Rosyjscy autorzy ujawniają kulisy majątku i władzy Putina

0
0
0
/

korporacja_zabojcow-okladka-360x534Władze Rosji sprawnie wykreowały wizerunek Rosji jako państwa silnego i dobrze zarządzanego. Nawet przeciwnicy rosyjskiego imperializmu po części zdają się wierzyć tej propagandowej kreacji. Ale czy jest ona prawdziwa? Zdecydowanie wątpią w to autorzy wydanej przez wydawnictwo Fronda książki „Korporacja zabójców" - Jurij Felsztinski (współpracownik zamordowanego Aleksandra Litwinienki) oraz Władimir Pribyłowski (zamordowany 13 stycznia 2016 w Moskwie). Zdaniem autorów książki, według oficjalnej biografii Putina, dziadek obecnego prezydenta Rosji był kucharzem Lenina i Stalina (według autorów pracy miał zresztą na zlecenie Stalina otruć Lenina). Ojciec prezydenta Rosji miał być żołnierzem Armii Czerwonej, a po wojnie funkcjonariuszem NKWD. Putin urodzić się miał oficjalnie w 1952 roku. Według nieoficjalnej wersji życiorysu Putina, przedstawionej przez autorów pracy, Putin miał się urodzić nie w Rosji tylko w Gruzji, dwa lata wcześniej niż oficjalnie. Miał być nieślubny dzieckiem, którego matka oddała w wielu 3 lat do adopcji, po tym, jak wyszła za mąż z innego niż ojciec Putina mężczyznę. Podobno kilku oligarchów za dysponowanie dowodami na nieoficjalny życiorys lokatora Kremla musiało pożegnać się z życiem. Trauma sprawiła, że dzieciństwo Putina miało być smutne, a nieszczęśliwy i pozbawiony wsparcia rodziców chłopak miał być prześladowany przez inne dzieci. Samotność, bezbronność, poczucie krzywdy, uczyniło go świetnym materiałem na funkcjonariusza KGB (sowiecka bezpieka stawało się nową rodziną, która dawała wsparcie i poczucie bezpieczeństwa). Słabowity w dzieciństwie Putin z latami mężniał i poznał dobrze sztuki walki. Według oficjalnej wersji w 1975 roku Putin miał ukończyć studia na kierunku prawo międzynarodowe, na wydziale prawa uniwersytetu leningradzkiego (obecny lokator Kremla miał też w 1997 zrobić doktorat z nauk ekonomicznych). Podczas studiów wstąpił do KPZR, a po ich ukończeniu rozpoczął pracę w KGB. W 1985 miał ukończyć Wyższą Szkołę KGB (dziś Szkołę Wywiadu Zagranicznego), po szkole szpiegów został skierowany na placówkę w NRD (gdzie nadzorował radzieckich studentów). W powszechnej opinii nie była to prestiżowa placówka. Jednak po latach poznani w Dreźnie agenci Stasi, którzy po transformacji ustrojowej przejęli część prywatyzowanych wschodnioniemieckich banków, dzięki Putinowi mieli bardzo dobrze zarabiać w Rosji, gdy Putin został zastępcą mera Petersburga. Według raportów funkcjonariuszy Stasi z czasów NRD, Putin nie wykazywał przywiązania do ideologii komunistycznej i pochlebnie wypowiadał się o niektórych dysydentach. W 1990 Putin wrócił do Leningradu, gdzie pracował na Uniwersytecie jako etatowy pracownik KGB (zajmował się kontrolą studentów z zagranicy). Na tym stanowisku Putin miał zawierać kontrakty z koncernem kosmetycznym z zachodu (za środki higieny uniwersytet udostępnił koncernowi jeden ze swoich zabytkowych budynków). Za zgodą przełożonych z KGB Putin rozpoczął pracę u demokratycznego mera miasta Petersburga - Sobczaka. KGB instalowała swoich funkcjonariuszy w otoczeniu demokratów w Rosji i innych krajach powstałych po rozpadzie ZSRR (KGB obawiało się dojścia demokratów do władzy, a w konsekwencji rozliczeń zbrodni sowieckiej bezpieki z okresu ZSRR). Sobczak w 1991 roku postawił Putina na czele Komitetu Współpracy z zagranicą, nienowocześnienie Putin został przeniesiony do rezerwy KGB. Putin jako zastępca mera Petersburga dysponował realną władzą, ale nie miał parcia na szkło i trzymał się w cieniu. Jako zastępca mera odpowiadał za współprace gospodarczą z zagranicą, bezpieczeństwo, administrację i hotele, a z czasem za wszelkie ważne decyzje. Radni miasta cenili Putina za rzeczowość i skuteczność. Na zlecenie prezydenta Rosji Borisa Jelcyna Putin stworzył w Petersburgu kadry partii Jelcyna (Nasz Dom Rosja) i był od 95 do 97 szefem petersburskiej organizacji partyjnej (partia pod jego zarządem miała bardzo słaby wynik pomimo kosztownej kampanii). W 1996 Sobczak przegrał wybory w Petersburgu, Putin stracił w konsekwencji pracę w samorządzie. W wydanej przez wydawnictwo Fronda pracy jej autorzy Jurij Felsztinski oraz Władimir Pribyłowski oskarżyli Putina, że w czasach pracy w Petersburgu wyprzedawał mienie publiczne za grosze (z czego według autorów książki sam miał czerpać korzyści finansowe – w Rosji mienie publiczne zostało wyprzedane za grosze funkcjonariuszom i byłym funkcjonariuszom KGB, tym cechowało się uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej w Rosji). Według Jurija Felsztinskiego oraz Władimira Pribyłowskiego Putin miał czerpać też dochody z nielegalnego importu, wywozu z Rosji surowców, handlu sierotami, defraudacji budżetów partyjnych. W wydanej przez wydawnictwo Fronda książce bardzo dokładnie opisany jest proces wyprzedaży majątku publicznego w Petersburgu za czasów rządów Putina. Do Putina należało wydawanie zezwoleń na działalność kasyn – w okresie, kiedy pracował w merostwie kasyna nie wykazywały zysków (z których cześć należała się miastu) i Putin miał przez 4 lata tolerować tę sytuację. Równocześnie miał być we władzach różnych spółek. Choć oficjalne dochody nie były wysokie to według autorów książki po rozpoczęciu pracy w merostwie, nie posiadając oszczędności, Putin „kupił dobre mieszkanie i wybudował daczę" o wielkości 152,9 m2 i wartości 500.000 dolarów. Mieszkanie było w wyremontowanej przez miasto kamienicy, którą zasiedlili ludzie władzy.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną