Na równi pochyłej

0
0
0
/

pilkaDlaczego codziennie jest mordowane statystycznie troje nienarodzonych dzieci? Odpowiedź na to pytanie dają zarówno politycy PiS, jak i dziennikarscy apologeci tej partii. Otóż dzieci są mordowane, bo PiS "broni" dzieci nienarodzonych, bo PiS jest "przeciw" aborcji, bo premier Szydło przygotowuje program pomocy rodzicom chorych dzieci.

Bo PiS "chce" zakazu aborcji. Otóż te wszystkie "chcenia", te wszystkie "sprzeciwy", to zasłona dymna dla utrzymywania ustawodawstwa zezwalającego na mordowanie dzieci nienarodzonych. Bo ich życie można uratować, nie poprzez bycie "za" życiem, czy bycie "przeciw" aborcji, a właśnie poprzez prawne zapisy uniemożliwiające ich zabijanie. A tu stanowisko PiS jest jasne. W swojej zdecydowanej większości ta partia "opowiadająca się za życiem” głosowała za odrzuceniem projektu ustawy, którego przyjęcie zlikwidowałoby aborcyjne bestialstwo w polskich szpitalach.

Dlaczego to zrobiła? Oficjalne tłumaczenie, to że wystraszyła się "czarnych protestów', ale jest to mało przekonywujący argument. Na pewno takich manifestacji nie przestraszył się Jarosław Kaczyński, domagający się od swoich posłów „moralnej” dyscypliny w głosowaniu za odrzuceniem, w trybie pilnym, projektu ustawy. Być może one wystraszyły niektórych, bardziej tchórzliwych posłów jego partii, czy strachliwych dziennikarzy z obozu pisowskiego, ale nie samego lidera. Nie takim protestom Jarosław Kaczyński był w stanie się przeciwstawić. Ten protest wykorzystał tylko jako pretekst do utrącenia projektu ustawy chroniącego życie, w imię zagrożenia rządów "dobrej" zmiany.

Otóż cała narracja polityków PiS wiosną tego roku, zwłaszcza wypowiedzi marszałka Senatu Karczewskiego, posłanki Mazurek, Gowina, czy innych zmierzała do dezawuowania tego projektu, a później marszałek Kuchciński zamiast nakazać natychmiastowe procedowanie, czekał, aż aborcjoniści się zmobilizują i zbiorą podpisy pod własnym, niekonstytucyjnym projektem. Ze strony PiS nie było żadnej chęci walki o jak najszybsze położenie kresu bestialstwu aborcyjnemu. I dlatego nie można się dziwić, że to Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się w Sejmie stworzyć najszerszą z dotychczasowych koalicji przeciwko prawnej ochronie życia dzieci nienarodzonych. Nigdy wcześniej ani SLD, ani PO nie zbudowali tak szerokiej koalicji aborcyjnej, jak to zrobił prezes partii "dobrej" zmiany.

To nie pierwsze działanie Kaczyńskiego przeciwko życiu. W 2007 roku inicjatywa utrącenia poprawek konstytucyjnych, także wyszła od braci Kaczyńskich. Ale wydawało się, że po Smoleńsku i po licznych katolickich deklaracjach samego Kaczyńskiego, jak i innych przedstawicieli jego partii można liczyć na zmianę jego stanowiska w kwestii ochrony życia. Że zrozumieli, ze stosunek do życia tych najsłabszych i najbardziej bezbronnych jest miarą człowieczeństwa. Tym czasem nic z tego. Dziś powtarzane są zapewnienia że PiS jest "za" życiem, ale te zapewnienia mają jedynie wartość rozładowania emocji zawodu wobec PiS-u i uspokojenia nieczystych sumień posłów tej partii głosujących przeciwko życiu jak i dziennikarzy zawsze popierających stanowisko prezesa. Prezesowi Kaczyńskiemu słowa bowiem służą do ukrycia czynów.

Otóż to głosowanie, jest punktem zwrotnym w charakterze "prawicy" w Polsce. Podobną sytuacje mieliśmy znacznie wcześniej na Zachodzie Europy. Tam także partie prawicowe , krok po kroku, przechodziły na pozycje lewicowe, argumentując to swego rodzaju koniecznością utrzymania władzy. Najpierw akceptowały te rozwiązania prawne, które wprowadzała wcześniej większość lewicowa, nie starając się ich odrzucić po dojściu do władzy. Przykładem w Polsce tego typu zachowań jest faktyczna akceptacja "genderowej" konwencji o tzw "niedyskryminacji", która otwiera polskie szkolnictwo na homoseksualną agitację. Pomimo że już mija rok rządów PiS, ratyfikacja tej konwencji nie została wycofana i nadal obowiązuje w polskim systemie prawnym. Później zachodnioeuropejskie partie prawicowe same zaczęły wprowadzać lewicowe rozwiązania prawne. I tak na przykład ustawodawstwo zezwalające na zabijanie dzieci nienarodzonych było wprowadzane we Włoszech z inicjatywy chadecji, podobnie we Francji i w Niemczech. Ale przechodzenie partii "prawicowych' na pozycje lewicowe miało miejsce i w pozostałych krajach. Wyraźnie to widać w Hiszpanii, czy w Wlk. Brytanii, gdzie to "konserwatyści" wprowadzali ustawodawstwo stwarzające przywileje dla środowisk homoseksualnych. Natomiast PiS jest jeszcze "tylko" na etapie blokowania prawicowych postulatów.

Głosowanie PiS przeciwko prawnej ochronie życia, to właśnie wzorem zachodnich partii, skręt w lewo. To powolne przejmowanie przez prawicę, agendy lewicowej, lewicowych postulatów politycznych. PiS przestał bowiem bronić ładu moralnego, jako podstawy dobra wspólnego. A właśnie obrona ładu moralnego jest zasadniczym wyznacznikiem różnicującym prawicę od różnej maści partii lewicowych. Rezygnacja z obrony życia, różni prawicę od różnego rodzaju partii "na prawo od lewicy", czyli różnych mutacji lewicowej koncepcji polityki. Odrzucenie projektu ustawy o ochronie życia to przekształcanie rządów "dobrej " zmiany w drobną zmianę. I z tym procesem mamy teraz do czynienia także w Polsce. Ten proces będzie się toczył etapami, krok po kroku, metodą salami, tak aby nie wzburzyć zbytnio własnego konserwatywnego elektoratu, by uspokoić sumienia nieprzygotowanego jeszcze do tej ideowej zdrady, elektoratu. PiS jest właśnie na tej drodze, a architektem, tego skrętu w lewo jest Jarosław Kaczyński.

Jest jedna metoda, aby zapobiec temu procesowi. I choć sam Jarosław Kaczyński nie jest politykiem strachliwym, to jego partia, zdemoralizowana przywództwem swojego lidera jest partią tchórzliwą, najbardziej bojącą się utraty władzy. I z tym strachem, Jarosław Kaczyński też musi się liczyć. Tylko groźba zdecydowanego odpływu elektoratu może nie tylko wymusić na PiS uchwalenie ustawy chroniącej życie, ale także zastopować politykę skrętu w lewo. Tylko groźba odwrócenia się wyborców od PiS może wymusić zmianę polityki tej partii i ochronę życia nienarodzonych dzieci. Zaś każda próba usprawiedliwiania, zdrady PiS-u, każda naiwna wiara w dobre intencje Kaczyńskiego w sprawie prawnej ochrony życia, to zgoda na skręt w lewo i faktyczną, bo ideową likwidację polskiej prawicy. To nie rządy PiS są wartością, ale to obrona wartości wyznacza wartość partii politycznych.

Walka o prawną ochronę tych dzieci, to z jednej strony walka o ich życie, o ich uratowanie, o solidarność z najbardziej niewinnymi i najbardziej bezbronnymi, a także o uratowanie ich matek przed piekłem syndromu aborcyjnego, a z drugiej strony to walka o to, aby Polska była państwem cywilizacji chrześcijańskiej, dziś tak atakowanej zarówno przez ateistyczny nihilizm, jak i islamizm. Ta walka, to jest punkt zwrotny w naszej historii i od jej skuteczności w znacznej mierze zależy przyszłość naszej Ojczyzny.

Marian Piłka

historyk, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną