PiS łamie obietnice wyborcze - w Polsce będą strefy upraw GMO!

0
0
0
/

kukurydza-gmoProjekt ustawy o zmianie ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych oraz niektórych innych ustaw autorstwa PiS stanowi gwałtowny zwrot w dotychczasowej polityce tego ugrupowania, które do wyborów szło pod hasłami m.in. zakazu upraw i hodowli GMO. Jeżeli projekt wejdzie w życie, w Polsce tworzone będą strefy upraw GMO. Jak tłumaczy projektodawca „Zaproponowane rozwiązania pozwolą wypełnić w całości zobowiązania Polski wynikające z prawa UE w zakresie zgłaszania i rejestracji upraw GMO. Prowadzenie uprawy GMO będzie wymagało utworzenia strefy wskazanej do prowadzenia upraw GMO. Strefa będzie mogła być utworzona po uzyskaniu zezwolenia wydawanego przez ministra właściwego do spraw środowiska, po uzyskaniu zgody ministra właściwego do spraw rolnictwa oraz po zasięgnięciu opinii rady gminy, na terenie której jest planowana uprawa GMO”.

Nadzór nad kontrolą prowadzenia upraw GMO będzie sprawować minister właściwy do spraw środowiska. Minister właściwy ds. środowiska w porozumieniu z ministrem właściwym ds. rolnictwa będzie określać program kontroli z uwzględnieniem kontrolowanych gatunków i liczby kontroli, wskazujący dla jakich gatunków należy przewidywać kontrolę, wg jakiej metodyki, aby można ją było uznać za statystycznie uzasadnioną i miarodajną w skali kraju. Program będzie miał charakter dokumentu w postaci zaleceń dla wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, wykonujących, zgodnie z projektowanymi przepisami, kontrole upraw GMO w zakresie weryfikacji i prawidłowości danych zawartych w zezwoleniu na utworzenie strefy wskazanej do prowadzenia upraw GMO oraz pochodzących z uprawy roślin lub produktów roślinnych w zakresie wykrywania modyfikacji genetycznych”.

Eksperci, w tym prof. Jan Narkiewicz-Jodko, alarmują, że wydzielanie stref upraw GMO to fikcja, ponieważ pyłek GMO będzie wydostawał się poza wyznaczone strefy i skażał tradycyjne gatunki roślin. - Ryzyko uwalniania się do środowiska GMO jest zdecydowanie większe niż dotychczas przypuszczano – mówił podczas czwartkowej konferencji w Sejmie, zorganizowanej przez posła Jarosława Sachajko z ugrupowania Kukiz'15 „GMO - szansa czy zagrożenie dla polskiego rolnictwa i środowiska naturalnego”. - Pyłek przenosi się nawet na 100 km. I gdzie tu mowa o rejonach? - zauważył, dodając, że jeżeli nie zakaże się upraw GMO, to w ciągu kilku lat Polska będzie całkowicie skażona, a to niesie za sobą poważne konsekwencje. - W owadobójcze rośliny transgeniczne wbudowuje się gen, a nawet cztery geny, które wprowadzają do każdej komórki endotoksyny niszczące bioróżnorodność. Są one szkodliwe dla naszego zdrowia, co wykazały badania laboratoryjne. Np. soja transgeniczna z genem BT wykazuje patomorfologiczny wpływ na zdrowie organizmów stałocieplnych (trzustka nie wydziela dostatecznej ilości enzymów, a w wątrobie powstają mikropory i mikrowłókna) – mówił. Inne odmiany GMO powodują makrocytozę. Prof. Narkiewicz-Jodko wskazywał za Francisem Fukuyamą, że rozprzestrzenienie się GMO będzie oznaczało koniec człowieka.

PiS wprowadza GMO pod naciskiem USA?

Oficjalnie powodem stworzenia nowej ustawy tworzącej strefy upraw GMO jest wyrok Trybunału z dnia 2 października 2014 r. w sprawie C-478/13 Komisja Europejska przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej o stwierdzenie, że w związku z brakiem ustanowienia w krajowym porządku prawnym obowiązku powiadomienia właściwych władz polskich o lokalizacji upraw GMO zgodnie z częścią C dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/18/WE z dnia 12 marca 2001 r. w sprawie zamierzonego uwalniania do środowiska organizmów zmodyfikowanych genetycznie i uchylająca dyrektywę Rady 90/220/EWG, z brakiem ustanowienia rejestru lokalizacji tych samych upraw GMO oraz z brakiem podania do publicznej wiadomości informacji o lokalizacji tychże upraw GMO, Rzeczypospolita Polska uchybiła zobowiązaniom ciążącym na niej na mocy art. 31 ust. 3 lit. b) dyrektywy 2001/18/WE. -.Brak krajowych przepisów dotyczących upraw GMO oznacza brak właściwej kontroli upraw w Polsce pod kątem występowania GMO, co ma z kolei negatywny wpływ na stopień bezpieczeństwa dla zdrowia ludzi i dla środowiska – tłumaczy ustawodawca.

