Soros, jako Otwarte Społeczeństwo, chce regulacji Internetu od października

0
0
0
/

  prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_Jacek_SkrzypaczPrzy wsparciu Baracka Obamy, Chin, Rosji, Arabii Saudyjskiej i innych, Soros chce kontroli Internetu. W ramach Open Society Foundations (Fundacja Otwartego Społeczeństwa - OSF) działa Open Society Justice Initiative (Inicjatywa Sprawiedliwości Otwartego Społeczeństwa - OSJI). Promuje, rozwiązania prawne na rzecz promocji zasad i działań OSF. Jak podaje oficjalna strona, dba ona m. in. o "promocję wolności informacji oraz ekspresji". Grupa ta, stworzyła "2014 Proposed strategy", co ujawnili haktywiści z DCLeaks. OSJI Sorosa na łamach tego dokumentu wskazała, że Internet łączy się z prawami organizacji pozarządowych i "wolną ekspresją", bo jest "kluczem do promocji wolności ekspresji i wolnych społeczeństw". OSJI, problem widzi w braku regulacji prywatnych operatorów Internetu i tym samym decydowania przez nich, a nie biurokratyczne agencje, jakie informacje mogą być publikowane w sieci. Inicjatywa Sprawiedliwości Sorosa, zakłada "balans między prywatnością i wolnością ekspresji/wartościami[?] transparentności w obszarze zainteresowań OSF i Inicjatywy Sprawiedliwości [OSJI], włączając w to wypowiedzi online [w] interesie publicznym, dostęp do danych etnicznych, statystyk zdrowotnych, korzyści korporacji z tytułu własności, oświadczenia aktywów osób publicznych i prawa organizacji pozarządowych, do utrzymania informacji prywatnymi". Zakłada również walkę z nierównością, co w języku lewicy, oznacza usuwanie opinii spoza kręgu marksistów. Propozycja OSJI zakłada, że firmy będą podlegały międzynarodowej kontroli rządów z uwzględnieniem praw człowieka. W przypadku ostatniej ich generacji (za podziałem Karela Vasaka są cztery), w praktyce sprowadza się m. in. do promocji gender, czyli np. umacniania w sieci korzystnych informacji dla transeksualistów, optyki feministycznej w rozumieniu kwestii społecznych itp. Jak zauważa Judith Bergman z Gatestone Institute, kontrola Internetu kryje się pod "globalnym zarządzaniem". Na chwilę obecną, siecią zarządza amerykańska National Telecommunications and Information Administration (NTIA). Ma ona przejść w ręce Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN) od 1 października. Za tym, kryje się określenie kto ma władzę nad technologią Internetu, czyli m. in. systemem DNS (Domain Name System), adresami sieciowymi (IP). Oficjalna strona NTIA podaje, że za tą zmianą kryje się "globalne zarządzanie" Internetem. Dyskusję, jak ma to wyglądać, dzieją się w ramach Internet Governance Forum (IGF), którego sekretariat jest w Szwajcarii w ramach ONZ. Wedle oświadczenia rządu USA z 10 czerwca 1998, zarządzanie DNS przez amerykański rząd miało być tymczasowe. Oficjalnie zmiana od października 2016, prowadzi do międzynarodowego wsparcia dla Internetu. Zarazem 12 grudnia 2003, ONZ w dokumencie WSIS-03/GENEVA/DOC/4-E odnośnie tworzenia społeczeństwa informacyjnego, zawarła cele do jakich dąży. Wprowadzanie infrastruktury technicznej, miało służyć przemianie ludzi, aby zaakceptowali to, co jest teraz rozumiane jako prawa człowieka i zrównoważony rozwój (za tym np. kryje się gender). W miejsce wartościowania przez optykę chrześcijańską, wprowadziła ona: "Komunikację jako fundamentalny proces społeczny". Za tym zaś, idzie zmiana oceny czynu ludzkiego, czyli brak odnoszenia go do dobra i zła. Społeczeństwo informacyjne, zakłada m. in. wedle tej Deklaracji z Genevy, również położenia nacisku na uchodźców, mniejszości czy "równość gender". W praktyce, za tym stoi wprowadzanie wielokulturowości Nowej Lewicy, przez uciszanie tych, co się jej sprzeciwiają (np. walka z "mową nienawiści"). Miejsce jednostki, zastępuje społeczeństwo, co powoduje, że potrzeby indywidualne, wbrew deklaracjom o różnorodności, sprowadzają się do uczynienia z ludzi, masy, wedle dyrektyw ideologicznych marksizmu. Społeczeństwo informacyjne, opiera się wedle tych założeń na zmianie systemów: finansowego, pracy, czy edukacji zgodnego ze Szkołą Frankfurcką. Wynika z tego, odrzucenie patriotyzmu na rzecz "różnorodności kulturowej". Zakłada również digitalizację dzieł kultury, co łączy się z umacnianiem wielokulturowości, a nie ochrony tożsamości narodowej. Kto zaś nie podlega indoktrynacji za pomocą technologii, ulega "cyfrowemu wykluczeniu" (digital divide) i wymaga uwagi. Ze strony ONZ, proces ten określa się jako WSIS+10 (skrót od World Summit on the Information Society). W ramach fazy genewskiej, nastąpiła promocja nowoczesnych technologii komunikacyjnych, jako usług związanych z rozwojem. Następnie Tunis Agenda, utworzyła Internet Governance Forum (IGF). Zgromadzenie Ogólne ONZ, w rezolucji 68/302, wskazało, że rozwój wymaga zniesienia "cyfrowego wykluczenia". Wraz z przejęciem zadań, IANA Organizacja Narodów Zjednoczonych, wprowadza nacisk na Cele Zrównoważonego Rozwoju. Tym sposobem np. pojawia się promocja aborcji, czy feminizmu, jako walki klasowej płci, ale sprzedawana pod hasłami Społeczeństwa Informacyjnego i Otwartego Społeczeństwa, w czym łączy się z działaniami Sorosa (np. ów dał 100 milionów dolarów na rzecz proaborcyjnego Human Right Watch w 2010, jak doniósł redaktor Steven Ertelt). Wspomniana wyżej Deklaracja Genewska z 2003 roku, w punkcie B1 wskazała, że rządy, przez tworzenie Społeczeństwa Informacyjnego, będą narzucały swą wizję świata. Porozumienie utworzonej w 1964 roku, grupy państwa tzw. G77 i Chin, zakładała kontrolę Internetu przez rządy. Pekin chce, aby ICANN, był umiędzynarodowiony. Zdaniem Bergman, za tym kryje się wzrost znaczenia organizacji pozarządowych. Z kolei Rosja: "popiera działalność UNESCO w ramach rozwoju etycznego korzystania z Internetu". Arabia Saudyjska chce, aby "poszerzona współpraca włączyła rządy" do zajęcia się Internetem. Na terenie USA, 10 sierpnia 2016, grupa prawników z koalicji TechFreedom w skład której wchodzi Heritage Action for America, czy Americans for Tax Reform, protestują w kwestii ICANN, że zagraża Pierwszej poprawce do konstytucji USA (mówi m. in. o wolności wypowiedzi). George Soros, w książce "Open Society Reforming Global Capitalism Reconsidered", na 120 stronie wyjaśnia, co to jest Społeczeństwo Otwarte, jest to: "odrzucenie wartości uniwersalnych". W tłumaczeniu zaś, uważa, że nie istnieje dobro i zło, czyli etyka jaką wprowadziło w Cywilizacji Zachodu chrześcijaństwo. To właśnie późniejszy prezydent, Open Society Foundation George'a Sorosa - Aryeh Neier, założył w latach 60. Students for a Democratic Society (SDS). Z kolei zaś, SDS, było jednym z trzonów Rewolucji 1968 roku, czyli inwazji Nowej Lewicy na kulturę Zachodu przez jej instytucje. Neier, był związany z amerykańskim ACLU, organizacji o powiązaniach z Komunistyczną Partią USA. Później, został dyrektorem wykonawczym Human Right Watch. Nie był to odosobniony przypadek. Jak podał redaktor Paul Sperry, jeden z dyrektorów Open Society Foundation, Morton Halperin, był podejrzany o bycie agentem komunistów. James L. Tyson, w "Targen America", zarzucał mu, że m. in. ignorował działalność KGB. Na tym, wpływ Sorosa się nie kończy, bo m. in. za pomocą fundacji Gamaliela, uczył lewicowych liderów socjotechnik, czyli jak manipulować odbiorcą, aby akceptowali marksizm. Odkąd w 2003, Soros utworzył Shadow Party, zajął się tworzeniem sieci sympatyków Demokratów. Stąd rodzi się wyjaśnienie, dlaczego Obama, popiera oddanie kontroli nad Internetem w inne ręce. Soros, zajął się tutaj promowaniem "Neutralności sieci". Na łamach National Review, John Fund zauważył, że dla jej urzeczywistnienia wyłożył 196. milionów dolarów. Narzędziem zaś, ochrony tej neutralności, była w teorii, Federalna Komisja Komunikacji (FCC). Analityk, Phil Kerper, zaproponował biurokratyzację Internetu, jako dobra użyteczności publicznej. Dziennikarz Seton Motley, wyjaśnił, że jednym ze sposobów cenzury, miała być regulacja pasma dostępnego dla stron internetowych. Oprócz uderzania w biznes, jaki stoi za infrastrukturą techniczną Internetu, idzie za tym decydowanie, jakie treści mogą być dostępne. Problematyka cenzury Internetu, pokazuje, że łącznikiem akcji ograniczania wolności Internautów, jest antychrześcijaństwo. Wyraża się ono w uznaniu, że nie ma wartości uniwersalnych. Konsekwencją tego, jest uderzenie w człowieka z kilku stron jednocześnie, za pomocą ONZ, organizacji pozarządowych, jak OSF Sorosa oraz lewicowych polityków. Tylko powrót do wartości chrześcijaństwa i jego szerzenie w Internecie, da wolność Internautom. Bez nich, jest niemożliwe, określenie jakie zachowania w sieci, uderzają w godność człowieka. Tym zaś, tłumaczy się potrzebę cenzury.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną