W niedziele przed sejmem feministki zorganizowały swój protest na rzecz upowszechnienia aborcji. Ubrane w czarne ciuszki (w kolorze wybieranym chętnie przez elitarne formacje postępowe takie jak milicja faszystowska czy SS), zwolenniczki zabijania nienarodzonych dzieci prawdopodobnie zapowiedziały zmianę sposobu rozmnażania – skandowały bowiem „jesteśmy dzielne” czyli deklarowały, że zamierzają rozmarzać się poprzez podział a nie anachroniczną patriarchalną metodą tradycyjną. Feministki zapewne zainspirowała partenogeneza, znana z proroczego filmu „Seksmisja”. Z transparentów feministek można było się dowiedzieć, że „maja mózgi a nie tylko macice”. Sadząc z wypowiedzi feministek, mózgi trzymane są w słoikach (w głowach ich nie maja, a poza słoikami z formaliną mózgi, nawet nówki sztuki, nie śmigane, jak u feministek, ulegają szybkiemu rozkładowi). Radosne feministyczne święto zorganizowane było prawdopodobnie przez KOD, sądząc po kamizelkach licznych ochroniarzy z KOD, i czerwonym kabalistycznym sznurku otaczającym zapewne dla zachowania koszerności zgromadzenie jak podczas większości manifestacji KOD. Feministyczną demonstracje, mająca zapewne na celu walkę z takimi patriarchalnymi zabobonami jak logika i prawda, psuła grupa anty aborcyjnych smutasów, którzy nie potrafili z wdzięcznością przyjąć decyzji PiS o obroni życia poprzez odrzucenie społecznego projektu antyaborcyjnego. Podczas gdy w sejmie posłowie PiS, dzielnie niczym marszałek Piłsudski w 1932 roku, bronią życia nienarodzonych poprzez troskę o kompromis aborcyjny, który jest jedyna linią obrony przed wprowadzeniem aborcji przez feministki (na drodze ustawodawczej, którą PiS zna ale nie powie jak ona wygląda), to przed sejmem grupa awanturników z fundacji Pro, ONR, czy Fundacja S.O.S Obrony Poczętego Życia, nieodpowiedzialnie swoimi antyaborcyjnymi transparentami prowokowała feministki do ataków na PiS.Nieodpowiedzialność młokosów, ślepych na genialną strategie PiS, przejawiała się w przypominaniu o tym, że aborcja jest morderstwem. Jeden z nich, prowokacyjnie ubrany w białą koszulkę, prowokacyjnie twierdził, że poczęcie jest początkiem życia ludzkiego i, że każdy człowiek od momentu swojego poczęcia ma pełne prawa człowieka, w tym i prawo do życia. Co może i jest dla PiS prywatnie jest prawdą, ale już publicznie taką prawdą już nie jest. Jak można było się spodziewać antyaborcyjna kontrmanifestacja została solidarnie przemilczana przez wszelkie media, opozycyjne i rządowe, również przez media patriotyczne i katolickie (z racji na to, że protesty nieodpowietrzanych młokosów antyaborcyjnych tworzą fałszywe przekonanie, że PiS nie musiał ulegać presji środowisk, które i tak nigdy na PiS nie zagłosują). Posoborową tradycją działaczy środowisk katolickich, jest ignorowanie protestów antyaborcyjnych. By tradycji stało się zadość i tym razem nie dotarli oni na demonstracje antyaborcyjną. Zapewne zgodnie z posoborową teologią wykazywanie aktywności było by wyrazem niewiary w moc Ducha Świętego, który ma wszystko za katolików zrobić by mogli się lenić. Tradycyjny przed soborowy katolicyzm głosił potrzebę aktywności społecznej katolików, dziś najpopularniejszym posoborowym świętym jest święty spokój. Dla przypomnienia w Archidiecezji Warszawskiej jest według Wikipedii 1.430.000 wiernych, 740 kapłanów i 210 parafii, w Diecezji Warszawsko-praskiej wiernych jest 1.300.000, kapłanów 637, a parafii 182 (w każdej pewnie minimum 100 aktywnych działaczy organizacji katolickich, czyli w obu diecezjach pewnie z 40.000 osób zaangażowanych w ruchu katolickie - antyaborcjonistów na kontrmanifestacji było więcej niż zwykle jakieś 20 osób). Jan Bodakowski