Zupełnie inne zdanie ma na ten temat Sir Julian Rose współtwórca Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony polskiej Wsi, który sugeruje, że rząd Polski podejmuje wspomniane wyżej decyzje pod naciskiem Stanów Zjednoczonych, administracja których jest pod dużym wpływem korporacji biotechnologicznych. - Odkąd PiS doszła do władzy 2015 r. przyjęła postawę pro GMO i pro NATO. Czy to poparcie rozciąga się również na uprawy GMO w Polsce? - pytał. - Powszechnie wiadomo, że korporacja Monsanto wywiera ogromny wpływ na decyzje polityczne w USA, szczególnie w zakresie handlu i relacji międzynarodowych. Czy PiS potajemnie podjął się roli mającej doprowadzić do przełamania europejskiej blokady na GMO? - zastanawiał się. Zwrócił uwagę, że Polacy nie będą zachwyceni, kiedy odkryją, że kraj został otwarty na zanieczyszczenia i zakażenia krzyżowe przez specjalne strefy upraw GMO.

Julian Rose zaznaczył, że Lech Kaczyński miał świadomość, że wprowadzając GMO poddaje się naród formie powolnego ludobójstwa i dlatego zdecydował o zakazie wprowadzenia GMO. Ponadto podkreślał, że wprowadzenie przez PiS stref upraw GMO będzie sprzeczne z konstytucją.

- Będąc teraz u władzy PiS musi nie tylko natychmiast wycofać się z prób otwarcia Polski na uprawy GMO. Rząd PiS powinien podążać drogą odpowiedzialnego przywództwa wytyczoną przez Lecha Kaczyńskiego i zakazać stosowania również pasz GMO – skonstatował.

Przypomniał dramatyczną sytuację w Argentynie, gdzie częstotliwość zachorowań na raka u osób mieszkających w pobliżu upraw GMO jest 40-krotnie wyższa niż średnia krajowa. Do tego dochodzą choroby układu nerwowego i oddechowego, a także wady wrodzone u dzieci. Dane te zostały potwierdzone przez Uniwersytet Medyczny w Buenos Aires, dzięki czemu udało się skłonić rząd do wprowadzenia zakazu oprysków w pobliżu siedzib ludzkich. - Czy macie zamiar pozwolić polskiemu rządowi na wprowadzenie takich samych upraw w Polsce? Czy jesteście państwo gotowi na narażenie swojej córki, czy syna na śmierć przez oprysk? Czy godzicie się państwo, na to, że wasze dzieci będą w przyszłości dorastać w warunkach niepozwalających na normalne dorastanie i będą skazane do końca życia na cierpienie z powodu potwornych efektów ubocznych?- pytał Julian Rose. - Jeżeli rząd pozwoli na wprowadzenie upraw GMO w Polsce, a przygotowania do tego są prowadzone, wtedy nie ma żadnych podstaw, by przypuszczać, że rezultaty będą inne niż te, które doprowadziły argentyńskich ojców, matki i dzieci do rozpaczy, złamanych serc i cierpień – skonstatował, zauważając, iż podobne tragedie mają miejsce także w innych częściach świata, w których nie zakazano upraw GMO. - Jest to wyraźny gest poparcia korporacji kosztem zdrowia, niezależności i wolności Polaków – mówiła Jadwiga Łopata, współzałożycielka Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony polskiej Wsi. Zwróciła uwagę, że PiS wygrał wybory m.in. dlatego, że był mocno przeciwny GMO. Ani minister rolnictwa, ani minister środowiska, ani nawet premier Beata Szydło nie odpowiedzieli na list Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony polskiej Wsi z prośbą o wyjaśnienie tej gwałtownej zmiany w podejściu do upraw GMO. Jadwiga Łopata zwróciła uwagę, że jeżeli PiS chciałby wprowadzić całkowity zakaz upraw GMO w Polsce mógłby powołać się na unijną dyrektywę 412. Co ciekawe podczas czwartkowej konferencji w Sejmie nie było ani przedstawiciela Kancelarii Prezydenta RP, przedstawicieli ministerstw rolnictwa, ochrony środowiska i zdrowia. Co więcej, udziału w niej nie wzięli posłowie z Komisji Rolnictwa, za wyjątkiem wspomnianego już przewodniczącego Jarosława Sachajko (Kukiz'15).

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną