Dramat 28-latki: Dali mi do jedzenia ciało męża jako mięso, a później przez miesiąc gwałcili

0
0
0
/

gwalt_kobieta_afrykaW Kongo dochodzi do coraz to nowych aktów przemocy wobec kobiet, z czym władze kraju zupełnie sobie nie radzą, podobnie zresztą jak i z ich sprawcami – koczującymi w terenie rebeliantami. 28-letnia Carine (imię zmienione) mieszka w Bunii, w stolicy prowincji Ituri w północnowschodniej części Demokratycznej Republiki Konga. Dramatyczny wywiad, jakiego udzieliła telewizji Al-Jazeera to wstrząs nawet dla ludzi o mocnych nerwach. - Mam koszmary, wracają wspomnienia, i te straszne bóle głowy, a wszystko przez gwałt – mówi o swojej traumie. Obecnie dochodzi do siebie pod opieką terapeutów z Sofepadi, organizacji pozarządowej pracującej w Kongo z ofiarami przemocy na tle seksualnym. I chociaż monitorujący sytuację w kraju eksperci NATO stwierdzają, że głównym problemem w Kongo jest uprzedmiotowienie kobiety, będącej traktowaną jako własność rodziny, małżeństwa w młodym wieku i brak edukacji, to sytuacja polityczna w tym kraju powoduje, że żadna kobieta nie może czuć się bezpieczna, nawet jeżeli znajduje się pod opieką męża. Historia Carine jest tego najlepszym przykładem. Kiedy pięć lat temu wracała wraz z mężem i maleńkim dzieckiem do Bunii z pobliskiej wioski, zostali pojmani przez jedną ze zbrojnych band. Rebelianci odprowadzili jej męża gdzieś na bok, poza zasięg jej wzroku, pozostawiając ją samą z dzieckiem. Kiedy później wrócili, zaoferowali jej jedzenie. - Zmuszali mnie, żebym jadła, ale nie chciałam – wspomina. - Nalegali, zatem dałam nieco sosu mojemu dziecku, a potem zaczęłam jeść mięso. Zaczęli się śmiać i powiedzieli: „Czy wiesz, że to, co jesz, to ciało twojego męża?” - Carine z trudem mówiła o tym horrorze - Byłam sparaliżowana strachem i obrzydzeniem. Pięciu rebeliantów uprowadziło Carine i przez okres jednego miesiąca bez przerwy ją gwałciło. Któregoś dnia, korzystając z nieuwagi strażników, udało jej się uciec. Kiedy przedarła się wreszcie do Bunii, okazało się, że jest w ciąży. Według lokalnych pracowników służby zdrowia i organizacji pomocowych, ofiary gwałtów często gardzą dzieckiem poczętym w wyniku przemocy. Kobiety będące ofiarami gwałcicieli są też najczęściej odrzucane przez mężów i rodziny, winiących je za to, że... zostały zgwałcone. Emocjonalne obciążenia matek przechodzą na dzieci, przypominające im ich niedawny koszmar. Trudno im zatem okazywać wobec tych dzieci czułość, czy w ogóle budować więzi. W skrajnych sytuacjach posuwają się do prób unicestwienia owocu gwałtu, tak przed (aborcja), jak i po jego narodzinach. - Trauma wynikła z gwałtu, złość, koszmary, fobie, depresja, myśli samobójcze – to wszystko ulega zwielokrotnieniu, kiedy ofiara przemocy jest w ciąży... dziecko zatem jest w stałej traumie – mówi Georgette Ngabo, psycholog pracujący w Kongo z ramienia organizacji Lekarze Bez Granic. Nie wszystkie ofiary gwałtu tak jednak reagują. Carine mówi, że nigdy nie żywiła negatywnych uczuć w stosunku do swojego dziecka, które teraz ma już cztery lata. - Dziecko jest niewinne i nie ma nic wspólnego z tym, co mi się przydarzyło – wyjaśnia. - Jedyne, co mogłam zrobić, to się nim zająć. Wszystkie moje dzieci mają dla mnie taką samą wartość – dodaje. Mimo tego pozytywnego podejścia Carine jeszcze nie udało się przezwyciężyć traumy, której doznała. - Przez około dwa lata nie byłam w stanie jeść mięsa ani ryb, a nawet więcej – bałam się iść na targ, żeby nie zobaczyć straganów z mięsem – wspomina w rozmowie z telewizją Al-Jazeera. Dodaje, że wielką siłę daje jej modlitwa. Wprawdzie Carine wyszła ponownie za mąż, ale mężowi o swoim dramacie powiedzieć nie ma odwagi. Jest porywczy i Carine jest przekonana, że gdyby poznał prawdę, nie chciałby dłużej być z kobietą, która została zgwałcona, a rezultatem tego gwałtu było dziecko... Źródło: Al-Jazeera Fot. NATO

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną