MEDYTACJE EWANGELICZNE Z DNIA 23 listopada 2016 r.

0
0
0
/

biblia(1)Środa - Łk 21, 12-19.

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.

A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».

Oto słowo Pańskie.

Cokolwiek się by nie działo w naszym życiu, nawet umieranie… zawsze jest to czymś więcej niż nam się często wydaje. Umieranie nie jest bowiem dla umierania, męczeństwo nie jest dla męczeństwa, cierpienie dla cierpienia.

Oto Bóg pokazuje, że cokolwiek by się nie działo, to, co się dzieje, jest dla nas sposobnością. Do czego? Do składania świadectwa! W całym wszechświecie istnieje tylko jedno świadectwo, to jest Miłość.

Nie jest nawet takie w danym momencie ważne, czy ktoś tę Miłość od nas przyjmuje. Istotą jest to, czy my chcemy dawać tę Miłość. Na przykład swojemu prześladowcy…

Od razu sobie powiedzmy, że u człowieka to niemożliwe, ale dla Boga nie ma niemożliwego! On nami będzie kochał, jeśli Jego właśnie o to poprosimy!

Przecież to absurd, kochać na siłę kogoś, kto mnie na różne sposoby prześladuje, to znaczy zabija! Przecież w głębi serca my tego nie potrafimy! Ale możemy stanąć twarzą w twarz z tą prawdą o sobie samym i tę właśnie prawdę oddać Bogu, a Bóg sam doprowadzi nas do kochania przyjaciół i… nieprzyjaciół i On sam przez nas da świadectwo!

My nie jesteśmy w stanie dawać świadectwa własnymi siłami, ale jesteśmy w stanie trwać w Bogu, nieustannie Go wybierać! To jest punkt naszego skupienia! Wtedy On działa i widzimy, jak Bóg w nas buduje Miłość do naszych prześladowców. On, nie my!

Jeśli nam się wydaje, że z powodu tej właśnie Bożej Miłości, na którą się otwieramy, doznamy wielu wspaniałości od ludzi, to się mylimy. Jeśli otwieramy się na Miłość Boga to jesteśmy prowadzeni w trudne terytorium przekazywania tej Miłości dalej. Nasze rodziny, znajomi, otoczenie… mogą z nas szydzić.

Zobaczmy jednak, jak wielu z nas samych narodziło się dla Boga? Czy niejednokrotnie nie właśnie w ten sposób, że spotkaliśmy kogoś, kto nie zrażał się naszym szydzeniem z niego? I mimo że byliśmy okrutni, ta osoba nam okazywała Miłość? Nie naiwność, jeśli trzeba było to postawiono nam granice! Właśnie z powodu Miłości i naszego dobra!

Ale właśnie taka postawa, gdy na nasz atak odpowiedziano Miłością, poruszył nas tak, że powoli zaczęliśmy odkrywać w sobie wielkie pragnienie, które zawsze w nas było: pragnienie kochania! Tęsknotę za Miłością, to znaczy za Bogiem.

Tak to działa. A będzie działać zawsze, jeśli nie będziemy się czuć jako niby ci lepsi od tych, którzy nas prześladują. My nie mamy skupiać się na tym aby czuć się tak czy owak, choć czuć będziemy się przeróżnie. My mamy kochać! Kochać Bogiem naszych prześladowców. Po ludzku to niemożliwe, ale całkowicie możliwe, gdy trwamy przy Bogu. Przez wytrwałość ocalimy życie. A wytrwałość ma źródło w Miłości, bo tylko autentyczna relacja może przetrwać!

A zatem jedni drugich prowadźmy do Boga: tych, którzy nas kochają, tych, którzy nie dali rady wytrzymać naszych słabości, i tych, którzy nas nienawidzą. Nieśmy siebie nawzajem, brzemię, pełne słodyczy… trudne… ale lekkie… Nieśmy je trwając w Bogu, bo sami tego nie potrafimy…

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną