Stan polskiej demokracji, brudny węgiel, rozwijający się w Polsce "nacjonalizm", czy "troska o dialog polsko-ukraiński" wszystko to jest obiektem troski i zainteresowania niemieckich fundacji w Polsce.Na problem i wpływy niemieckich fundacji w Polsce już kilka lat temu zwrócili uwagę dziennikarze sympatyzujący ze środowiskiem PiSu odnieść można było jednak wrażenie, że mniej zbulwersowania byli samym faktem współpracy z niemieckimi fundacjami przez polskich polityków a bardziej faktem, iż współpraca ta dotyczyła działaczy PO, czyli oficjalnego wroga numer jeden dla PiSu. Tematykę tę Andrzej Potocki i Sławomir Sieradzki w tygodniu "W sieci" skwitowali artykułem o następującym tytule: "Kasa z Berlina wciąż płynie”. W 2009 r. ówczesny wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Waldy Dzikowski przyznał, że fundacje niemieckich głównych niemieckich nurtów politycznych prowadzą w Polsce większą działalność intelektualną w dziedzinie polityki niż wszystkie polskie partie razem wzięte: Sama tylko Fundacja Adenauera ma do dyspozycji od 100 do 200 milionów euro rocznie na badania, ekspertyzy, prace naukowe, wydawnictwa, organizacje sympozjów czy kongresów. Dzięki takim środkom można kształtować poglądy i urabiać mieszkańców takich państw jak Polska, Czechy czy Litwa. Podatni na urabianie są zwłaszcza studenci zachłyśnięci "nowoczesnym" światopoglądem Zachodu. Robi się to tym łatwiej, że wraz z gwałtownym wzrostem liczby studentów spada ich poziom intelektualny i zdolność do samodzielnego myślenia. Z działalności niemieckich fundacji zadowolona jest kadra naukowa uczelni wyższych, która za kilkaset niemieckich euromarek wygłosi referat na dowolny temat czy udzieli stosownego wywiadu w duchu Mitteleuropy. W dziele pracy nad właściwą świadomością Polaków, prym wiedzie fundacja Adenauera, czyli nurt chadecki w niemieckiej polityce. Adenauerowcy w Polsce głoszą teorię, wedle której Władysław Bartoszewski jest zaraz po Janie Pawle II najwybitniejszym wśród Polaków. W kwietniu podpisany został list intencyjny dotyczący współpracy pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim a Fundacją Konrada Adenauera w Polsce, na rzecz rozwoju Katedry im. Tadeusza Mazowieckiego. Katedra utworzona została we wrześniu ubiegłego roku przy Kolegium Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych. Ma rozwijać wśród studentów postawy obywatelskie, kształtować elity społeczne i polityczne patrzące krytycznie na świat nie tylko z perspektywy zmian zachodzących w Polsce. Teraz konkretne wykłady, seminaria, konferencje czy sympozja organizowane przez Katedrę wspierać będzie Fundacja. „Nazwiska Mazowieckiego i Adenauera łączą w sobie wspólne wartości odnoszące się do pewnego sposobu uprawiania polityki i właśnie te wartości chcemy przekazywać dalej” – stwierdził Christian Schmitz, dyrektor Fundacji Konrada Adenauera w Polsce. Ostatnio o tej fundacji głośno u nas za sprawą dofinansowania przez nią Konferencji organizowanej przez Trybunał Konstytucyjny, kwotą 20 tys. zł. Władze fundacji tłumaczyły, iż nie chcą angażować się w polityczny spór w Polsce ale chcą oczywiście, żeby Polska rozwijała się w sposób korzystny dla siebie i Europy. Jednocześnie władze fundacji sugerowały, iż mówienie o wsparciu tej imprezy w kontekście „niemieckich pieniędzy” jest nieporozumieniem ponieważ nie są to pieniądze od bezpośrednio z budżetu niemieckiego a sama fundacja jest wg nich apolityczna, posiadając jedynie chrześcijańskie korzenie (sic).Jeszcze ciekawsze poglądy reprezentują niemieccy zieloni reprezentowani przez Fundacje Henricha Bolla, promującą aborcję, związki homoseksualne, oraz co szczególnie ciekawe walkę z węglem. Fundacja ta, w Polsce, w kraju który posiada około 90 % zasobów węgla całej UE, przygotowała publikacje pt. " Atlas węgla". Jest to zbiór artykułów i infografik dot. górnictwa w Polsce i na świecie które jak twierdzą autorzy publikacji "odpowiada na potrzebę rzeczowej dyskusji o stopniowej rezygnacji z węgla jako surowca energetycznego. Atlas zachęca do krytycznej analizy obecnego systemu energetycznego oraz sposobu eksploatacji surowców, a tym samym refleksji nad całym modelem gospodarczym i konsumpcyjnym". Czy jeszcze gdzieś na świecie istnieje możliwość swobodnego funkcjonowania obcej struktury wywierającej szkodliwy wpływ na gospodarkę państwa które na swoim terytorium taką strukturę gości? Liberałów reprezentuje Fundacja Friedricha Naumanna współpracująca w Polsce ze Stowarzyszeniem Projekt: Polska. Większości czytelników pewnie nazwa stowarzyszenia niewiele mówi ale o jednym z profili działalności stowarzyszenia było w Polsce kilka miesięcy temu głośno. Mowa mianowicie o projekcie Projekt HejtStop którego celem jest walka z rasizmem, antysemityzmem, homofobią i innymi przejawami mowy nienawiści w przestrzeni miejskiej. To właśnie ta inicjatywa postanowiła donieść do prokuratury na Mariusza Pudzianowskiego, który miał czelność skrytykować politykę imigracyjną UE i wyrazić publicznie swoją niechęć wobec ewentualnego napływu islamskich uchodźców. Stowarzyszenie to mocno kiedyś wspierał aktualny Rzecznik Praw Obywatelskich ten sam, który toczy ostrą batalię w celu wyrugowania poglądów narodowych z przestrzeni publicznej. Oprócz zamożnego wujka z Niemiec stowarzyszenie mogło liczyć na wsparcie szczodrej cioci z Platformy Obywatelskiej która za pomocą podległych sobie ministerstw i instytucji tylko w jednym roku przekazała stowarzyszeniu 258.000 tys. zł, i tak m.in. Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało 70.000 zł na program pt. "Kompetencje instytucji kultury a praktyczny wymiar otwartości" którego zadaniem było badanie kompetencji kadr kultury dotyczących otwartości. Sami państwo widzicie że otwartość popłaca. Dzięki wsparciu tej zamożnej niemiecko-polsko budżetowej rodziny Stowarzyszenie mogło pochylić się nad niepokojącym problemem rozwoju organizacji nacjonalistycznych w internecie. Podczas licznych debat na elaboraty i przemówienia organizacja mogła liczyć na wsparcie polityków PO, skrajnych feministek czy propagatorów dogadzania homoseksualistom a patronat medialny obejmowała stara, sprawdzona, niezawodna i zawsze chętna w takich działaniach "Gazeta Wyborcza". Projekt: Polska zabrał głos w toczącej się w przestrzeni publicznej dyskusji na temat związków partnerskich organizując w lutym 2013 roku debatę z udziałem ekspertów i przedstawicieli partii rządzącej. Celem dyskusji była próba znalezienia odpowiedzi na pytanie co musi się stać, aby związki partnerskie znalazły swoje miejsce w polskim prawie i w polskim społeczeństwie. W debacie udział wzięli Małgorzata Kidawa – Błońska Posłanka RP z Warszawy, Przewodnicząca Warszawskiej Platformy Obywatelskiej, Wiceprzewodnicząca Klubu Parlamentarnego PO, Igor Ostrowski – członek Rady Strategicznej Stowarzyszenia Projekt: Polska, prawnik, prof. Monika Płatek – prawnik i wykładowca akademicki, feministka, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego oraz Radomir Szumełda – przedsiębiorca, członek Platformy Obywatelskiej, społecznik i działacz na rzecz legalizacji związków partnerskich, a teraz ważny działacz KOD. Spotkanie poprowadziła Dominika Wielowieyska (Gazeta Wyborcza). W odpowiedzi na oświadczenie Ministra Jarosława Gowina na temat niezgodności projektów ustawy z art. 18 Konstytucji. Projekt: Polska zwrócił się w styczniu 2013 roku do Ministerstwa Sprawiedliwości z oficjalną prośbą o udostępnienie nazwisk ekspertów oraz treści ekspertyz stwierdzających niekonstytucyjność projektów ustawy o związkach partnerskich. Na deser zostawiłem Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej, która wspiera finansowo projekty realizowane w ramach współpracy pomiędzy polskimi i niemieckimi instytucjami / organizacjami oraz uczestniczy merytorycznie lub organizacyjnie w wybranych przedsięwzięciach. Fundacja zachęca do składania wniosków na dofinansowanie różnorodnych przedsięwzięć. Na co każe zwrócić uwagę potencjalnym wnioskodawcom informuje już od pierwszego punktu - „Podczas przygotowywania wniosku o dotację prosimy zwrócić szczególną uwagę na następujące kwestie: 1. Czy projekt wynika z aktualnych / ważnych wyzwań stojących przed społeczeństwami obu krajów w sferze społecznej i / lub gospodarczej (np. przystąpienie Polski do strefy euro, Partnerstwo Wschodnie, wyzwania demograficzne, ochrona środowiska)?”. Czy oby na pewno przystąpienie Polski do strefy euro, to z punktu widzenia interesu Polski jest to kwestia pierwszoplanowa? Czy może po prostu jest to kwestia istotna z punktu widzenia interesu niemieckiego? W zarządzie fundacji od 2009 roku, znajduje się między innymi Krzysztof Miszczak, który kilka lat temu sprawując funkcję Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego, w opinii jednego z blogerów używał bezprawnie tytułu profesorskiego. Dociekliwy internauta, który poświęcił temu tematowi sporo czasu zauważa: „Pan dyrektor Krzysztof Miszczak, podający się na wzór swojego szefa - pana ministra Władysława Bartoszewskiego (również nie posiadającego takiego tytułu) za profesora, jest typowym przykładem człowieka z "ekipy symulujących autorytety".”(...) Czy posługiwanie się nieuznanym oficjalnie w Polsce tytułem naukowym doktora i fikcyjnym tytułem profesora przez dyrektora Krzysztofa Miszczaka posłużyło mu do uzyskania stanowiska w rządzie RP? Pomogło mu uzyskać osobiste korzyści, rządowe stanowisko i wpływ na kształtowanie niekorzystnej, dla polskich dzieci, polityki zagranicznej RP, podobnie jak panu Władysławowi Bartoszewskiemu?”. Następnie internauta zwraca uwagę na badania prowadzone przez dociekliwych blogerów zajmujących się badaniem sponsorowanych przez fundacje studiów doktorskich polityków niemieckich, podając jako przykład niemieckiego ministra obrony von Guttenberga, który dokonał plagiatu pracy naukowej po wytknięciu mu tego został zdymisjonowany. Sprawdzani w ramach tego obywatelskiego śledztwa są również inni politycy niemieccy i część z nich może spotkać podobny los. W kontekście Krzysztofa Miszczaka internauta zauważa: „Tutaj nawiązuję do obszernej (473 strony tekstu bez danych źródłowych) bawarskiej pracy doktorskiej pana Krzysztofa Miszczaka, sponsorowanej przez niemieckie fundacje. Jestem przekonany, że jego oficjalna publiczna deklaracja, odżegnanie się od poznanych ostatnio niemieckich metod oszustwa i plagiatu przy produkcji jego pracy doktorskiej byłoby na pewno jakimś mniej lub więcej wiarygodnym odżegnaniem się od takiej niemieckiej kultury”. Podsumowując fundacje niemieckie w Polsce dysponując potężnymi budżetami. Bez względu na opcję polityczną, którą reprezentują w ramach niemieckiej sceny politycznej prowadzą zgodnie na terenie Polski działalność w interesie Niemiec. Ich działalność w Polsce uderza zarówno w ład moralny, w polską gospodarkę jak i kreuje polityków jakich wg niemieckich kręgów politycznych powinni wybierać Polacy na swoich przedstawicieli zarówno w parlamencie jak i pałacu prezydenckim. Za niemieckie pieniądze deprawuje się polską młodzież, zaburza i niszczy strukturę rodziny i kupuje wedle uznania, (czasem wystarczy kilkaset euro), takie a nie inne przekonania i poglądy kadry naukowej uniwersytetów. Ustala kto zasługuje w Polsce na stereotypowe miano faszysty. Tak osłabia się strukturę narodu i niszczy państwo. Wszystko to pod okiem i często przy współudziale, polskich polityków i przy biernej postawie polskich służb specjalnych. Jedynym korzystnym wyróżnikiem fundacji niemieckich w Polsce w porównaniu z amerykańskimi jest to, że działając na terytorium Polski, dedykują one swoją krecią robotę głównie na odcinku polskim, podczas gdy dla amerykańskich jesteśmy również przyczółkiem do prowadzenia antyrosyjskich działań, w dawnych republikach radzieckich. Wszystko po to żeby samemu bezpośrednio się nie narażać na dyplomatyczne zgrzyty. Od brudnej roboty jest przecież Polska. Arkadiusz Miksa