Stanisław Michalkiewicz: Rzeczywistość otacza nas coraz ciaśniej

0
0
0
/

- Józef Stalin na temat demokracji wypowiadał spiżowe sentencje, jak na przykład ta, że w demokracji ważniejsze od tego, kto głosuje, jest to, kto liczy głosy - pisze Stanisław Michalkiewicz dla Prawy.pl.

 

W oczekiwaniu na ostateczne rozstrzygnięcie kwestii, czy w następstwie niedzielnego referendum Hanna Gronkiewicz-Waltz została odwołana i premieru Tusku nie pozostanie nic innego, jak mianowanie jej prezydentem komisarycznym, by wszystkie lody w stolicy naszego nieszczęśliwego kraju zostały dokręcone, jak się należy, czy też pozostanie nadal prezydentem, dzięki czemu wspomniane lody będą mogły być dokręcone jak się należy bez konieczności „gwałcenia demokracji” - możemy wykorzystać ten krótki czas na refleksję nad coraz ciaśniej otaczającą nas rzeczywistością.


W ogóle demokracja jak zresztą wszystko inne ma swoje wstydliwe zakątki i żeby je spenetrować, dobrze jest odwołać się do klasyków. Niekoniecznie do wszystkich naraz, ale przynajmniej do jednego, to znaczy – do Józefa Stalina. Józef Stalin na temat demokracji wypowiadał spiżowe sentencje, jak na przykład ta, że w demokracji ważniejsze od tego, kto głosuje, jest to, kto liczy głosy.


Dlatego Państwowa Komisja Wyborcza pojechała na szkolenie do Moskwy – bo powiedzmy sobie szczerze – gdzie lepiej, jak nie w Moskwie nauczą, jak prawidłowo liczyć głosy?


Ale Józef Stalin najważniejszego nam nie powiedział, tylko swoim zwyczajem zachował dla siebie. Bo w demokracji najważniejsze jest nawet nie to, kto liczy głosy, tylko to, kto przygotowuje dla wyborców polityczna i personalną alternatywę. A po czym poznać, czy alternatywa została prawidłowo przygotowana? Ano po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra – będą one wygrane.
 

Zatem w oczekiwaniu na wynik wyborów możemy ten czas wykorzystać na refleksję nad coraz ciaśniej otaczającą nas rzeczywistością. Może nie od razu nad całą, bo to zabrałoby nam za dużo czasu i miejsca – ale przynajmniej nad jednym fragmentem coraz ciaśniej otaczającej nas rzeczywistości, któremu na imię i nazwisko: Bogdan Białek.


Bogdan Białek jest prezesem Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, a jednocześnie – honorowym członkiem stowarzyszenia Kieltzer Society, skupiającego kieleckich Żydów w Nowym Jorku. Jak liczne jest to stowarzyszenie – nie wiem, bo w rubryce „O nas” na internetowej stronie Stowarzyszenia, jest mowa tylko o prezesie Bogdanie Białku, więc nie jest wykluczone, iż jest to organizacja jednoosobowa. Ale mniejsza z tym, bo ważniejsza jest oczywiście działalność organizacji.


Ostatni zapis o „działalności” pochodzi z roku 2010, kiedy to prezes Białek zorganizował w Kielcach „Marsz Pamięci” z udziałem – jak czytamy - „kilkudziesięciu osób”.


Może jestem nazbyt podejrzliwy, ale przy lekturze tych informacji przypomniała mi się definicja kopalni srebra autorstwa Marka Twaina: „dziura w ziemi i łgarz na wierzchu”. Natomiast nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania...”) , że Stowarzyszenie uprawia działalność delatorską, jak zresztą inne, o podobnym profilu, organizacje „pozarządowe”. Wiem o tym z pewnością, bo pan Bogdan Białek w 2006 roku doniósł na mnie do toruńskiej prokuratury, jakobym „zaprzeczał holokaustowi”, zgodnie z zasadą, że jak już oskarżać - to oskarżać!
 

Nie byłoby oczywiście najmniejszego powodu, by o Stowarzyszeniu im. Jana Karskiego i jego prezesie wspominać, gdyby nie wiadomość z ostatniej chwili, ze pan Michał Boni, dawniej tajny współpracownik SB, a obecnie – minister od „cyfryzacji” - cokolwiek by się za tym nie kryło – w rządzie premiera Tuska, powołał pana Bogdana Białka do Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i „związanej z nimi” Nietolerancji. Jak się okazuje, „cyfryzacja” obejmuje bardzo szeroki wachlarz materii, ale mniejsza o to, bo samo utworzenie takiej Rady oznacza, iż rząd premiera Tuska, wykonując zadanie zlecone mu przez starszych i mądrzejszych, zamierza zintensyfikować walkę z obywatelami i to nie tylko w ramach jesiennej konfrontacji, której kulminacja przewidziana została na 11 listopada, ale również pozostałych trzech porach roku.


Okoliczność, że inicjatorem i jak się domyślam – kuratorem Rady z ramienia rządu jest pan minister Michał Boni, wzbudza we mnie wątpliwości, czy o jego współpracy z tajnymi służbami na pewno można mówić już tylko w czasie przeszłym, no i oczywiście – co do powiązań owych tajnych służb z izraelskim Mosadem.


Bo z punktu widzenia Mosadu, podobnie zresztą jak i innych tajnych służb, wygodniej jest zwalczać i tresować obywateli polskich za pośrednictwem tubylców, których, jak się okazuje, nie brakuje.
 

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną