Kolegium Elektorów mające dokonać ostatecznego wyboru prezydenta Stanów Zjednoczonych zbierze się 19 grudnia. Zwolennicy Hillary Clinton czasu nie marnują, starając się wykorzystać podziały istniejące wśród republikańskich elektorów.
Grupa elektorów z Kolorado i Waszyngtonu znana jako „Elektorzy Hamiltona” stara się przekonać innych elektorów, aby zjednoczyli się wokół republikańskiego kandydata, stanowiącego alternatywę dla Trumpa.
W poniedziałek udało im się zwerbować jednego elektora republikańskiego Chrisa Supruna z Teksasu, który oświadczył, że nie odda 38 głosów elektorskich ze swojego stanu na Trumpa, ponieważ – jak tłumaczył - „jestem tu, aby wybrać prezydenta, a nie króla”.
Suprun wcześniej wskazywał, że poprze Trumpa. Jednakże teraz twierdzi, że dokonywane przez prezydenta-elekta powyborcze ataki na Pierwszą Poprawkę, jak również trwająca promocja miliardera w środowisku biznesowym sprawiły, że zmienił zdanie.
Przeciwni Trumpowi elektorzy mają jednak trudne zadanie. Jeżeli chcieliby bowiem doprowadzić do wyboru innego kandydata niż Donald Trump musieliby przekonać 37 elektorów, aby wstrzymali się od głosu, albo przesunęli swoje poparcie z Trumpa na innego kandydata. To przesunęłoby głosowanie wyłaniające prezydenta do Izby Reprezentantów.
Prawo w Teksasie nie wymaga od elektorów, aby głosowali zgodnie z wynikiem wyborów stanowych, jednakże zdecydowana większość stanów zobowiązuje elektorów do poparcia na Kolegium Elektorów kandydata, który zwyciężył w wyborach stanowych.
- To wyraźnie wiążące – powiedziała Cherilyn Eagar, elektor stanu Utah w rozmowie z „The Salt Lake Tribune”, dając wyraźnie do zrozumienia, że jakiekolwiek próby buntowania elektorów skazane są na niepowodzenie.
Zresztą plan wywołania zamieszania w Kolegium Elektorów wcale nie daje Hillary Clinton gwarancji zostania głową państwa. Przeciwni Trumpowi elektorzy namawiają bowiem swoich kolegów – członków Kolegium Elektorów, aby poparli republikańską alternatywę dla Trumpa w celu obniżenia liczby oddanych na miliardera głosów elektorskich, nie zaś bezpośredniego wsparcia Hillary Clinton. Ta ostatnia może jednak na tych podziałach w gronie Republikanów skorzystać, zatem nic jeszcze nie jest przesądzone.
Suprun powiedział, że nie może się doczekać buntu kolejnych elektorów i kampanii mającej wynieść kandydata alternatywnego dla Trumpa, a jako takiego wymienił gubernatora Ohio Johna Kasicha. - Szukamy kogoś, przy kim moglibyśmy się zjednoczyć – stwierdził. Sam Kasich wydał oficjalne oświadczenie, w którym stwierdził, że nie jest kandydatem i wezwał elektorów, aby przypadkiem na niego nie zagłosowali.
Źródło: FoxNews