domowym, popija wodą i w ten sposób zabija dziecko. Więc nikt inny nie jest tu zaangażowany, tylko ona. (…)
Więcej w rozmowie wideo.
Rozmawiał ks. Ryszard Halwa
Not.IF