Maciej Kałek: Jak to jest z tym Opus Dei?

0
0
0
/

Tajne ugrupowanie działające pod przykrywką w Kościele. Cicho przemykające cienie szpiegów z Watykanu. Tajne, wewnętrzne sekty i powiązania z wolnomularzami... a co ty słyszałeś o Opus Dei?

 

W ostatnich latach wielkim rozgłosem cieszą się wszelkie ugrupowania, których działalność, nazwa, lub choćby sposób życia, są dla większości zagadką. Tak, jak krążą legendy o lądowaniu UFO w strefie 51, lub o przyczajonej rasie jaszczuropodobnych humanoidów.


Tak też i o kościelnych strukturach powstają legendy, choć swoją złożonością biją zdecydowanie na łeb na szyję podania o potworze z Loch Ness! Na fali książek Dana Browna powstało całe uniwersum, w którym Kościół Rzymsko-Katolicki stanowi tło główne do wydarzeń, jakie dzieją się w historii świata.


Ludzie w poszukiwaniu w życiu dreszczyku, zaczynają wgłębiać się w coraz to śmielsze tezy - raz na temat działalności iluminatów, innym razem o ukrytych skarbach Templariuszy, a kiedy indziej rozczytują się w działalności grup kościelnych.


A jako, że Watykan jest jednym z niewątpliwie najbardziej intrygujących, tajemniczych i uduchowionych miejsc w Europie, naturalnym jest to, że pobudza w ludziach wyobraźnię i... sporą dozę kreowania teorii spiskowych.


Najbardziej obrywa się tym ugrupowaniom, które są „najbliżej źródła“ - czyli w tym przypadku, Opus Dei. Jednak czym jest to ugrupowanie i dlaczego wzbudza tak skrajne emocje - od fascynacji i nawrócenia, po strach i tworzenie teorii spiskowych?


Cofnijmy się do dnia 2 października 1928 roku, do miasta Madryt. W owym dniu odbywały się rekolekcje, w których uczestniczył i św. Josemaría Escriva de Balaguer, przez wielu za życia już uważany za człowieka świątobliwego: znany był ze swej prostoty, pokory wobec przełożonych i odpowiedzialności. Tego dnia Josemaria z natchnienia Ducha Świętego doznaje myśli, aby założyć Opus Dei (łac. Dzieło Boże), które miałoby promować prawe życie katolickie.


Po niespełna dwóch latach, 14 lutego 1930 roku, Josemaria doznaje kolejnego natchnienia, podczas którego Bóg uświadamia go, iż Opus Dei skierowane jest także i do kobiet - wcześniej uczestniczyć mogli w nim jedynie mężczyźni. W 1933 roku zostaje otwarty pierwszy ośrodek Opus Dei, Akademia DYA, w Madrycie - przeznaczony dla studentów architektury i prawa.


Święty Josemaria dwukrotnie próbował wyciągnąć działalność duszpasterską Opus Dei poza miasto Madryt, jednak w 1936 przeszkodziła mu wojna w Hiszpanii, zaś w 1939 - pomimo obiecującego rozszerzenia działalności na inne miasta hiszpańskie - II Wojna Światowa pokrzyżowała plany podzielenia się z innymi krajami tym darem duchowym. Założyciel Opus Dei nie zniechęca się jednak, dzięki czemu już 19 marca 1941 r. biskup madrycki, Leopoldo Eijo y Garay, udziela pierwszej diecezjalnej aprobaty dla Opus Dei.


Kolejne dwa lata później, 14 lutego, podczas sprawowania mszy św. Josemaria doznaje kolejnego tchnienia Ducha Świętego, które ukazuje mu myśl, jak rozwiązać prawnie problem ze święceniem kapłanów Opus Dei - rozwiązaniem wydaje się Stowarzyszenie Kapłańskie Świętego Krzyża.


Kiedy po wielu latach pracy zostają wyświęceni pierwsi kapłani Opus Dei: Alvaro del Portillo, José María Hernández de Garnica i José Luis Múzquiz, jego założyciel zaczyna nowy etap działalności, zaś całe ugrupowanie dynamicznie rozrasta się i w niedługim czasie cała Hiszpania mówi tylko o tym.


Od 1946 r. Święty Josemaria, po przeniesieniu się już do Rzymu, rozpoczyna aktywne przygotowania w niektórych krajach Europy, na przyjęcie przez nich prowadzonego przez niego Opus Dei, zaś na mocy Decretum laudis Primum Institutum z 24 lutego 1947, Opus Dei otrzymało w sposób tymczasowy aprobatę ze strony Stolicy Świętej jako „instytut świecki prawa papieskiego.“


Trzy lata później (16.VI.1950 r.) papież Pius XII udziela oficjalnej aprobaty Opus Dei, tym samym dając zgodę na dołączanie do Opus Dei małżeństw, a także przyjmowanie do Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża kapłanów diecezjalnych.


Przez pewien okres święty podróżuje po świecie, ewangelizując i głosząc nauki Kościoła, aż w końcu - 23 czerwca 1975 roku - Josemaría Escrivá umiera w Rzymie.


W chwili jego śmierci, do Opus Dei należy już około 60 000 osób. 15 września tego samego roku, Alvaro del Portillo zostaje wybrany na następcę założyciela Opus Dei, a w 28 listopada 1982 r. Opus Dei zostaje ustanowione jako prałatura personalna. 6 października 2002 roku, papież Jan Paweł II kanonizuje Josemarię na placu św. Piotra.


Co jest takiego w historii tego ugrupowania, iż ściąga na siebie uwagę tak wielu ludzi? Przede wszystkim - pomysł na Opus Dei i wierność Kościołowi. Te dwie rzeczy wzbudziły w społeczeństwie bardzo silne emocje.


Otóż okazuje się, iż w okresie wzmożonej agresji, odczłowieczenia i nieludzkiego cierpienia w Europie, rodzi się ugrupowanie w Hiszpanii, które głosi tezy o bezwzględnej miłości do braci... A w jaki sposób się rodzi? Na mocy natchnienia Ducha Świętego, gdzieś w odległym Madrycie. W ludziach od razu pojawił się błysk dociekliwości - skoro wielu z nich Pana Boga nie zna, albo nie wierzy naprawdę, tylko tak „od święta“, to oczywistym jest, że każde tchnienie Ducha Świętego jest dla nich powodem do powątpiewania, dopytywania i dopisywania własnych przekonań do tego, co widzą. A prawda jest dość prosta - Opus Dei to była nadludzka recepta Pana Boga na nieludzkie zachowanie tu na Ziemi.


Natomiast wierność Kościołowi, posłuszeństwo mu, pokora wobec przełożonych - także wzbudzają w ludziach gniew, podejrzliwość, niepewność. Przyzwyczajeni są przecież do „wojujących księży“, którzy zamiast walczyć z Lucyferem - kłócą się ze swoimi przełożonymi. A tu co? Jakiś św. Josemaria i „jego“ Opus Dei są bezwzględnie posłuszni, cisi, pokorni i dumni z bycia sługami Boga i Kościoła?


Media tego nie lubią - społeczeństwo tego nie lubi. Bo to nie jest głośne, bo to nie jest odjazdowe, ani nie jest wystrzałowe. To jest ciche, skromne, uległe... Więc musi sobie opinia społeczna dopisać historię tam, gdzie ma luki w wiedzy - tak właśnie zrodziła się legenda „tajnego ugrupowania papistów, którzy we współpracy z wolnomularstwem chcą rozwalić Kościół od góry“.


Niezależnie więc od tego, jakie jest nasze życie duchowe - trzeba to przyznać: Opus Dei to prawdziwi mocarze, którzy w swoim oddaniu Kościołowi i Bogu na co dzień, oraz przez codzienną pracę nad samymi sobą, spokojnie mogliby zasilić szeregi pierwszych Apostołów. Możemy się od nich wiele nauczyć... a bajki zostawmy w sferze bajek.


Maciej Kałek

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną