Czy do władzy w Polsce może dojść człowiek, który nie będzie działał na rzecz tworzonego przez Nową Lewicę konstruktu?

0
0
0
/

prawy.pl_images_masoneria2To pytanie wybrzmiewa coraz głośniej w kontekście zmian ostatnich dwudziestu siedmiu lat. W tym czasie zostaliśmy niejako włożeni w ramy tworu mającego dać nam nową rzeczywistość, Nowy Porządek Świata. I co ciekawe w tym kierunku podążały wszystkie rządy okresu III RP. Oddający głos w ostatnich wyborach na Prawo i Sprawiedliwość uważali, że wspierają partię, która Naród i Polskę przedkłada ponad wszystko inne. Głosujący na prezydenta Andrzeja Dudę żywili nadzieję, że wspierają człowieka, który w sposób godny i bezkompromisowy zadba o polskie interesy oraz o polskie społeczeństwo, tak wiele lat upokarzane. Wszystko wskazywało na to, że tak się stało. Płomienne, nacechowane patosem i patriotyzmem przemówienia Andrzeja Dudy wlewały miód w serce niejednego Polaka. Nie minął rok jego prezydentury, a już zaczyna przemawiać on głosem międzynarodowej lewicy, mającej za zadanie włożyć państwa narodowe w pewien stworzony przez siebie konstrukt, niszcząc jednocześnie ich tożsamość i indywidualizm, a przede wszystkim życie. I tak przybywając w Stanach Zjednoczonych Andrzej Duda najpierw udzielił wsparcia negocjacjom stanowiącej poważne zagrożenie dla demokracji umowy TTIP, by chwilę później wychwalać tzw. zrównoważony rozwój na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pytanie, czy zrobił to celowo, czy z niewiedzy pozostaje bez odpowiedzi... - Zrównoważony rozwój, ochrona praw człowieka, a także pokój i bezpieczeństwo – oto cele Organizacji Narodów Zjednoczonych, których realizacja jest podstawowym pragnieniem ludzkości. Przyjmując w ubiegłym roku Agendę 2030 i nowe Cele Zrównoważonego Rozwoju pokazaliśmy, że potrafimy działać jako wspólnota międzynarodowa i odnieść sukces; realizować dotychczasowe zadania, a jednocześnie wychodzić naprzeciw nowym, ambitnym celom – perorował kilka dni temu, mówiąc o trzech podstawach tego konstruktu, a mianowicie odpowiedzialności, solidarności i sprawiedliwości, przy czym wszystkie trzy postrzegał jako nawiązujące do tradycji. Cały problem w tym, że pojęcie zrównoważonego rozwoju, podobnie jak i zdecydowana większość przykładów lewackiej nowomowy nie korzysta z jednej konkretnej definicji, co daje pole do różnego rodzaju interpretacji. Co naprawdę kryje się pod tym stwierdzeniem, wiedzą jedynie jego twórcy, pozostali zaś mogą się jedynie domyślać, czy poszukiwać o nim prawdy drogą dedukcji czy też lektury dostępnych dokumentów. Co naprawdę poparł prezydent Andrzej Duda? W Polsce zasada zrównoważonego rozwoju została zapisana w Art. 5 konstytucji, a jej definicja - w ustawie Prawo Ochrony Środowiska, w której czytamy, że zrównoważony rozwój to „taki rozwój społeczno-gospodarczy, w którym następuje proces integrowania działań politycznych, gospodarczych i społecznych, z zachowaniem równowagi przyrodniczej oraz trwałości podstawowych procesów przyrodniczych, w celu zagwarantowania możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb poszczególnych społeczności lub obywateli zarówno współczesnego pokolenia, jak i przyszłych pokoleń”. Trudno o bardziej niejasną definicję. Jeżeli bowiem będziemy starali się ją odczytywać w kluczu katolickim, to zapewne nic nas nie zaniepokoi, jednakże odczytana w kluczu lewicowym czyli zgodnym z dokumentami – budzi obawy i naturalny sprzeciw. W szczególności jeżeli weźmiemy pod uwagę fragment o „możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb poszczególnych społeczności lub obywateli”. Oto bowiem lewica jako podstawowe potrzeby definiuje dostępność do aborcji czy legalizację homoseksualnych związków, a biorąc pod uwagę wydawane przez Organizację Narodów Zjednoczonych, gdzie nawet UNICEF akceptuje mordowanie nienarodzonych dzieci, dokumenty, nie ma wątpliwości, iż zasada zrównoważonego rozwoju została pomyślana w lewicowym kluczu i w nim też należy poszukiwać jej istoty i zawartości. Oznacza to, że jest ona wymierzona w rodzinę jako podstawową komórkę społeczną, a co za tym idzie również w całe społeczeństwa, które nęci półprawdami o ochronie środowiska, konieczności rozwoju czy zgodności z naturą. Tymczasem Andrzej Duda, udzielając swojego pełnego wsparcia dla idei zrównoważonego rozwoju stwierdza: „Podstawową formą wspólnoty ludzkiej, harmonijnie łączącą ciągi pokoleniowe, jest RODZINA. Właśnie dlatego tak istotne znaczenie ma dbałość o jej kondycję oraz dobrostan. Prawa człowieka to także prawa rodziny. Ich realizacja oznacza również aktywne działanie na rzecz wsparcia wielopokoleniowego społeczeństwa, czego głównym instrumentem jest polityka prorodzinna. Z dumą mogę dziś powiedzieć, że władze Rzeczypospolitej Polskiej realizują obecnie ambitny program na rzecz poprawy życia dzieci w polskich rodzinach. Podstawą wszelkiego rozwoju jest bowiem zapewnienie odpowiednich warunków do tworzenia się nowego życia.” Czy rzeczywiście nie rozumie istoty idei zrównoważonego rozwoju, czy też może przemówienie to obliczone było na mydlenie oczu społeczeństwu, nie tylko polskiemu? Co więcej Andrzej Duda powołał się w nim na inny ważny dla Polaków symbol, a mianowicie SOLIDARNOŚĆ. - To pojęcie szczególnie bliskie Polakom, którzy niesieni przez ruch społeczny o tej samej nazwie, ponad ćwierć wieku temu dokonali pokojowej zmiany politycznej, odrzucając system oparty na kłamstwie i zniewoleniu. Tym, co dało trwałe podstawy Polskiej Solidarności, była wspólnota wrażliwości na niedolę innych oraz szacunku dla każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia i materialnego statusu – mówił Duda na forum ONZ. - Chcemy rozwiązań, które pozwalają na aktywne włączenie w procesy rozwojowe wszystkich grup społecznych, dając im równą możliwość czerpania korzyści ze wzrostu gospodarczego. Oczekiwanym rezultatem tych rozwiązań będzie ograniczenie obszarów ubóstwa i wykluczenia, a także zniwelowanie nierówności społecznych. Nasza polityka jest więc spójna z ambitną wizją, której realizacji podjęliśmy się wspólnie, przyjmując przed rokiem Agendę 2030. Myślę, że nadszedł czas na zawiązanie globalnej koalicji państw na rzecz solidarnego rozwoju społeczeństw – dodał, odnosząc się do przyjętej przez Polskę Agendy na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030. W przypadku tego dokumentu prezydent Andrzej Duda jest zdumiewająco zgodny ze swoim poprzednikiem, podobnie zresztą, jak i stanowiska w tej sprawie partii PiS i PO są identyczne. Warto w tym momencie przyjrzeć się bliżej temu dokumentowi. Otóż wypracowanie założeń Agendy odbywało się w drodze międzynarodowych negocjacji koordynowanych w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych przez Panel Wysokiego Szczebla w Sprawie Agendy Rozwoju Po Roku 2015 (High Level Panel on the Post-2015 Development Agenda – HLP). HLP ogłosił rekomendacje dla kolejnego globalnego planu rozwoju, wzywając wybitne osobistości z całego świata do stworzenia nowego globalnego partnerstwa na rzecz wyeliminowania ubóstwa i transformacji gospodarek zgodnie ze zrównoważonym rozwojem. Rekomendacje znalazły odzwierciedlenie w raporcie z 30 maja 2013 r. pt. Nowe Globalne Partnerstwo: Wyeliminowanie ubóstwa i transformacja gospodarek zgodnie ze zrównoważonym rozwojem (A New Global Partnership: Eradicate poverty and transform economies through sustainable development). Raport dał podwaliny do sformułowania założeń Agendy, która została uzgodniona przez wszystkie 193 państwa członkowskie ONZ. Jej przyjęcie miało miejsce podczas Szczytu Zrównoważonego Rozwoju w dniach 25-27 września 2015 r., w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Zawartość tego raportu nie pozostawia złudzeń – każde z państw, które zobowiązało się do wprowadzenia zrównoważonego rozwoju będzie przekazywało (chociaż w zasadzie już przekazuje, niekoniecznie bezpośrednio, ale zawsze...) konkretną sumę na tzw. zdrowie reprodukcyjne kobiet i zapewnienie im tzw. reprodukcyjnych praw (w tym pełnego dostępu do antykoncepcji, aborcji czy edukacji seksualnej). „Nadal są 222 miliony kobiet, które chcą zapobiec ciąży, ale nie używają skutecznie nowoczesnych metod antykoncepcji” stwierdzają twórcy wspomnianego raportu, ubolewając jednocześnie, że „brak jest dostępu do bezpiecznej aborcji”. Zabijanie dzieci nienarodzonych raport poświęcony idei zrównoważonego rozwoju zawiera w części dotyczącej zdrowego życia. Natomiast w rozdziale poświęconym edukacji stwierdza konieczność uczenia dzieci stosowania środków antykoncepcyjnych oraz wpajania im, że mają prawo zabijać dzieci poczęte. Wśród 17 celów zrównoważonego rozwoju znalazła się także równość genderowa (płci kulturowej), błędnie tłumaczona na język polski jako równość płci, aby uczynić ten punkt maksymalnie strawnym dla oszukiwanego społeczeństwa. Zresztą prezydent Andrzej Duda nie krył, że Polska wpisuje się w tak pojętą edukację. - W działaniach na rzecz budowania pokoju i zrównoważonego rozwoju istotną rolę przypisujemy kształceniu dzieci i młodzieży. Dlatego udzielamy naszego finansowego wsparcia projektom edukacyjnym w krajach afrykańskich. Mój kraj jest, i pozostanie, aktywnym rzecznikiem zasady solidarności na arenie międzynarodowej – zapewniał. Nie dodał jednak, że projekty edukacyjne serwowane krajom afrykańskim zawierają edukację seksualną pojętą jako wpajanie praw reprodukcyjnych (zresztą nie bez powodu zostały one nazwane reprodukcyjnymi, nie zaś prokreacyjnymi). - Odpowiedzialność, solidarność i sprawiedliwość – oto filary, na których Polska chce budować międzynarodową wspólnotę na rzecz zrównoważonego rozwoju; zrównoważonego rozwoju wolnych narodów i równych państw – mówił prezydent Andrzej Duda na zakończenie swojego przemówienia w ONZ. Pytam zatem, gdzie jest wolność tych, którym w ramach zrównoważonego rozwoju odbiera się prawo do narodzin? Czy jest sprawiedliwość w tym, że żyjący odbierają prawo do życia najbardziej niewinnym czyli dzieciom i to w miejscu, w którym powinny być najbardziej bezpieczne, w łonach matek? O jaką solidarność chodzi? O solidarność z Herodami naszych czasów? Jaki związek ma ona z prawdziwą Solidarnością?

Swoją drogą jest czymś niesamowitym, że jakakolwiek opcja nie dochodzi w Polsce do władzy, od lat realizowany jest jeden scenariusz, obliczony na wyniszczenie rodzin a wraz z nimi całego społeczeństwa. Deklaracje prezydenta Dudy stanowią fatalny prognostyk dla procedowanej w Sejmie ustawy o pełnej ochronie życia autorstwa prawników z Instytutu Ordo Iuris a złożonej przez komitet inicjatywy społecznej Stop Aborcji. Zresztą oficjalnie podano do wiadomości publicznej informację, że związany z tym instytutem prof. Aleksander Stępkowski przede wszystkim z powodu stworzenia przez Ordo Iuris ustawy o wprowadzeniu pełnej ochrony życia został pozbawiony stanowiska w MSZ. Wkrótce czeka nas głosowanie nad projektem. Wówczas okaże się, czy mamy do czynienia z odwilżą od lewackich doktryn, czy też dalszym systematycznym wdrażaniem zapisanych w Agendzie 2030 założeń, co zapowiada prezydent Andrzej Duda.

Inicjatywa ustawodawcza Stop Aborcji będzie papierkiem lakmusowym rzeczywistych celów wybranych w tej kadencji parlamentarzystów. Zapamiętajmy zatem nazwiska wszystkich, którzy zagłosują przeciwko prawu dzieci nienarodzonych do życia. Pozostaje jeszcze kwestia, czy oddany idei zrównoważonego rozwoju prezydent Andrzej Duda jej nie zawetuje w sytuacji, gdyby jednak została przyjęta...

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną