Zbliża się dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. Święta te są wyjątkowo zakorzenione w naszej kulturze. To czas refleksji, zadumy nad przemijaniem i wspominanie tych, którzy odeszli na zawsze. Na co dzień żyjemy pośpiesznie, zwróceni w stronę przyszłości, o latach minionych nie pamiętamy. I chociaż w tym jednym dniu w roku zatrzymujemy się na chwilę, aby pomyśleć nad naszym życiem, spojrzeć w miniony czas, pomodlić się za dusze zmarłych. Tłumnie odwiedzamy cmentarze, dekorujemy groby, zapalamy na nich znicze. I tak się dzieje od wieków.
Obecnie coraz częściej wdziera się do naszej kultury niemądre święto amerykańskie Halloween. Młodzież i dzieci poprzebierane za duchy i wampiry biegają z wydrążonymi i pomalowanymi dyniami na głowach. W szkołach organizuje się bale wampirów. Wszystko w myśl zasady byle głośno, byle głupio. Jaki bowiem sens mają podobne imprezy organizowane w święto zmarłych? Są w życiu chwile, w których głośny rechot i pląsy nie zastąpią głębszej refleksji. Bezsensowne hołdowanie modzie zza oceanu na pewno nas nie wzbogaci. A śmierć i rozstanie z najbliższymi nie mają nic wspólnego z dyniowymi wygłupami.
Na szczęście u nas nie przeżywa się takiego boomu halloweenowego, jak na Zachodzie. Tam wieczorem, 31 października od domu do domu wędrują poprzebierane małe wampiry i wymuszają od dorosłych słodycze. Ulicami miasteczek przechodzą pochody duchów i straszydeł. Wydawałoby się, że to nic wielkiego. Ot, taka niewinna dziecięca zabawa. Ale uczestnicząc w tym niemądrym świecie, popełniamy grzech bałwochwalstwa i otwieramy furtkę demonowi.
Święto Halloween wdziera się jednak konsekwentnie do naszych domów. W telewizyjnych serialach pokazywane są te obrzędy, tak jakby to święto było nieodłącznie związane z naszą tradycją. W kolorowej prasie i na stronach internetowych oferuje się odpowiedni makijaż i ubiory na wampirze bale. Wszystko w myśl zasady drążenia skały przez wodę. Gdy konsekwentnie będzie się nam wpychać Halloween, to w końcu ulegniemy modzie , snobizmowi i zaadaptujemy to bałwochwalcze święto.
Twórca filmu „ Matteo” o największym egzorcyście, Marek Kondrat zwraca uwagę, że noc 31 października ma magiczną moc Szatana. Wielu satanistów celebruje wówczas czarne msze i składa ofiary ze zwierząt, a nawet z ludzi. Znany włoski egzorcysta Cypriano de Meo mówi, że podczas egzorcyzmów Szatan często krzyczy we wściekłości, że śmierć w tym dniu o. Matteo egzorcysty wszech czasów zepsuła mu święto. Lepiej demony zostawić w spokoju i nie igrać z nimi. Bo uprawiając bałwochwalcze pląsy, możemy łatwo dostać się pod jego wpływ. A niczego nieświadome dzieci stają się dla Szatana niezwykle atrakcyjnym obiektem. „Taka pozornie niewinna zabawa, może otwierać osobę na działanie złego ducha” – mówi reżyser, który sam wielokrotnie uczestniczył w egzorcyzmach. Zwraca uwagę na wypadki opętania przez złego ducha małych dzieci, a nawet tych nienarodzonych, które przyjdą na świat dopiero za kilka miesięcy.
Sprawy ostateczne są przez nas dziwnie traktowane. Wypychamy je ze świadomości, tak jakby nie istniały, a my tu na ziemi mielibyśmy zagwarantowaną nieśmiertelność. A już od najmłodszych lat powinno się dziecko mądrze oswajać ze sprawami ostatecznymi, tak aby było przygotowane na obcowanie z cierpieniem, śmiertelną chorobą i odejściem dziadka , babci, czy innego członka rodziny. A dzieci są od tych tematów odsuwane, tak jakby ich rodziny były chronione przed śmiercią. W konsekwencji dziecko w takich chwilach przeżywa jeszcze dodatkową traumę wynikającą z zagubienia. I żadne halloweenowe przebieranki tego nie zmienią.
Ogromna rola, aby przybliżyć te święta młodzieży i dzieciom przypada nauczycielom, którzy zamiast balu wampirów powinni w swoich szkołach pomyśleć o innych imprezach. Może warto zastanowić się nad organizacją Zaduszek dostosowanych do poszczególnych tematów. Warto przybliżyć postacie związane z kulturą, które niedawno odeszły z tego świata. A może sportowców, ludzi nauki? Takie imprezy zaduszkowe będą dla młodych ludzi na pewno bardziej interesujące niż wampirowe przebieranki.
Przypominają się słowa Jana Pawła II, który zwracał nam uwagę, abyśmy sami od siebie dużo wymagali i nie szli na łatwiznę. A dzisiejsze czasy są wyjątkowo podatne na wszelki zachodni kicz i głupotę.
Iwona Galińska